Warszawa – Jak ocenia się minione półrocze pod rządami liberalnej Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska? Wiele zależy od tego, kto akurat dokonuje oceny. Jak było do przewidzenia, politycy opozycyjnej obecnie partii Prawo i Sprawiedliwość nie dopatrzyli się w działalności rządu Tuska żadnych pozytywów. Złamane obietnice, pustosłowie, lenistwo, rosnące ceny – to tylko niektóre określenia, jakimi opisują pierwsze sześć miesięcy jego kadencji.
Posłanka PiS Beata Kempa tak ocenia obecny obóz rządzący: „Ewidentnie widać lenistwo Donalda Tuska. Ministrowie nie znają jasnych kierunków działań swojego szefa. Wszystko jest prowadzone tak, aby to samorządy ponosiły odpowiedzialność za najważniejsze sprawy państwa, a nie rząd. Premier cały czas prowadzi kampanię przed wyborami prezydenckimi. Premier tak naprawdę gra w piłkę, tak naprawdę robi zakupy świąteczne, tak naprawdę wyznaje, że w młodości błądził, bo palił marihuanę, uprawia politykę miłości, jest słońcem Peru. To wszystko są piękne opowieści. Tylko co z tego ma przeciętny Polak?”
„Platforma wręcz zarzekała się, że szpitali nie sprywatyzuje. Teraz jest wielki bałagan, wielki niepokój lekarzy, pielęgniarek i polskiego społeczeństwa. Co dalej ze szpitalami? Dzisiaj konkretów nie mamy – twierdzi posłanka Kempa. Obecnemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ćwiąkalskiemu zarzuciła dążenie do łagodniejszego traktowania przestępców, bo do tego doprowadzi jej zdaniem ministerialny projekt obniżenia kar za najcięższe przestępstwa, co obniżyłoby poczucie bezpieczeństwa obywateli. Ćwiąkalski ponadto sprzeciwia się otwarciu zawodów prawniczych dla zdolnych młodych ludzi, niepowiązanych rodzinnie z tą sferą. Nadal ma rządzić elitarna kasta mecenasów, prokuratorów i sędziów z dziada pradziada.
Jej kolega partyjny, poseł Maks Kraczkowski kojarzy minione półrocze „ze złamanymi obietnicami i całą lawiną pustosłowia” i wytknął rządzącym rosnące ceny gazu, o ponad 25 procent zwiększające się ceny żywności, a o 19 procent ceny mieszkań. Zero pomocy i wsparcia dla gospodarstw domowych, które ledwo zaczynają wiązać koniec z końcem. Kraczkowski przypomniał też, że pięć i pół kilometra budowanych autostrad miesięcznie za rządów Tuska to o dwa razy mniej niż w tym samym czasie budował rząd PiS Kaczyńskiego.
W sumie posłowie PiS wyliczyli „10 plag Donalda Tuska”: podwyżki cen, chęć prywatyzacji szpitali, wstrzymanie budowy autostrad, brak reformy finansów publicznych, zniszczenie mediów publicznych, łagodne traktowanie przestępców, zamykanie dostępu do zawodu młodym prawnikom, nieudolne przygotowania do Euro 2012, niewykorzystanie środków unijnych, nieustająca kampania prezydencka i lenistwo premiera Tuska.
A jak premiera i jego ministrów oceniają zwyczajni wyborcy? Zdaniem 55 procent Polaków, sondowanych przez TNS OBOP na zlecenie springerowskiego „Dziennika”, rząd Donalda Tuska nie spełnił złożonej w exposa obietnicy naprawy służby zdrowia.
Ponad połowa respondentów (dokładnie 53%) nie widzi, by rząd przyspieszył z budową dróg i autostrad, a 34 procent uważa, że rząd nie spełnił obietnicy wzrostu płac dla pracowników sektora publicznego. Tyluż samo respondentów uważa, że wbrew zapowiedziom, rząd nie uwolnił przedsiębiorców od biurokracji.
W różnych szczegółowych sprawach 33 procent ankietowanych uznało, że rząd nie spełnił obietnicy modernizacji koleji, a 31 procent, że nie wprowadził głośno przezeń zachwalanego podatku liniowego (ten sam procent dla wszystkich podatników).
Po 30 procent respondentów zarzuciło rządowi, że nie zachęcił do powrotu z zagranicy polskich emigrantów ani nie podjął obiecanych działań prorodzinnych. Nieco łaskawiej dla rządu wypadł telefoniczny sondaż przeprowadzony przez firmę badawczą GfK Polonia na zamówienie „Rzeczpospolitej”. Na pytanie, czy obecny rząd spełnia ich oczekiwania, 48 procent odpowiedziało „tak”, a 50 procent – „nie”.
