Powiedzenie „potrzeba jest matką wynalazków” zna każdy. Ale nie każdy dostrzega rzeczywiste potrzeby ludzi. Ponadto, niektóre potrzeby są nie do spełnienia, gdyż realizację ich ograniczają prawa natury.
Szybkość powstawania i ilość wynalazków zależy od stopnia komunikowania się ludzi i od ilości już opracowanych wynalazków i poznanych odkryć, czyli od stopnia ogólnodostępnej wiedzy. W czasach prehistorycznych, gdy ludzie żyli w małych grupach, praktycznie nie komunikujących się między sobą, wynalazki powstawały i rozprzestrzeniały się bardzo powoli. Mijały setki lat a nawet tysiąclecia, a życie ludzi było takie samo.
Przykładem może być tak potrzebny i powszechny obecnie wynalazek, jakim jest koło. Pierwsze ślady technicznego zastosowania koła można spotkać w środkowej Azji około 8 tysięcy lat temu. Rozprzestrzeniał się ten wynalazek w średnim tempie 1 kilometra na rok. Nigdy nie dotarł do przedkolumbowej Ameryki, której mieszkańcy utracili kontakt z resztą świata. Aztekowie i Majowie nie dostrzegali potrzeby technicznego zastosowania koła, mimo że na kształcie koła skrobali swoje błędne kalendarze, którym teraz przypisują mistyczne znaczenie.
Obecnie, ilość powstających wynalazków jest tak duża, że nie sposób je ocenić i przeanalizować. Wiele z nich, mimo że spełnia jakieś potrzeby ludzi, jest niezauważana i często zapominana, wiele „wynalazków” powstaje powtórnie, znajdując dopiero obecnie możliwości łatwego wykonania technicznego.
Wynalazcy najczęściej czerpią swoje pomysły z obserwacji otoczenia i już istniejących opracowań poprzednich pokoleń. Niekoniecznie z obserwacji natury, gdyż wiele niezwykle pożytecznych rozwiązań nie natura nie zrealizowała. Pierwsze „maszyny latające” próbowano napędzać ruchami skrzydeł, podobnie jak czynią to ptaki. Jest to jednak jeden z najgorszych sposobów napędu, do dzisiaj wykorzystywany jedynie w zabawkach. Obracającego się śmigła, przyroda nie mogła zrealizować, gdyż trudno byłoby dostarczać do takiego elementu pożywienie. Podobnie koło, nie mogło być podpatrzone w przyrodzie.
Wśród wynalazców pojawiają się (jak w każdej grupie ludzi) hochsztaplerzy, maniacy i pomyleńcy. Niedawno kolega wskazał mi pewną stronę internetową, z komentarzem „uśmiejesz się”. Wiadomo, że w anonimowym Internecie wielu bzdur można się spodziewać, lecz to co znalazłem – wymaga komentarza.
Cały świat ogarniają powoli obawy, co się w przyszłości stanie, jak będzie wyglądało nasze otoczenie za sto czy dwieście lat. Wszelkie działania „ratujące świat” znajdują natychmiast poklask. Taka nastała moda. Na „ratowaniu świata” można zbić niezły interes (vide: były wiceprezydent), lecz trzeba ludziom zamącić w głowie.
Ale powracając do tematu. Autorzy tej wspomnianej strony utworzyli specjalne przedsiębiorstwo, którego celem jest skonstruowanie urządzenia produkującego darmową energię. Oczywiście na wstępie różaniec banałów, że ropa się kończy, że dwutlenek węgla, że lodowce się topią, że morza zalewają siedziby ludzi, że gatunki wymierają a lądy pustynnieją. A na koniec, że ta właśnie kompania zbawi świat, tylko potrzebuje troszeczkę czasu i dużo pieniędzy, które inwestorom zwrócą się natychmiast i wielokrotnie.
Energia za darmo i z niczego. Pomysł „stary jak świat”. W czasach, gdy ludzie poznawali podstawowe prawa mechaniki, powstała myśl zbudowania mechanizmu, który mógłby napędzać sam siebie i jeszcze oddawałby trochę energii. Szkicowano różne maszyny i przekonywano wszystkich naokoło, że to musi działać – niestety nie działało. Zawsze coś przeszkadzało, coś czego projektant nie dostrzegał lub błędnie obliczył.
Z poszukiwań wiecznego ruchu – perpetuum mobile, ludzie odnosili pewne korzyści. Nauczono się odkrywać i analizować podstawowe prawa natury oraz budować mechanizmy przydatne w wielu innych zastosowaniach. Stwierdzono jednak ponad wszelką wątpliwość, że energia nie może powstawać z niczego, że może tylko przybierać różne formy, czasem trudno dostrzegalne. Żaden obiekt nie może być „studnią bez dna”, z którego można tylko czerpać ciągle odradzającą się energię.
Przekonano się również, że nie z każdego miejsca można energię wydobyć. Będąc w nagrzanym, ale zamkniętym pomieszczeniu, nie możemy otaczającego nas ciepła spożytkować, uzyskując z niego energię mechaniczną, tak jak to robimy na przykład w lokomotywie – maszynie parowej. Musimy znaleźć chłodniejsze miejsce, do którego to ciepło będzie przepływało i tylko część przepływającego ciepła zamieni się na inny, przydatny dla nas rodzaj energii. Po pewnym czasie temperatury się wyrównają a maszyna się zatrzyma. Zjawiskami przepływu ciepła i możliwościami uzyskiwania energii rządzą prawa termodynamiki.
Dużym zaskoczeniem dla fizyków na przełomie XIX i XX wieku było odkrycie zjawisk jądrowych i stwierdzenie ogromnych ilości energii ukrytych w mikroświecie podstawowych cząsteczek. Stwierdzono, że ogromne ilości energii mogą powstawać z materii – słynny wzór Einsteina. Jak dotychczas, fizykom udało się opanować tylko niektóre reakcje, z których uzyskiwana jest ta ukryta energia jądrowa, ale to albo w sposób destrukcyjny (wybuchowy), albo w niezwykle skomplikowanych instalacjach (elektrownie jądrowe).
Odkrycie niezwykłych zjawisk zarówno w mikroświecie jak i we Wszechświecie, dało nowy impuls dla marzycieli chcących zbawić ludzkość, ale również dla szalbierzy, którzy za niemające uzasadnienia pomysły chcą sobie urządzić łatwe życie. Może część z nich święcie wierzy w swoje pomysły, lecz w takich przypadkach, nie zdają sobie oni sprawy ze zbyt skromnej wiedzy, która nie pozwala na właściwe analizowanie odkrytych już praw natury.
Jednym z czołowych pseudo-wynalazców jest Anglik – John Searl, który ponad 60 lat spędził na wmawianiu ludziom, że jest najgenialniejszym konstruktorem i zbawicielem ludzkości, w którego prace i pomysły warto inwestować. Na każdy problem trapiący ludzkość ma gotowe rozwiązania. Podstawowymi jego pomysłami są wiecznie kręcące się magnetyczne motory, które w zależności od potrzeb dają niekończącą się ilość energii, wytwarzają pole antygrawitacyjne, pozwalające na unoszenie się i przemieszczanie bez zużywania energii, a ostatnio nawet schładzają atmosferę mimo głoszonego powszechnie „globalnego ocieplenia”.
Rzecz tylko w tym, że te genialne „wynalazki” wymagają jeszcze niewielkiego dopracowania i oczywiście pieniędzy na kontynuowanie prac. O prawdziwości poczynań tego wynalazcy i całej grupy związanych z nim osób ma świadczyć duża ilość stron internetowych, efektownie opracowanych, z fotografiami dotychczasowych „osiągnięć”.
Czasem pojawiają się internetowe komunikaty potwierdzające idee Searla. Komunikaty te ostrzegają, że podobne wyniki uzyskali „uczeni radzieccy” trzymający to wszystko w tajemnicy i trzeba być przygotowanym na współzawodnictwo w dominacji nad światem.
Są oczywiście inne konkurencyjne grupy w „wolnym świecie”. Jedna z takich grup, wspomniana na wstępie Magnetic Power, stwierdza, że jest na najlepszej drodze do skonstruowania urządzeń dostarczających bezpłatnej energii. Podaje nawet cały harmonogram przyszłych osiągnięć. Właśnie jakiś emerytowany inżynier elektryk potwierdził, że opracowane przez nich urządzenie dostarcza bez przerwy prąd do latarki. W połowie roku mają już mieć wystarczające źródło darmowego prądu do domowej żarówki.
Oczywiście na tym nie poprzestaną, bo w najbliższych latach mają skonstruować samo wystarczającą prądnicę napędzającą samochody elektryczne i proponują, aby samochody z taką prądnicą pozostawione na parkingu przed domem używać do zasilania w nocy całego domu (dlaczego nie wstawić tego na stałe do garażu?). Niewielkie inwestycje mają się zwrócić miliardowymi dochodami w 2012 roku. Niewyczerpalnym źródłem energii mają być magnesy.
