Prawybory już się kończą. I przed nimi i teraz, w kwestii imigracji, która dwa lata temu była politycznym barometrem o wysokiej wrażliwości, panuje wyciszenie. Jeszcze tylko w Orędziu o Stanie Państwa, tegorocznym, prezydent Bush delikatnie poruszył temat. Teraz jest cisza zupełna.
Wydaje się, że jest to efektem zmiany ludzkiego nastawienia, efektem tego, że naród jest zainteresowany tym zagadnieniem w znikomym stopniu. Stąd też żaden z trzech walczących kandydatów nie wypowiada się. Nie jest to bowiem rzecz tej miary, co służba zdrowia czy stan gospodarki. Hasło zwalczania nielegalnej imigracji nie przyciąga głosów i jeśli republikanie zechcieliby nim szermować, pewne jest, pisze dziennik „Chicago Tribune”, że przy urnach wyborczych byłoby coraz więcej ludzi oddających głosy na demokratów.
Wszyscy kandydaci zgadzają się, że coś należy zrobić w tej materii: wzmocnić kontrolę na granicy, o którą cały czas chodzi, uruchomić program gastarbeiterów (guest workers), a dwunastu milionom ludzi przebywającym nielegalnie dać możliwości wystąpienia o obywatelstwo amerykańskie. Wszakże budowa muru granicznego między Stanami Zjednoczonymi i Meksykiem nie idzie w zakładanym tempie i nie ma pewności, czy odcinek liczący 670 mil będzie zakończony do końca tego roku. Cała reszta, siłą naturalnego ciążenia, przesunęła się na szczebel stanowy i lokalny, gdzie dochodzi, jak pisze komentator dziennika, do trudnych sytuacji. Mianowicie, władze identyfikują i izolują nielegalnych imigrantów w miejscach zamieszkania, nie dają im zgody na zatrudnienie, na przyznanie im mieszkań komunalnych, odmawiają im prawa korzystania ze świadczeń publicznych i zakazują urzędnikom posługiwania się językiem hiszpańskim i innymi językami, w trakcie załatwiania spraw.
Tymczasem zbliża się kwiecień, miesiąc, który dla bardzo wielu ludzi jest bramą wiodącą do zatrudnienia w Ameryce. Przypomina o tym dziennik „Washington Post” w stosownym artykule na temat wiz H1B, o które pracodawca występuje w imieniu przyszłego pracownika. To są wizy dla pracowników o wysokiej specjalizacji, takich, którzy posiadają licencjat jako minimum (czyli bachelor’s degree uzyskany w trybie studiów czteroletnich). Dziennik podkreśla ten wymóg, gdyż chodzi o ściągnięcie najlepszych i najzdolniejszych ludzi do pracy w Stanach Zjednoczonych. Tegoroczny limit wynosi 65 000 wiz. Do tego dodaje się dwadzieścia tysięcy tych samych wiz dla zagranicznych absolwentów amerykańskich studiów podyplomowych. Dziennik podaje, że w ubiegłym roku limit ten został wyczerpany w ciągu kilku godzin od rozpoczęcia przyjmowania wniosków w odpowiednim urzędzie (U.S. Bureau of Citizenship and Immigration Services).
Wiceprezydent Cheney naraził się, tak przynajmniej wydaje się – pisze ABC News, amerykańskiej opinii publicznej swoją lekceważącą wypowiedzią. To w związku z badaniami, które pokazują, że dwie trzecie Amerykanów uznaje wojnę iracką za niewartą poświęcenia. Poproszony o własną reakcję, wiceprezydent lekceważąco skomentował ten fakt, co zostało odebrane jako lekceważenie opinii amerykańskiego społeczeństwa. Dodał jednocześnie, że badania socjologiczne, a właściwie ich wyniki, nie mogą spowodować zmiany kursu politycznego.
