W USA powstała nowa grupa, stworzona przez Amerykanów żydowskiego pochodzenia, dla przeciwwagi wobec potężnego izraelskiego lobby, zdominowanego przez neokonserwatystów i zwolenników silnej ręki w konflikcie z Palestyńczykami.
Założyciel i dyrektor J Street i stowarzyszonego z nią komitetu akcji politycznej JStreetPac Jeremy Ben-Ami uważa, że zbyt długo opinie amerykańskie na temat Izraela kształtowała prawica. Żydowskiej społeczności wmawiano, że pro-izraelską postawę wyrazić można jedynie poprzez popieranie militarnych reakcji na problemy polityczne i odmawianiem zaangażowania się w dialog z nieprzyjaciółmi. "W ten sposób odsuwa się dzień rozliczeń i kompromisów koniecznych do osiągnięcia pokoju i bezpiecznej przyszłości dla Izraela i całego Bliskiego Wschodu", mówi Jeremy Ben-Ami.
Nowy projekt poparło również ponad dwudziestu prominentnych Izraelczyków, w tym były dyrektor izraelskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, były szef Izraelskich Sił Obronnych (IDF), były dowódca izraelskiego lotnictwa i inni najwyżsi rangą byli oficerowie militarni i wywiadu.
"Teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej prawdziwa przyjaźń wymaga ze strony USA silnego zaangażowania w popchnięcie obu stron (izraelskiej i palestyńskiej) w kierunku rozwiązania sporu poprzez powstanie państwa palestyńskiego. Czas ucieka, dotychczasowe metody nie wystarczą", czytamy w liście izraelskich zwolenników J Street do jej założycieli.
W skład rady doradczej nowej grupy wchodzi stu znanych liderów i filantropów amerykańsko-żydowskich. Ich głównym celem jest podważenie dominacji kilku lobbystycznych organizacji żydowskich, w szczególności zaś słynnej Israel Public Affairs Committee (AIPAC). Jej kierownictwo generalnie sprzeciwia się jakimkolwiek koncesjom Izraela w negocjacjach z Palestyńczykami i państwami arabskimi.
AIPAC postrzegany jako najsilniejsze lobby w Waszyngtonie, z ogromnymi wpływami na politykę zagraniczną USA, wywiera naciski na Kongres, roszcząc sobie wyłączność na reprezentowanie politycznych przekonań zdecydowanej większości amerykańskich Żydów. Ma to duże znaczenie zważywszy, że choć Żydzi stanowią zaledwie 2% ludności USA, to od nich pochodzi aż 40% wszystkich datków na kam-panie demokratycznych kandydatów i 20% na kampanie republikanów.
AIPAC utrzymuje również kontakty z chrześcijańską ultraprawicą, reprezentowaną przez chrześcijańskiego syjonistę pastora Johna Hagee i innych teleewangelistów. Hagee generalnie zgadza się z posunięciami izraelskiej prawicy i zwalcza wszelkie ustępstwa Izraela na rzecz Palestyńczyków. Pochwala budowę nowych żydowskich osiedli na ziemiach palestyńskich i odbieranie ziemi palestyńskim farmerom. Jest zwolennikiem wojny w Iraku i wzywa prezydenta Busha do ataku na Iran. Wszystko to z myślą o przyspieszeniu Armageddonu.W ub. roku był głównym mówcą na dorocznej konwencji AIPAC-u.
Związki te wywołują coraz większy dyskomfort w żydowskiej społeczności w USA, która generalnie nie ma tak ostrego podejścia do arabskich sąsiadów Izraela jak to, które reprezentuje AIPAC i inne prawicowo-narodowe instytucje żydowskie.
Wcześniej tego miesiąca Eric Yoffie, prezes wpływo-wej Unii Reformowanego Judaizmu, apelował do Żydów, by zerwali z pastorem Hagee i jego organizacją Chrześcijanie Zjednoczeni dla Izraela (CUFI). Kilka dni później kilku byłych przewodniczących Konferencji Prezydentów Głównych Amerykańsko Żydowskich Organizacji – grupa, która widzi korzyści dla Izraela w związkach z chrześcijańskimi syjonistami – stanęła w obronie Hageeego. Pastora i jego organizację uznano za "prawdziwych przyjaciół i jednego z najsilniejszych popleczników Izraela i Stanów Zjednoczonych".
Założyciele J Street kwestionują ten punkt widzenia. Argumentują, że AIPAC, CUFI i inne organizacje przeciwne koncesjom terytorialnym i innym w ramach procesu pokojowego w rzeczywistości działają przeciw interesom Izraela. Zwłaszcza teraz, gdy większość ekspertów podziela opinię, że nikną szanse na rozwiązanie konfliktu poprzez ustanowienie państwa palestyńskiego, co umocniłoby demokratyczny Izrael.
"Dla dobra Izraela, Stanów Zjednoczonych i świata, Amerykanie powinni zaangażować się w tę sprawę podchodząc do niej z realnego punktu widzenia, a nie poprzez życzenia własne i izraelskich jastrzębi", oświadczył Ben-Ami. Jego dziadkowie byli w grupie założycieli Tel Awiwu, a ojciec należał do prawicowego Ruchu Rewizjonistycznego.
"Głosy rozsądku muszą przeważyć w dyskusji o tym, co naprawdę znaczy mieć proizraelskie nastawienie. Amerykanie muszą zrozumieć, że podstawą bezpieczeństwa Izraela jest istnienie obok siebie dwóch państw i ustanowienie raz na zawsze stałych granic.
Były radca prawny rady korporacyjnej miasta Nowy Jork, Victor Kovner, mówi: "Wielu z nas przechodzi głębokie frustracje z powodu rozpowszechnionego założenia, że jako ludzie aktywni w społeczności żydowskiej, musimy popierać AIPAC i osoby reprezentujące prawicowe poglądy. Nie popieram AIPAC-u. Mam całkiem inną wizję Bliskiego Wschodu, Stworzenie J Street pozwoli nam jaśniej przedstawić nasze poglądy".
J Street opowiada się za terytorialnym kompromisem na rzecz Palestyńczyków w oparciu o granice z 1967 roku. Grupa ta nawołuje do poparcia izraelsko-syryjskich negocjacji pokojowych i amerykańsko-irańskich rozmów na wysokim szczeblu.
(IRS-eg)
J Street kontra AIPAC
- 04/23/2008 01:44 PM
Reklama








