Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Widzew - Legia 0:1 (0:0)

Bramki: 0:1 Piotr Giza (85).


Żółta kartka - Widzew Łódź: Łukasz Masłowski, Łukasz Mierzejewski. Legia Warszawa: Jakub Wawrzyniak, Maciej Korzym.


Sędzia: Adam Kajzer (Rzeszów). Widzów 6 000.


Widzew Łódź: Bartosz Fabiniak - Sławomir Szeliga, Wojciech Szymanek (8. Piotr Stawarczyk), Ukah, Robert Kłos - Adrian Budka, Łukasz Juszkiewicz, Mindaugas Panka, Łukasz Masłowski (62. Piotr Kuklis), Tomasz Lisowski - Maciej Kowalczyk (65. Łukasz Mierzejewski).


Legia Warszawa: Jan Mucha - Piotr Bronowicki, Inaki Astiz, Wojciech Szala, Jakub Wawrzyniak - Miroslav Radović (82. Marcin Smoliński), Aleksandar Vuković, Marcin Burkhardt (78. Maciej Rybus), Roger , Piotr Giza - Takesure Chinyama (90. Maciej Korzym).


 


W pojedynku trzynastej drużyny Orange Ekstraklasy z trzecią zdecydowanym faworytem była Legia, która wygrała siedem poprzednich spotkań z Widzewem. Jesienią podopieczni Jana Urbana zwyciężyli w Warszawie 3:1, a przed sobotnim spotkaniem mieli 24. punkty przewagi nad zespołem prowadzonym przez Marka Zuba. W sobotę strzelili jednego gola ale nie stracili żadnego, przedłużając serię kolejnych zwycięstw nad Widzewem do ośmiu.


Goście przyjechali na stadion przy al. Piłsudskiego bez kontuzjowanych Dicksona Choto, Edsona, Tomasza Kiełbowicza i Bartłomieja Grzelaka. Sytuacja kadrowa Widzewa była lepsza, bo po przerwie spowodowanej kartkami wrócił do zespołu Robert Kłos a po kontuzji Tomasz Lisowski. Obaj znaleźli się w wyjściowej jedenastce i przebywali do boisku do końcowego gwizdka. Zaledwie siedem minut grał natomiast Wojciech Szymanek, którego kontuzja zmusiła do opuszczenia boiska.


Piłkarze Widzewa i Legii wyszli na mecz w koszulkach z napisem "Wykopmy rasizm ze stadionów". Po spotkaniu podpisane przez zawodników koszulki będą wystawione na aukcji internetowej, z której dochód zostanie przekazany walczącemu z rasizmem stowarzyszeniu "Nigdy Więcej".


Po siedmiu minutach gry roszad w składzie musiał dokonać Marek Zub, gdyż kontuzja wykluczyła z gry Wojciecha Szymanka. Pierwsza połowa rozczarowała kibiców, których na stadionie zjawiło się dużo mniej niż oczekiwali organizatorzy. Gra toczyła się w środku boiska a zawodnikom obu drużyn sporadycznie udawało się przedostać pod bramkę rywali. Rywale solidarnie zmarnowali po jednej doskonałej okazji do zdobycia gola. W 36. minucie Maciej Kowalczyk, mając przed sobą tylko bramkarza Legii, zamiast strzelać próbował jeszcze dogrywać piłkę i Jan Mucha nie musiał nawet interweniować. Sześć minut później, po drugiej stronie boiska, w pole karne wbiegł Miroslav Radović, któremu tuż przed bramkarzem piłkę wślizgiem wybił Ugochukwu Ukah.


W 65. minucie formę Bartosza Fabiniaka sprawdził Piotr Giza. Bramkarz Widzewa popisał się fantastyczną interwencją i wybił piłkę na rzut rożny. Od tego momentu Legia zaczęła przeważać, jednak nie potrafiła zakończyć akcji skutecznym uderzeniem. Najczęściej próbował niepokoić Fabiniaka Takesure Chinyama, jednak po jego strzałach piłka mijała bramkę. Widzew tylko się bronił i taki sposób gry zemścił się pięć minut przed końcem meczu. Po podaniu Jakuba Wawrzyniaka w pole karne piłka trafiła po nogi Gizy, który technicznym strzałem pokonał Fabiniaka.


Po meczu powiedzieli:


Szkoleniowiec Legii Warszawa Jan Urban: "Wiedzieliśmy, że czeka nas tutaj bardzo trudne spotkanie. Mecze z Widzewem zawsze są bardzo zacięte i tak też było dzisiaj. W pierwszej połowie brakowało trochę spokoju i dokładnych podań. Po przerwie było już lepiej. Nasza przewaga wzrosła, dochodziliśmy do pozycji strzeleckich, jednak długo nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Zrobił to w końcu Piotrek Giza, który bardzo długo czekał na tego gola. Bardzo chciał się przełamać i wszyscy się cieszymy z tego, że wreszcie udało mu się to zrobić".


Trener Widzewa Łódź Marek Zub: "Przegraliśmy szczególny mecz, szczególny zwłaszcza dla kibiców, którzy bardzo emocjonalnie podchodzą do spotkań z Legią, która jest klasowym zespołem, potrafiącym wykorzystać każdy błąd przeciwnika. Nam przydarzył się błąd, po którym Giza znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i wykorzystał ją. Potem zabrakło już czasu na odrobienie strat. Chcieliśmy przerywać akcje przeciwnika w środku boiska i wyprowadzać szybkie kontry, jednak Legia nie pozwoliła nam stworzyć zbyt wiele okazji bramkowych. Przegraliśmy z lepszym rywalem. Chciałem w drugiej połowie wprowadzić do gry Napoleoniego, jednak kontuzja Szymanka na początku meczu a później uraz Kowalczyka sprawiły, że musiałem zmienić plany

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama