Zaczęło się w 1994 roku, gdy kalifornijscy wyborcy opowiedzieli się w głosowaniu za wymierzoną w nielegalnych imigrantów Propozycją 187.
Okrzyknięta przez jej zwolenników jako inicjatywa mająca ratować Kalifornię przed ogromnymi wydatkami, ponoszonymi przez stan na opiekę nad nielegalnymi imigrantami, ustawa przewidywała zablokowanie możliwości korzystania przez nich z opieki społecznej, lecznictwa oraz oświaty publicznej.
Przyjęta większością 58,8 % głosów ustawa zobowiązywała funkcjonariuszy policji do sprawdzania statusu imigracyjnego zatrzymanych osób i informowania o wykroczeniach w tym zakresie biur prokuratury stanowej oraz Urzędu Imigracyjnego. Jednocześnie Propozycja 187 uzależniała możliwość korzystania z wszelkich usług publicznych, łącznie z darmowym szkolnictwem podstawowym i średnim, od udokumentowania prawa pobytu w stanie Kalifornia. Jedynym wyjątkiem miała być pomoc w nagłych wypadkach.
Nazajutrz po głosowaniu – 9 listopada 1994 – ustawa weszła w życie i równie szybko sąd zawiesił jej wykonywanie, przyznając rację autorom pozwu, zarzucającego ustawie niekonstytucyjność, bowiem kontrola granic i polityka imigracyjna leżą wyłącznie w gestii władz federalnych. I choć Propozycja 187 zmarła śmiercią naturalną, to ukazała daleko posuniętą frustrację społeczeństwa, wynikającą z nieporadności rządu federalnego w sprawach imigracji.
Niepowodzenie kalifornijskiej ustawy wymierzonej w nielegalnych imigrantów nie spowodowało zaniechania podobnych inicjatyw w innych regionach USA. Z nagonki prawnej na nielegalnych imigrantów zasłynął później burmistrz miejscowości Hazleton w Pensylwanii, Lou Barletta, który postanowił pozbyć się ich wprowadzając ostre przepisy wymierzone w nielegalnych i w tych, którzy im pomagają.
Mieszkańcy tej cichej, niewielkiej miejscowości w górzystej części Pensylwanii narzekali bowiem na wzrost przestępczości i narkomanii, co przypisywali osiedlającym się tam Latynosom, znajdującym zatrudnienie w lokalnym przemyśle. Śladem burmistrza Barletty podążyły władze lokalne ponad 100. miejscowości w 27 stanach, wprowadzając szereg przepisów wymierzonych w imigrantów: od karania pracodawców grzywną za zatrudnianie nielegalnych imigrantów, do uznania języka angielskiego za język oficjalny.
Za nielegalnymi stanęło kilka organizacji, a nawet osób prywatnych, które stoczyły szereg zwycięskich batalii sądowych z przeciwnikami imigrantów. W niektórych przypadkach sędziowie szczebla federalnego, stanowego i lokalnego zablokowali wprowadzenie w życie przepisów wymierzonych w nielegalnych imigrantów. W innych przypadkach z wprowadzania przepisów w życie wycofały się same władze municypalne, obawiając się długich i kosztownych procesów sądowych.
Gdy sędzia federalny zablokował przepis wprowadzony przez władze Escondido w Kalifornii, zabraniający wynajmu mieszkań nielegalnym imigrantom, tamtejsza rada miejska anulowała przepis i zgodziła się zapłacić $90,000 tytułem zwrotu kosztów adwokatom, którzy reprezentowali przeciwników tego przepisu.
O tym jak obosieczne mogą okazać się podejmowane lokalnie działania przeciw nielegalnym imigrantom mogły przekonać się ostatnio władze Prince William County w Virginii, które zleciły tamtejszej policji osadzanie w areszcie nielegalnych imigrantów zatrzymanych przy okazji nawet najmniejszych wykroczeń. Rezultaty nie dały na siebie długo czekać. Powiatowe więzienia w Prince William dawno już przekroczyły limit więźniów i trzeszczą w szwach. Samo wysyłanie aresztowanych do innych więzień kosztowało dotychczas blisko ćwierć miliona dolarów. Ale to nie koniec wydatków. Dodatkowe zadanie postawione przed policją, która musi szczegółowo sprawdzać status imigracyjny zatrzymanych, też okazuje się kosztowne.
Ogółem budżet powiatu Prince William może ponieść wydatki rzędu kilku milionów dolarów tylko na walkę z nielegalnymi. Co gorsze, powiat, który sam sobie narzucił wyręczanie władz federalnych, nie ma teraz co liczyć na ich pomoc. Immigration and Custom Enforcement – federalna instytucja do egzekwowania przepisów imigracyjnych ma we wszystkich stanach łącznie zaledwie 31 tysięcy miejsc w aresztach. Są one przeznaczone dla obcokrajowców z nakazem deportacji i innych imigrantów, którzy dopuścili się poważnych przestępstw. Nie ma więc mowy, by osadzać w nich nielegalnych zatrzymanych za jazdę z nadmierną szybkością. I tak amerykańska polityka imigracyjna nadal goni w piętkę.
Wojciech Minicz
Niepożądani nielegalni
- 04/23/2008 02:22 PM
Reklama








