Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 12 grudnia 2025 10:24
Reklama KD Market

Hillary Clinton kończy kampanię

Pod naciskiem własnych doradców i członków Kongresu senator Hillary Rodham Clinton przerwie kampanię wyborczą do Białego Domu, wyrazi poparcie dla sen. Baracka Obamy i wezwie do partyjnej jedności, zobowiązując się równocześnie do zrobienia wszystkiego co w jej mocy, by zapewnić mu wyborcze zwycięstwo.

Decyzję tę podjęła podobno po rozmowie ze swymi zwolennikami na Kapitolu. W przemówieniu wygłoszonym w ostatnim dniu demokratycznych prawyborów sen. Clinton oświadczyła, że wstrzyma się z decyzją o własnej przyszłości, co wobec oczywistego zwycięstwa Obamy nie zrobiło najlepszego wrażenia.

Suregowało bowiem, że nie uznała przewagi swego rywala i będzie ciągnąć kampanię aż do sierpniowej konwencji z nadzieją, że zdoła przekonać superdelegatów do własnej kandydatury. Naciski ze strony popleczników z Senatu i Izby Reprezentantów skłoniły ją do przerwania kampanii.
"Zobowiązaliśmy się popierać Hillary do samego końca. Problem w tym, że nie jesteśmy w stanie ustalić, kiedy do diabła nastąpi ten koniec", powiedział kongr. Charles Rangel, demokrata z Nowego Jorku i jej patron od chwili, gdy rozpoczęła pierwszą kampanię o miejsce w Senacie.

W środę grupa demokratycznych liderów zwróciła się do superdelegatów, którzy do tej pory nie wyrazili swoich preferencji, by do piątku podjęli ostateczną decyzję. Demokratyczni liderzy, w tym przewodniczący Krajowego Komitetu Demokratycznego Howard Dean, marszałek Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, lider większości senackiej Harry Reid i gubernator Zachodniej Wirginii Joe Manchin nie wezwali p. Clinton oficjalnie do przerwania kampanii, lecz podkreślili konieczność zademonstrowania partyjnej solidarności i podjęcia przygotowań do listopadowych wyborów, co wymaga wspólnego poparcia dla zwycięzcy prawyborów.

Tymczasem zwolennicy Hillary Clinton, Lanny Davis, b. doradca Białego Domu za administracji Billa Clintona, i Robert L. Johnson, założyciel Black Entertainment Television, podjęli próby namówienia Baracka Obamy do wzięcia sen. Clinton na swoją partnerkę wyborczą. Johnson oświadczył, że wspólnie z członkami kongresowej organizacji czarnych ustawodawców będzie wywierać naciski na wyznaczenie Hillary Clinton na wiceprezydenta. Z kolei Lanny Davis w tym samym celu zaczął zbierać podpisy pod petycją.

Na wtorkowym spotkaniu z kongresową delegacją Hillary Clinton powiedziała, że jest zainteresowana stanowiskiem wiceprezydenta, jeśli Obama wysunie taką ofertę.

Barack Obama nie śpieszy się z decyzją w tej sprawie. Na razie powołał komitet do wyłonienia najlepszych kandydatów. Musi brać jednak pod uwagę fakt, że Hillary Clinton ma prawie tylu samo zwolenników co on. Zwolenników bardzo zawiedzionych, którzy wezmą udział w listopadowym głosowaniu pod warunkiem, że ich kandydatka dostanie propozycję objęcia wiceprezydentury.
Obama i Clinton przeprowadzili krótką rozmowę telefoniczną i ustalili, że wkrótce porozmawiają dłużej, choć terminu spotkania jeszcze nie wyznaczyli.

W środę Obama przybył do Senatu, by oddać głos na finałową wersję propozycji budżetu na 2009 rok. Senatorzy z obu partii powitali go jak bohatera. Przez kilka minut Obama prowadził na boku intensywną rozmowę z sen. Josephem Libermanem, swego czasu demokratą, a obecnie niezależnym członkiem Senatu, który poparł kandydaturę republikanina Johna McCaina.
Wcześniej tego dnia Obama i Clinton wystąpili na dorocznej konferencji Ammerykańsko-Izraelskiego Komitetu Spraw Publicznych (AIPAC), najbardziej wpływowego lobby pro-izaelskiego w Waszyngtonie.

