„Minął prawie dzień, a Rosja wciąż nie przedstawiła żadnych wiarygodnych dowodów na swoje oskarżenia o rzekomy atak na rezydencję Putina ze strony Ukrainy. I nie przedstawi. Bo takich dowodów nie ma. Żaden taki atak nie miał miejsca” – napisał minister na platformie X.
Sybiha zaznaczył, że Kijów z rozczarowaniem i niepokojem przyjął oświadczenia Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Indii i Pakistanu, które - jak napisał - wyraziły „obawy w związku z atakiem, który nie miał miejsca”. „Jest to jeszcze bardziej zaskakujące, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że żadne z tych trzech państw nie wydało oficjalnego oświadczenia, gdy 7 września 2025 r. prawdziwy rosyjski pocisk uderzył w prawdziwy budynek ukraińskiego rządu” – podkreślił.
Szef ukraińskiego MSZ ocenił, że fałszywe oskarżenia są sztandarową taktyką Rosji. „Rosja twierdziła na przykład, że nie zaatakuje Ukrainy na początku 2022 roku. Często oskarża też innych o to, co sama planuje. Jej słów nigdy nie należy brać za dobrą monetę” – wyjaśnił.
Sybiha zaapelował do innych państw o odpowiedzialność i powstrzymanie się od komentowania niepotwierdzonych oskarżeń, gdyż „podważa to konstruktywny proces pokojowy, który ostatnio się rozwija”.
W poniedziałek MSZ Rosji zapowiedziało odpowiedź na rzekomą próbę ukraińskiego ataku na rezydencję Putina. „Będzie odpowiedź” – powiedziała rzeczniczka rosyjskiego resortu dyplomacji Maria Zacharowa, cytowana przez rosyjskie media.
Rosyjska dyplomacja podała wcześniej, że Ukraina próbowała zaatakować dronami rezydencję Putina w obwodzie nowogrodzkim. Według szefa MSZ w Moskwie Siergieja Ławrowa Ukraińcy użyli 91 dronów, z których wszystkie zostały zestrzelone. Dodał, że w ataku nikt nie ucierpiał, a bezzałogowce nie wyrządziły szkód.
Tymczasem ministerstwo obrony Rosji poinformowało w poniedziałek rano, że nad całym krajem strącono bądź zniszczono 89 dronów, w tym 18 nad obwodem nowogrodzkim.
Kreml, powołując się na domniemaną próbę ataku na rezydencję, zagroził zmianą stanowiska w trwających rozmowach na temat zakończenia wojny przeciw Ukrainie.
Sprawę skomentował w poniedziałek prezydent USA Donald Trump, mówiąc, że Putin poinformował go o rzekomym ukraińskim ataku, przez co Trump był „bardzo zły”. Przyznał jednak, że możliwe, że do ataku w ogóle nie doszło.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)









