Bramki: 0:1 Grzegorz Bartczak (18-samobójcza), 1:1 Michał Stasiak (40), 2:1 Rui Miguel (45).
Żółta kartka - KGHM Zagłębie Lubin: Tiago Gomes, Rui Miguel, Grzegorz Bartczak, Mateusz Bartczak. Ruch Chorzów: Ireneusz Adamski.
Sędzia: Grzegorz Gilewski (Radom). Widzów 6 500.
KGHM Zagłębie Lubin: Aleksander Ptak - Grzegorz Bartczak, Michał Stasiak, Sreten Sretenović, Tiago Gomes - Rui Miguel, Maciej Iwański, Michał Goliński, Mateusz Bartczak - Robert Kolendowicz (90. Szymon Pawłowski), Piotr Włodarczyk (46. Michał Chałbiński).
Ruch Chorzów: Robert Mioduszewski - Krzysztof Nykiel, Ireneusz Adamski, Rafał Grodzicki, Tomasz Brzyski - Pavol Balaz, Grzegorz Baran, Marcin Nowacki (67. Grzegorz Domżalski), Gabor Straka - Łukasz Janoszka, Martin Fabus.
Zagłębie Lubin miało w tym spotkaniu konkretne zadanie do wykonania - odbudowanie zaufania kibiców po porażce 0:3 z Legią Warszawa w poprzedniej kolejce. Teoretycznie przeciwnik nadawał się do tego - Ruch to drużyna z dolnych rejonów tabeli, chociaż nie przegrał pięciu ostatnich meczów.
Chorzowianie dobrą dyspozycję w rundzie wiosennej potwierdzali od pierwszych minut spotkania w Lubinie. Efektem tego była bramka w 18. minucie, gdy w polu karnym gospodarzy zrobiło się duże zamieszanie, a próbujący interweniować Grzegorz Bartczak wbił niefortunnie piłkę do własnej bramki.
Zagłębie odzyskało rezon dopiero w końcówce pierwszej części, gdy zaczęło przeważać na boisku. Złe wrażenie próbował zatrzeć Bartczak, który w 40. minucie podał z prawej strony w pole karne do Michała Stasiaka, a ten strzałem głową zdobył wyrównującą bramkę.
Zanim sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy, gospodarze zdołali jeszcze raz pokazać, że w tym meczu myślą tylko o trzech punktach. W 45. minucie, po podaniu od Roberta Kolendowicza, Rui Miguel efektownym strzałem z ostrego kąta pod porzeczkę podwyższył na 2:1.
Po zmianie stron na boisku było o wiele mniej ciekawie. Korzystny wynik dla Zagłębia spowodował, że mistrzowie Polski skupiali się głównie na obronie swojej bramki. Ruch próbował znaleźć luki w obronie rywali, ale mimo prób najgroźniejszego dla gospodarzy Łukasza Janoszki, Aleksander Ptak nie musiał już ani razu wyjmować piłki z siatki. Debiut nowego prezesa Zagłębia Pawła Jeża wypadł udanie, lubinianie wygrali 2:1.