Sen. Obama rozpoczął swoje przemówienie komplementem pod adresem sen. Clinton. W podobnym tonie pani Clinton wyraziła się o swoim rywalu i zapewniła uczestników zjazdu, że Obama będzie dobrym przyjacielem Izraela.
Barack Obama usiłuje zwalczyć niechęć niektórych żydowskich wyborców, pozostających pod wrażeniem rozpowszechnianych (ale też zwalczanych) przez żydowskie organizacje kłamliwych informacji o jego przeszłości i stanowisku wobec Izraela. W marcu tego roku występując w AIPAC Obama wykazał nieostrożność mówiąc, że w palestyńsko-izraelskim zatargu najbardziej cierpią niewinni Palestyńczycy. Słowa te postawiły amerykańskich Żydów na baczność. Od dziesiątek lat nikt z polityków ubiegających się o wysokie stanowiska nie śmiał brać Palestyńczyków w obronę.

W środę sen. Obama przyrzekł bezkompromisowe zaangażowanie w bezpieczeństwo Izraela. Wrócił również do tematu, który z pewnością będzie jednym z głównych punktów dysput wyborczych z republikańskim rywalem, Johnem McCainem, mianowicie woli przeprowadzania rozmów z państwami nieprzyjaźnie nastawionymi do USA, szczególnie z Iranem. Oświadczył, że jako prezydent postawi na dyplomację, a spotkanie z liderem Iranu podejmie w odpowiednim czasie i miejscu i tylko wtedy, gdy uzna, że będzie to korzystne dla interesów Stanów Zjednoczonych.

We wtorek Barack Obama zabezpieczył sobie wystarczającą liczbę głosów delegatów do demokratycznej nominacji na prezydenta. Był to niewątpliwie historyczny moment, potwierdzenie zniesienia barier rasowych.

Barack Obama zapewnił sobie uznanie wyborców obietnicami przerwania wojny w Iraku, skierowania uwagi na potrzeby Amerykanów i postawieniem na dyplomację w stosunkach z zagranicą. W jednym z ostatnich przemówień prawyborczych Obama spytał, dlaczego republikanie uważają, że stać nas na przeciąganie wojny (kosztem 12 mld miesięcznie), która wogóle nie powinna mieć miejsca, a uważają, że kraju nie stać na powszechne ubezpieczenie medyczne i odbudowę zniszczonej infrastruktury. Jest to pytanie b. ważne. Ważniejsza w tym przemówieniu była zachęta do aktywnego udziału obywateli w politycznym życiu kraju, do obserwacji poczynań rządu i rozliczania rządu z jego decyzji. I ma to ogromne znaczenie ze względu na wydarzenia z ostatnich 7 lat.

Wystraszeni terroryzmem Amerykanie bez reszty dażyli zaufaniem prezydenta, wierząc przez długi czas w słuszność jego decyzji, wybaczając naruszanie Konstytucji, lekceważąc ostrzeżenia ekspertów i godząc się na rozszerzenie działań wywiadu na terenie kraju, podsłuch telefoniczny i czytanie poczty elektronicznej, dodatkowe uprawnienia dla policji i rozbudowę aparatu bezpieczeństwa kosztem pożyczonych za granicą miliardów dolarów, które kiedyś trzeba będzie oddać, nie inaczej jak poprzez podniesienie podatków. Obama obiecał odebrać ulgi podatkowe firmom przenoszącym produkcję za granicę, a przyznać je tym, które pozostają w kraju. Nade wszystko zapewnił sobie szacunek przyrzeczeniem, że po wyborczym zwycięstwie zainteresuje się tym, czy istnieją prawne podstawy do wysunięcia oskarżenia przeciw członkom administracji Georgea Busha za naruszanie Konstytucji oraz świadome wprowadzanie w błąd Kongresu i społeczeństwa.

Agencja prasowa Reutersa zastanawia się nad finansami kampanii Baracka Obamy. Teraz, gdy wyłoniono demokratycznego nominata na prezydenta, można oczekiwać połączenia finansowych sił dotychczasowych zwolenników Obamy i Hillary Clinton, która zebrała sporą sumę z datków z Wall Street. Obama również przyjmował pieniądze z banków inwestycyjnych i od prawników, lecz najbardziej polegał na niewielkich sumach wpłacanych drogą internetową przez Amerykanów średniej klasy, co znaczy, że nie będzie miał żadnych zobowiązań wobec takich firm, jak Goldman Sachs czy JPMorgan Chase. I chociaż pracownicy wiodących firm finansowych okazali poparcie dla Obamy wpłacając na jego konto indywidualne datki, to Wall Street oficjalnie nie poparła jeszcze żadnego kandydata na prezydenta.
Elżbieta Glinka
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama