Trzykrotna olimpijka, snowboardzistka Jagna Marczułajtis, nie zamierza rezygnować z udziału w czwartych zimowych igrzyskach. Po występie w Nagano, Salt Lake City (czwarta w slalomie gigancie równoległym) i Turynie, myśli o starcie w 2010 roku w Vancouver.
"Mój udział w mistrzostwach świata czy igrzyskach olimpijskich nie jest jeszcze przesądzony. Czekam na jasną deklarację Polskiego Związku Snowboardu czy będzie w stanie zapewnić mi przygotowania na najwyższym poziomie. Otrzymałam wprawdzie pismo od związku, że bardzo chce bym wróciła do kadry, jednakże deklaracje nie są konkretne" - powiedziała PAP Marczułajtis.
"Zależy mi głównie na stypendium, którego zostałam pozbawiona po tym, jak zabrakło mi jednej setnej sekundy, by awansować do finału igrzysk w Turynie. To był główny powód, dla którego musiałam przestać trenować. Sportowiec podporządkowujący życie pod treningi i starty musi z czegoś żyć, a ze sponsorami ostatnio nie było najlepiej. Nadchodzący sezon jest już raczej stracony, ale na przygotowania do igrzysk wciąż jest szansa" - podkreśliła wielokrotna mistrzyni Polski, która zaangażowała się w utworzenie szkółki snowboardowej.
"Siedziba jest w Witowie koło Zakopanego. Minionej zimy śniegu było niewiele, co odbiło się na działalności szkółki. Mam nadzieję, że w tym roku będzie lepiej. Życzyłabym sobie, aby zarobione w ten sposób pieniądze umożliwiły mi powrót do treningów" - przyznała Jagna Marczułajtis, której pasją jest również jeździectwo.
"W ubiegłym roku padł mój koń Czersk. Niedawno kupiłam konia czystej krwi arabskiej o imieniu Eqidora ze stajni Arabika w Łodzi. Niespełna dwuletnia klacz będzie głównie przygotowywana do pokazów. Marzy mi się jeszcze kary koń pełnej krwi angielskiej, na którym mogłabym skakać przez przeszkody" - dodała.
W ostatni weekend Marczułajtis startowała w zawodach Art Cup organizowanych tradycyjnie przez Ludowy Klub Jeździecki Lewada w Zakrzowie k. Kędzierzyna-Koźla. W skokach przez przeszkody uplasowała się na trzeciej pozycji.
"Start w Lewadzie potraktowałam jako zabawę, aczkolwiek chciałoby się wygrywać - powiedziała. - Zdementuję plotki, że jako sportowcowi jest łatwiej. Mimo silnych nóg i dobrej równowagi siedząc na koniu dopada mnie trema, której nie czuję podczas zawodów snowboardowych. Jak wjeżdżam na padok to mam uczucie, że moje nogi są z waty".
Jagna Marczułajtis lubi także ... motocykle. "Zimą preferuję ruady, gdyż najlepiej sprawdzają się na stoku, natomiast latem uwielbiam motocykle. Dla rozsądnych ludzi to wielka frajda, więc gdy mam tylko czas, wsiadam na motor i jadę do ... konia".








