Chicago (Inf. wł.) – Właściciele chicagowskiego klubu nocnego E2, gdzie w 2003 roku 21 jeden osób zostało stratowanych na śmierć, gdy wybuchła w tłumie panika, twierdzą, że policja lub inspektorzy miejscy (albo jedni i drudzy) skradli gotówkę i alkohol wartości około 100 tysięcy dolarów.
Po tragicznym incydencie klub został zamknięty i opieczętowany. Właściciele twierdzą, że w środku został czterodniowy utarg gotówką, wynoszący około 60 tys. dol. oraz alkohol wartości 40 tys. dol. a także wiele wartościowych przedmiotów osobistych.
Właściciele, Calvin Hollins jr oraz Dwain Kyles nie żądają zwrotu zaginionych pieniędzy i rzeczy, ale domagają się prawdy – wyjaśnienia od policji i władz miasta Chicago na forum publicznym.
Trzy tygodnie temu władze miasta zwróciły właścicielom tylko 800 dolarów.
Adwokat właścicieli klubu stwierdził, że owa kwota jest śmieszna i przeczy zarzutom, jakie miasto postawiło jego klientom, że krytycznego wieczoru w klubie było 1,500 gości – liczba niedopuszczalna z punktu widzenia przepisów miejskich.
Łatwo policzyć, że 800 dolarów podzielone przez tak dużą liczbę osób daje wynik pół dolara. Czy goście klubu wydali przez cały wieczór tylko po pół dolara – pytał władze Chicago w ubiegłym tygodniu na konferencji prasowej adwokat poszkodowanych Edward Grasse.
Policja utrzymuje, że tylko tyle pieniędzy znalazła w klubie.
Rzecznik policji Pat Camden potwierdził, że zostało wszczęte wewnętrzne śledztwo w tej sprawie.
(ao)
Policja ukradła 100 tys. dol.?
- 10/17/2007 08:53 PM
Reklama








