Spośród 4,000 amerykańskich żołnierzy, którzy zginęli w Iraku, większość była biała i pochodziła z ubogich stanów na Południu Stanów Zjednoczonych. Co dziesiąty był oficerem.
36% żołnierzy z południa pochodziła z małych miasteczek, jak Bauxite w Arkansas, Glasgow w Kentucky, czy Midlothian w Wirginii.
Wśród stanów konfederackich najsilniejszych strat doznał Texas. W Iraku zginęło 371 Teksańczyków, a 2840 odniosło rany. Najwięcej ofiar śmiertelnych (429) zaliczyła Kalifornia.
Ogółem 75% zabitych żołnierzy było rasy białej, 11% latynoskiej i 9% czarnej. Między 40 a 55% straciło życie od przydrożnych bomb.
Ciężkich strat doznały też siły specjalne USA. Choć Pentagon nie podaje informacji dotyczących tajnych operacji, to wiadomo, że zginęło tam dwóch komandorów marynarki wojennej, pięciu poruczników i 52 oficerów niższej rangi, w większości z Navy Seals.
Najwięcej zabitych znajdowało się w grupie wieku 20-30 lat. Całkowite straty w grupie powyżej 45 lat wyniosły 83 żołnierzy. W wieku 18 lat zginęło 33 żołnierzy.
Śmierć poniosło również 98 kobiet-żołnierzy.
Nie wymieniony z nazwiska amerykański oficer powiedział: "Kręgosłup Armii US od dawna stanowią biali ubodzy południowcy. Małe miasteczka rozsiane wśród pól uprawnych zawsze przynosiły najlepsze wyniki co do liczby poborowych. Jest to rezultat braku pracy, możliwości rozwojowych i militarnych tradycji. Szkoda, że to przekłada się na ofiary wojenne". (Herald – eg)
W większości biali i uodzy
- 03/31/2008 01:08 AM
Reklama








