W Niemczech znany jest od dawna kawał w formie reklamy biura podróży: „ Odwiedź Polskę, twój samochód tam już jest”. Ta stereotypizacja Polaków jako złodziei samochodów wywołała w Polsce protesty, ale – niestety – w żarcie było trochę racji. Do Polaków przylgnęła łata amatorów cudzej własności na czterech kółkach, mimo że złą opinię wyrabiali im niejednokrotnie sami Niemcy pozorując kradzież samochodu w Polsce, by w ten sposób wyłudzić odszkodowanie z firmy ubezpieczeniowej.
Natomiast w Ameryce nabijano się z nas wprawdzie w „Polish jokes” jako nierozgarniętych, ale uczciwości nam tu nikt nie kwestionuje. Owszem, mamy swoje słabości i tak jak w Niemczech ciągnie nas do markowych samochodów, ale kupujemy je uczciwie i często musimy spłacać przez lata. Ostatnio jednak, wraz z falą powrotów do Polski, w Chicago notuje się wśród odlatujących Polaków nowy, nieznany dotychczas, rodzaj przestępczości. Odkrył go, przy okazji swych kontaktów zawodowych z bankami udzielającymi pożyczki na kupno samochodów, znany w polonijnym środowisku Chicago ekspert motoryzacyjny Andrzej Babinicz.
Chodzi o dosyć częste ostatnio przypadki porzucania na parkingach przy lotnisku O’ Hare zakupionych na kredyt, niespłaconych samochodów. Jest to ponoć „polska specjalność”. Auta nabytego na raty nie można wysłać do Polski, czy gdziekolwiek indziej, bowiem tytuł własności jest w posiadaniu banku, co nie przeszkadza, by wyjeżdżając z USA odbyć takim autem ostatnią podróż – na lotnisko. Pozostawiony na parkingu samochód nie zwraca początkowo niczyjej uwagi. Zanim zainteresują się nim pracownicy obsługi parkingu i służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo na lotnisku O’Hare upływa zazwyczaj sporo czasu. Gdy wreszcie zaalarmowany zostanie właściciel auta, a jest nim de facto bank, mija dalszych kilka dni.
Za wielodniowy postój na jednym z najdroższych parkingów w Chicago płacić musi oczywiście bank i są to sumy przekraczające niekiedy tysiąc dolarów. Bywa też, że gdy wysłany przez bank kierowca lawety do holowania przyjeżdża, by zabrać porzucony samochód, nie znajduje w nim kluczyków, co czyni odzyskanie auta jeszcze bardziej kosztownym. Takie świadome działanie na niekorzyść banku jest przestępstwem – powiedział mi Andrzej Babinicz – wyjaśniając kulisy sprawy – klient, który nie jest w stanie spłacać pożyczki może przecież zwrócić auto bezpośrednio bankowi. Porzucający samochód Polacy najwyraźniej liczą na bezkarność, a swój postępek traktują jako figiel spłatany instytucji bankowej. Bywa nawet, że radzą innym, jak – przed wyjazdem do Polski – dowieźć bagaże na lotnisko i tam pozbyć się niespłaconego auta.
Chicagowskie banki, narażone na spore straty wskutek porzucania aut, wcale nie traktują tego w kategorii żartu i zamierzają dochodzić swych strat przed sądami w Polsce. W celu odszukania winnych został zatrudniony już polski adwokat. Tymczasem zaś otrzymanie pożyczki z banku na kupno samochodu może okazać się dla polonijnych klientów trudniejsze niż dotychczas.
Wojciech Minicz
Porzucone samochody
- 05/22/2008 01:56 PM
Reklama