Wywiad wiceprezydenta dla ABC News zbiega się oczywiście z piątą rocznicą rozpoczęcia inwazji na Irak. Dotychczasowe straty amerykańskie to cztery tysiące zabitych i dwadzieścia dziewięć tysięcy rannych. Wydatki na wojnę dochodzą do sześciuset miliardów dolarów. To wszystko jest wkalkulowane w ochotniczy, zawodowy, charakter amerykańskich sił zbrojnych – co podkreśla wiceprezydent w nawiązaniu do faktu, że amerykańscy wojskowi odbywają służbę w Iraku w wymiarze przekraczającym terminy określone w kontraktach. W wywiadzie wiceprezydenta jest podana informacja dowództwa sił lądowych, że 58 000 żołnierzy ponownie skierowano do służby wojennej w Iraku na podstawie nakazu przedłużenia kontraktu wstąpienia do służby wojskowej (enlistment contract, kontrakt zaciągu do zawodowej służby woskowej podpisywany na formularzu 4/1 z Departamentu Obrony – Department of Defence Form 4/1). Jest to polityka kadrowa znana pod amerykańskim określeniem stop-loss policy – chodzi o podejmowanie takich decyzji kadrowych, które zapobiegają ubytkom kadrowym powstającym na skutek odejścia z czynnej służby wojskowej. Taka polityka kadrowa dotyczy wszystkich rodzajów wojsk: poza wojskami lądowymi, także sił powietrznych i piechoty morskiej.
Z wywiadu udzielonego przez wiceprezydenta wynika, iż trwa wycofywanie jednostek bojowych. Tego rodzaju przebazowanie oddziałów obecnie nazywa się terminem drawdown. Z wypowiedzi generała Davida Petraeusa, podanej w artykule, dowiedzieć się można, że przebazowanie potrwa do lipca bieżącego roku, kiedy do kraju wróci ostatnia brygada bojowa. Po tym terminie nastąpi „przerwa”, na czas od czterech do ośmiu tygodni i dopiero po upływie tego terminu podjęta zostanie decyzja w sprawie dalszego wycofania. Jak stwierdza się w artykule, sekretarz obrony Robert Gates już zatwierdził decyzję dowódcy sił amerykańskich w Iraku. Wiceprezydent Cheney dodaje, że oczywiście sytuacja bezpieczeństwa w terenie, ogólna i lokalna, będzie tym czynnikiem, który ostatecznie zadecyduje o dalszym postępowaniu. Przy tej okazji wiceprezydent atakuje demokratycznych kandydatów na prezydenta, mówiąc, że ich nastawienie na całkowite wycofanie z Iraku jest „poważnym błędem”, mogącym spowodować atak terrorystyczny wewnątrz Stanów Zjednoczonych.
Źródła:
– o wyciszeniu debaty na temat reformy ustaw imigracyjnych, za dziennikiem „Chicago Tribune”, wydanie na 23 marca, artykuł „ Immigration issue rerouted to state level as national interest wanes”, autor Howard Witt,
– o wizach H1B, o które występuje się w kwietniu (tegoroczny limit 65 000, plus 20 000 dla zagranicznych absolwentów amerykańskich studiów podyplomowych), za dziennikiem „Washington Post”, wydanie na 25 marca, artykuł redakcyjny „Visas Needed”, str. A14,
– o wywiadzie wiceprezydenta Cheney’ego z okazji piątej rocznicy rozpoczęcia inwazji na Irak: straty i koszty, nakaz przedłużenia kontraktu, polityka kadrowa (stop-loss policy), wycofanie (drawdown), dla telewizji ABC News, artykuł „Cheney on Iraq ‘It’s Important To Win' – Vice President Discusses Grim Milestone of 4 000 U.S. Dead In Five-Year Iraq War”, autorzy Martha Radditz, Ely Brown, Jennifer Parker.
Andrzej Niedzielski
Polityczna cisza
- 04/08/2008 11:50 PM
Reklama








