Nie tylko igrzyska olimpijskie będą przykuwać w tym roku uwagę sympatyków kolarstwa. 3 września nastąpi długo oczekiwane otwarcie toru w Pruszkowie, a 11 dni później ruszy 65. Tour de Pologne, nową trasą i po raz pierwszy z reprezentacją Polski wśród najlepszych zawodowych grup.
Podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami prezes PZKol. Wojciech Walkiewicz podkreślił, że w Pekinie Polacy nie powinni wypaść blado, a mogą wrócić z medalami olimpijskimi, których nie było od igrzysk w Seulu w 1988 roku.
"Mamy dwie szanse medalowe. Obie siedzą przy stoliku" - zażartował, wskazując na specjalistkę od kolarstwa górskiego Maję Włoszczowską i torowca Rafała Ratajczyka.
Maja Włoszczowska przygotowuje się do startu w Pekinie od czterech lat. Trasę olimpijską zna i uważa ją za łatwą. "Jest bardzo szybka, płaska, łatwa. Spodziewam się, że długo będzie jechała zwarta grupa, a na mecie różnice czasowe mogą być minimalne. Na pewno wyścig będzie interesujący" - oceniła wicemistrzyni świata sprzed trzech lat.
Jej trener Andrzej Piątek zwrócił uwagę na trudne warunki klimatyczne, które mogą mieć znaczny wpływ na rywalizację. "W zeszłym roku podczas rekonesansu olimpijskiego w wyścigu mężczyzn z 48 zawodników do mety dojechało tylko 12. Większość, która się wycofała, narzekała na zanieczyszczenie powietrza. Zatykało ich" - powiedział Piątek.
W przeciwieństwie do kolarzy górskich szosowcy będą się ścigać na wręcz morderczej pętli. Tak ją ocenia trener kadry szosowców Piotr Wadecki, a potwierdza Jacek Morajko, który w zeszłym roku na rekonesansie zajął znakomite czwarte miejsce. "To najtrudniejsza trasa, jaką widziałem w życiu. Aby dobrze wypaść na igrzyskach, trzeba cały sezon podporządkować temu jedynemu startowi" - ocenił zawodnik portugalskiej grupy Madeinox Boavista.
"Ja nie mogę narzekać na zanieczyszczenie powietrza, a moja trasa to 250 metrów w kółko" - żartował Rafał Ratajczyk, który w Pekinie wystartuje w wyścigu punktowym. "Tor w Pekinie jest piękny, ale nasz pruszkowski bardziej nam się podoba" - dodał.
Na krytym torze w Pruszkowie, który będzie pierwszym tego typu obiektem w Polsce, trwają ostatnie prace wykończeniowe. Prezes Walkiewicz przyznał, że są pewne problemy z finansami, ale na pewno tor będzie gotowy na wrześniowe mistrzostwa Europy. W imprezie wystartuje około 600 zawodników, znacznie więcej niż w mistrzostwach świata.
"Oficjalnie mogę potwierdzić, że koszt budowy toru wyniósł 91 milionów złotych. To niewiele, wręcz bardzo mało, zważywszy na fakt, że tor pekiński kosztował dziesięć razy więcej" - powiedział Walkiewicz.
Kilka dni po zakończeniu mistrzostw w Pruszkowie rozpocznie się Tour de Pologne, w którym po raz pierwszy od czasu, gdy stał się imprezą najwyższej rangi (Pro Tour), wystąpi reprezentacja Polski. Trasa, znana już od kilku miesięcy, poprowadzi z Warszawy przez wschodnią część kraju do Krakowa.
"Wyścig nie będzie się kończyć w Karpaczu, który już wszyscy znają. Po cichu liczymy na to, że uda nam się zaskoczyć rywali na jakimś długim płaskim etapie. Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony już w Warszawie w jeździe drużynowej na czas" - oświadczył Wadecki, który przez cały sezon będzie wybierać drużynę. Z 22 kolarzy, którzy są na wstępnej liście kandydatów, w Tour de Pologne pojedzie ośmiu.








