Hanna Polak jest twórcą filmowym – reżyserem, operatorem i producentem – i społeczniczką. Robiąc wraz z Andrzejem Celińskim film dokumentalny "Dzieci z Leningradzkiego", miała nadzieję pomóc bezdomnym moskiewskim dzieciom. Znalazła się w Los Angeles, jako jedna z nominowanych do Oscara w kategorii krótki dokument.
Kiedy po projekcji "Children of Leningradsky" w Teatrze Chopina odpowiadała na pytania krytyka Zbigniewa Banasia, a później rozmawiała z widzami, trudno było ocenić, czy jest bardziej filmowcem, czy społecznikiem. Mówiąc o filmie, wciąż wracała do tematu losów swoich małych bohaterów i możliwości niesienia im pomocy.
Już zresztą w 1995 roku zaangażowała się w działalność charytatywną w Rosji, a dwa lata później założyła fundację Active Child Aid, niosącą pomoc najbiedniejszym dzieciom w tym kraju.
Film wprowadza widza w trudne do uwierzenia realia życia dzieci niechcianych, które bądź uciekły z domu, bądź zostały z niego wyrzucone, które żyją na dworcu, w tunelach, na śmietnikach, żebrzą, narkotyzują się klejem, piją wódkę, są bite, przeganiane z miejsca na miejsce. Takie życie uczy je sprytu, brutalności i przemocy, ale kiedy mówią o swoich matkach, okazuje się, że wciąż są dziećmi – bezbronnymi, tęskniącymi za czułością i opieką.
Na projekcji znalazło się ponad sto osób, głównie młodych, w tym grupa studentów Columbia College. Jak można było usłyszeć w czasie nieformalnych rozmów, widzowie byli równie zainteresowani zagadnieniami związanymi z samym filmem i pracą nad nim, jak i możliwościami podejmowania konkretnych działań społecznych.
"Dzieci z Leningradzkiego" to jeden z tych dokumentów filmowych, które nie tylko przynoszą sukcesy artystyczne, ale poruszają serca i sumienia, a przez to zmieniają świat.
Krystyna Cygielska
Hanna Polak i jej film w Teatrze Chopina
- 04/09/2008 07:31 AM
Reklama