Półrocze jego rządów wypadło, kiedy premier akurat przebywał w Chile jako członek delegacji na szczyt Ameryka Łacińska-Unia Europejska, ale towarzyszący mu polscy dziennikarze i tam nie omieszkali go poprosić o komentarz. Z autentyczną, względnie udawaną, pokorą Tusk powiedział: „Podzielam opinię połowy Polaków, że mój gabinet, łącznie ze mną, nie spełnia wszystkich oczekiwań. Też chcielibyśmy zdecydowanie szybciej uzyskać niektóre efekty. (…) Tego typu badania, które dają nam pewien znak ostrzegawczy, przyjmuję z pokorą i przejmuję się nimi bardziej niż tymi, które mogłyby mi dać złudne poczucie świętego spokoju”.
Nie ulga kwestii, że Tusk jest znacznie bardziej medialnym politykiem niż jego poprzednik Jarosław Kaczyński, spokojniejszym i bardziej opanowanym. Krytycy twierdzą, że umie grać pod publiczkę, ale taka właśnie jest dzisiejsza polityka na całym świecie. Tak nie powinno być. Męża stanu powinno się oceniać według mądrego programu, szlachetnych intencji, rzetelności, słowności i prawdomówności, ale tak niestety nie jest. Wystarczy się przyjrzeć obecnej kampanii prezydenckiej Obamy, Clinton i McCaina!
W sztabie Tuska dużą rolę też odgrywają specjaliści od marketingu politycznego, bo chyba żaden z dotychczasowych premierów tak nie dbał o swój wizerunek medialny. Być może przewidując, że prędzej czy później ktoś to wywlecze, niedawno przyznał w wywiadzie, iż w młodości popalał marihuanę. Zapytany, czy „zaciągał się”, odparł, że nigdy by tak obłudnej odpowiedzi nie dał, jak niegdyś amerykański prezydent Clinton. Tematu nie rozwijał, ale dodał, że różne rzeczy ludzie robią w młodości i ostatecznie podsumował, że palenie marihuany jest czymś złym. Innymi słowy, według kryteriów politycznego sprytu, wyszedł z sytuacji po mistrzowsku. Ocieplił swój wizerunek, pokazując, że, jak każdy, też nieraz błądził i prawdopodobnie zbliżył do siebie młodzież, spośród której całkiem niemała część nie stroni w weekendy od tzw. narkotyków „rekreacyjnych”.
Warto tu przypomnieć, co się działo, gdy w poprzedniej kadencji marginesowe niemieckie piśmidło lewicowe w satyrycznym artykule porównało braci Kaczyńskich do „młodych kartofli”. Bracia nie tylko się srodze obrazili, ale o mały włos nie wyniknął z tego poważny incydent dyplomatyczny. Efekt był taki, że cały świat zaczął o tym informować, mało znane pismo nagle uzyskało niebywały rozgłos, a Polskę cały incydent jedynie ośmieszył. Sprawniejszy i mniej obrażalski polityk, choćby Tusk, podobną zaczepkę prawdopodobnie albo by zignorował, albo obrócił w żart. Potwierdza to jedynie znaną zasadę, że polityka to dziedzina dla osób gruboskórnych i wyrachowanych, nie dla wrażliwych pięknoduchów.
Spryt Tuska w połączeniu z jego względną bezczynnością Joachim Brudziński, jeden z liderów PiS skwitował następująco: „Dzisiaj rząd i obóz zaplecza politycznego funkcjonuje według jednego scenariusza opracowanego przez PR-ców (ekspertów od wizerunku) Donalda Tuska – dotrwać bez konfrontacyjnych decyzji do wyborów prezydenckich. (…) Taką tezę potwierdza odejście z funkcji wiceministra finansów prof. Stanisława Gomułki, który zrezygnował z pracy w rządzie, bo nie widział żadnej woli do przeprowadzania niezbędnych zmian w Polsce. PO podejmuje tylko wyzwania sportowe, a premier goni swoich ministrów wyłącznie do biegania za piłką na boisku”.
Jeśli jednak chodzi o prawdziwe sportowe wezwanie, jakim będą współorganizowane z Ukrainą europejskie mistrzostwa piłkarskie Euro 2012, sytuacja nie wygląda najlepiej. Dopiero w ostatnich dniach wbity został pierwszy betonowy filar umacniający grunt pod budowę przyszłego Stadionu Narodowego w Warszawie. Ale wygląda na to, że z budową autostrad kraj może się nie wyrobić. „Niech żaden pismak nie straszy Polaków tym, że jak zabraknie nam 300 km autostrady, to zabiorą nam organizację Euro 2012. To bzdura. Jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm, to nic nam nie grozi” – stwierdził ostatnio minister sportu Mirosław Drzewiecki.
Dość powszechne jest przekonanie, że obecny gabinet nie tyle rządzi, ile trzyma władzę. O tym, że ostatecznym celem premiera jest pałac prezydencki nie ma żadnej tajemnicy. Znany politolog Marek Migalski przewiduje nawet, że w roku najbliższych wyborów prezydenckich, czyli w 2010 r., Tusk może wreszcie forsować trudne reformy i czekać na weto głowy państwa. Po czym ogłosi, że musi zdobyć Pałac Prezydencki, żeby zrealizować obietnice.
Robert Strybel
Półrocze z prezydenturą w perspektywie - (Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)
- 05/30/2008 04:45 PM
Reklama








