Chicago (Inf. wł.) - 16 maja w Maine East High School w Park Ridge zorganizowany został „Dzień Pamięci” absolwenta tej szkoły Jaukuba Kowalika, który 12 maja 2003 roku poległ w Iraku.
W piątą rocznicę śmierci „Kuby” blisko dwa tysiące uczniów tej szkoły i liczne grono gości zebrało się w hali sportowej „Field Hause” miejscowej szkoły, aby oddać hołd bohaterowi, który powiedział kiedyś swojej mamie: „ Jeżeli kraj potrzebuje ludzi odważnych, to ja jestem gotowy”.
I był gotowy. Gdy na początku maja 2003 roku jego oddział przygotowywał się do powrotu spod Bagdadu na teren bazy w Kuwejcie, skąd miał nastąpić powrót do Kalifornii, on na ochotnika zgłosił się do organizowania małych obozów „Camp chesty” i wyposażania ich w niezbędne środki i amunicję. W „Dzień Matki” dzwonił do domu i radosnym głosem obwieścił mamie Danucie, że najwyżej za tydzień wraca.
– Po tej rozmowie podzieliłam się z koleżankami i kolegami w pracy radosną nowiną, że mój ukochany, pełen werwy i radości życia Kubuś wraca – wspomina pani Danuta Kowalik. Jak zwykle zapewniał, że wszystkich nas kocha. Prosił, żebym przekazała to najbliższym i przyjaciołom. Cieszył się na spotkanie i już planował, gdzie i z kim się zobaczy po przylocie. Byłam szczęśliwa. Nawet gdy w nocy usłyszałam pukanie do drzwi, nawet przez myśl mi nie przeszło, że oto za chwilę dotrze do mnie hiobowa wieść. Mój ukochany Kubuś już do mnie nie zadzwoni i nie powie: „Żaba” wkrótce się zobaczymy – ze wzruszeniem wyznaje pani Danuta.
Jakub Kowalik poległ 12 maja 2003 roku w pisakach irakijskiej pustyni. Zbolała matka po szesnastu dniach życia w niebycie mogła dotknąć zimnego wieka trumny, która 28 maja została złożona w mogile na podchicagowskim cmentarzu Maryhill. Nieopodal mogiły swojego ojca, który nie doczekał zrealizowania dziecięcych marzeń syna o wstąpieniu do Marine Corps i odszedł wcześniej.
– Może i lepiej, że tak się stało – mówi ze łzami w oczach pani Danuta, bo mąż by tego nie przeżył, serce chyba by mu pękło i miałabym podwójną tragedię, a tego chyba i ja bym nie zniosła, chociaż kobiety są odporniejsze na ból. Dzięki opiece, jaką podczas tych tragicznych chwil otoczyli mnie wojskowi udało mi się nie zwariować. Praktycznie nie musiałam myśleć o niczym. Z każdej strony czułam wsparcie i współczucie. Pamiętam jak bardzo byłam zaskoczona, gdy po pogrzebinach w sali White Eagle poszłam uregulować należność, a właściele odmówili jej przyjęcia. Na pytanie dlaczego, usłyszałam, że oni wiedzą jaki to ból stracić dziecko, a Kubie chcą w ten sposób oddać hołd, bo dla nich mój syn jest bohaterem.
Wśród wielu pamiątek po Kubusiu mam list, który zaraz po jego śmierci otrzymłam od amerykańskiego oficera. Przełożony napisał w nim, że syn należał do tych żołnierzy, o których nie było w jednostce głośno, to znaczy, że nie było z nimi żadnych problemów. Napisał, że Kuba robił więcej niż jego amerykańscy koledzy, a jego postawa była wzorem dla innych. Był bardzo dobrym obywatelem, pomimo jego braku, napisał ów oficer – wspomina pani Danuta.
Jakub Kowalik jest bohaterem nie tylko dla matki i grupy przyjaciół, którzy wspominają go, jako zawsze uśmiechniętego, chętnego do pomocy bliźnim młodzieńca, ale także dla wicegubarnatora Pata Quinna, których podczas swojego wystąpienia stwierdził: Jakub tak jak Tadeusz Kościuszko i Kazimierz Pułaski walczył za swoją drugą Ojczyznę, chociaż jeszcze nie był jej obywatelem. Zrobił wszystko, żeby być wspaniałym żołnierzem i tak jak oni jest bohaterem dwóch narodów – podkreślił wicegubernator Quin.
Piątkowa uroczystość zorganizowana w Main East High School przez weteranów z Marine Corps Lige – Jake Galloghera i Dicka Ohmana miała bardzo podniosły charakter. Rozpoczęło ją wprowadzenie sztandarów i odśpiewanie przez szkolną młodzież hymnu Stanów Zjednoczonych. Po podzieleniu się osobistymi refleksjami przez matkę poległego żołnierza, wicegbernatora Pata Quinna, konsula Pawła Pietrasieńskiego, radnego Dona Bach oraz dyektora szkoły Stevena Isage przedstawiciele weterańskiej organizacji wręczyli pani Danucie sztandar amerykański oraz Marine Corps, portret syna i pamiątkową rezolucję, które to pamiatki pani Danuta przekazała dyrektorowi szkoły Steve Isage. Będą one zdobiły kącik pamięci Jakuba Kowalika. Jego portret zostanie umieszczony w galerii sławnych uczniów tej szkoły obok takich postaci jak: Hillary Clinton i aktor Harrison Ford.
– Nie sądziłam, że kiedykolwiek doczekam tego momentu – wyznaje pani Danuta mówiąc o tym jak doszło do zorganizowania „Dnia Pamięci” dla jej syna. Podczas jednej z charytatywnych akcji na rzecz wojska, w której uczestniczyłam zwierzyłam się przedstawicelom Marine Corps Lige o moim pragnieniu upamiętnienia ofiary mojego syna. Otrzymałam pozytywne zapewnienie, ale że moje dotychczasowe doświadczenia w tym względzie nie były zbyt dobre, nie bardzo uwierzyłam w te zapewnienia. Okazało się jednak, że panowie dotrzymali słowa i po tygodniu otrzymałam informację, że taki dzień zostanie zorganizowany właśnie teraz, w maju, przed Dniem Wieńczenia Grobów. Jestem im bardzo wdzięczna – podkreśla pani Danuta.
Jakub Kowalik przyjechał do Chicago jako dziesięcioletni chłopiec. Od najmłodszych lat interesował się wszystkim, co związane było z wojskiem. Chciał zostać pilotem. Gdy po śmierci ojca okazało się, że ma problemy ze wzrokiem i nie zostanie przyjęty do lotnictwa postanowił, że wstąpi do Marine Corps. Jeszcze przed osiemnastym rokiem życia, po uzyskanoiu pisemnej zgody matki, podpisuje kontrakt. Nie odstarszył go 11 września 2001 roku.
Jesienią 2002 roku przechodzi trzymiesięczne szkolenie. Zostaje zakwalifikowany do jednostki. Przechodzi kolejne szkolenia w bazie na terenie Kalifornii. Uzyskuje tytuł mechanika czołgów i amfibii. 2 lutego 2003 roku wraz z jednostką udaje się na szkolenie do Kuwejtu. Często dzwoni do mamy. Nie opuszcza go dobry humor i pozytywne nastawienie do ludzi. W marcu ląduje w Iraku. Kontakt z rodziną jest coraz trudniejszy. 11 kwietnia pani Danuta odczytuje z taśmy wiadomość, że miał troche problemów żołądkowych, a poza tym wszystko jest OK. Po raz ostatni dzwoni do domu 11 maja składając mamie życzenia na Dzień Matki. Dzień później ginie wraz z drugim żołnierzem w eksplozji na terenie „Camp chesty” 70 kilometrów od Bagdadu. Drugiego grudnia 2003 roku, w dniu 22. urodzin zostaje pośmiertnie uhonorowany obywatelstwem Stanów Zjednoczonych. Cześć jego pamięci.
Tekst i zdjęcia:
Andrzej Baraniak/
NEWSRP
Bohater dwóch narodów - Memorial Day Jakuba Kowalika
- 05/30/2008 04:30 PM
Reklama