Zjawisko magnetyzmu jest trudne do zrozumienia. Wymaga myślenia przestrzennego, znajomości wyższej matematyki, analizy wektorowej itd., itd. Wielu ludzi daje się jednak przekonać, że magnesy stanowią niewyczerpalne źródło energii, widząc jak kręcą się silniki elektryczne, w których magnesy nie ulegają degradacji. Wiadomo jednak, że to nie magnesy są źródłem energii, lecz przepływający prąd elektryczny, który się „zużywa”. Magnesy można rozmagnesować i namagnesować z powrotem używając stosunkowo niewiele energii. Niewiele tej energii można więc w nich zgromadzić.
Ten sam zespół powołał inną kompanię, Room Temperature Superconductor, która przy pomocy sekretarki i emerytowanego konsultanta, ma wprowadzić w życie koncepcję materiałów nadprzewodzących, za którą kilkanaście lat temu przyznano Nagrodę Nobla. Trzeba nadmienić, że nad tymi materiałami pracują na świecie tysiące naukowców bez znaczących rezultatów.
Innym źródłem niewyczerpalnej energii, która jakimś cudem ma się wydzielać w konstruowanych urządzeniach, jest hipotetyczna „energia próżni” nazywana Zero Point Energy. Niektórzy fizycy sugerują, że skoro Wszechświat powstał z niczego, dzieląc mikroskopijny punkt na materię i równoważną jej ujemną energię grawitacyjną, to każdy punkt próżni może być generatorem energii. Nie wiadomo jednak, czy ta koncepcja jest prawdziwa, bo fizycy dysponując potężnymi instrumentami budowanymi kosztem miliardów dolarów, nie potrafili z próżni nic uzyskać ( i może lepiej aby tego nie robili). Przekonywanie ludzi, że energia ta może powstawać w mechanizmie zbudowanym z łożysk i kółek zębatych, jest czystym nonsensem.
Dwadzieścia lat temu, dziennikarze zostali zaszokowani doniesieniami o opracowaniu wydajnego źródła energii z tak zwanej „zimnej syntezy wodoru”. Wiadomo, że ta potężna energia wydziela się w Słońcu i w gwiazdach przez miliardy lat. Fizycy z niewielkim postępem próbują doprowadzić do syntezy wodoru w warunkach ziemskich. Lecz ciągle potrzeba do tego ogromnych temperatur i ciśnienia. Reakcja ta na stole laboratoryjnym a później w zwykłych instalacjach przemysłowych, byłaby prawdziwym wybawieniem ludzkości od trosk o przyszłość. Niestety, okazało się, że to tylko pomyłka lub chęć samoreklamy autorów tego pomysłu.
Wszystkie te „genialne” pseudowynalazki, których nie sposób wymienić (chociażby pomysły samochodu napędzanego wodą), mają jednak pozytywny wpływ na rozwój nauki. Przyciągają bowiem nowych entuzjastów techniki, którzy analizując dlaczego to nie działa?, poznają prawa natury i włączają się w nurt rozwoju nauki i techniki. Gorzej, jeżeli bezkrytycznie podtrzymują jakieś absurdalne pomysły wierząc, że to świat nie dorósł do ich poziomu wiedzy i zawiązywany jest spisek, aby nie psuć interesów dotychczasowych potentatów. Takie myślenie graniczy już z chorobą psychiczną.
Żyją wśród nas ludzie dysponujący dużymi zasobami, bądź zgromadzonymi przez pokolenia, bądź uzyskanych szczęśliwym trafem (np. loteria). Ludzie ci, często dają się przekonać, że pieniądze ich „zainwestowane” w niezwykłych przedsięwzięciach, których sami niezbyt dobrze rozumieją, przyniosą im sławę, jeszcze większe pieniądze a ludzkości zbawienie.
Pieniądze, które spadły ludziom bez wysiłku, są ostatnią rzeczą, którą powinni oni pomnażać, przecież mają ich tyle, że wystarczy na wszystko. A sława, którą mogą uzyskać po takich „genialnych” inwestycjach, będzie sławą supernaiwnych.
(ami)
Pseudowynalazki - Świat nauki i techniki
- 03/31/2008 01:12 AM
Reklama








