Chicago (Inf. wł., Internet) – W pierwszej majowej manifestacji imigrantów w 2006 roku w Chicago wzięło udział około 400 tysięcy osób. Tłum zablokował ruch uliczny. W 2007 roku liczba manifestantów zmalała do 150 tysięcy. A w tym roku w pierwszomajowej demonstracji maszerowało tylko 15 tysięcy osób.
Malejąca frekwencja przypisywana jest obawie przed deportacją oraz słabnącej nadziei na zmianę przepisów imigracyjnych.
Tegoroczny protest miał spokojny przebieg. Nikt nie został aresztowany.
Choć manifestanci, tak jak w poprzednich latach, domagali się gruntownej reformy prawa imigracyjnego i legalizacji około 12 milionów nielegalnych imigrantów przebywających w USA, to głównym celem tegorocznego ruchu proimigracyjnego jest rejestracja do głosowania w listopadowej elekcji prezydenckiej oraz sformułowanie dezyderatów pod adresem następnego prezydenta.
Kwestie imigracyjne nie budzą już takiego zainteresowania i emocji jak dwa lata temu. W tym roku priorytetem wyborców nie jest reforma imigracyjna, ale zła sytuacja gospodarcza kraju, co wykazały sondaże towarzyszące prezydenckim prawyborom.
Projekty reformy imigracyjnej poniosły porażkę w Senacie Stanów Zjednoczonych. Kandydaci na prezydenta traktują kwestie imigracyjne marginesowo.
Senatorowie Barack Obama i Hillary Clinton popierali w 2006 roku projekt ustawy imigracyjnej sponsorowanej przez senatora Johna McCaina, która oferowała legalizację uzależnioną od spełnienia różnych warunków, m.in. od nauczenia się języka angielskiego. Wszyscy troje popierają też postawienie ogrodzenia wzdłuż granicy z Meksykiem.
Warto dodać, że wśród przemawiających na tegorocznym wiecu proimigracyjnym był również burmistrz Richard Daley, który potwierdził swoją solidarność z imigrantami. Daley uważa różnorodność etniczną Chicago za zaletę i atut miasta.
(ao)
Maleje liczba uczestników marszów imigrantów
- 05/07/2008 06:13 AM
Reklama








