Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 11 grudnia 2025 16:21
Reklama KD Market

Życie i śpiew

Śpiewał o nas. O każdym z nas. O życiu unurzanym w zatechłą niemoc socjalistycznej rzeczywistości. O rozrabiakach i złodziejach, pijaczkach i rycerzach, szukających w tym nonsensie dookoła jakiejś iskry, prawdy, światła.

Nie doczekał wyzwolenia. Zmarł tuż przed polskim Sierpniem. W lipcu 1980 roku.

Teraz jego piosenki wydają się bardziej liryczne, osobiste, egzystencjalne.
Wtedy zawierały w sobie to, czego wyrazu szukaliśmy – bunt, wściekłość, obrzydzenie.
Kim byśmy byli bez „Koni", bez „Obławy"?
Bez "Wyrwij murom zęby krat" Jacka Kaczmarskiego, który był w pewnym sensie kontynuatorem, polskim WYSOCKIM.

To się ciągnie od Mickiewicza – Polacy nie cierpieli Rosji, caratu, zaborcy, potem "wyzwoliciela", który nas tak długo okupował. Państwa. Ale ten naród – to co innego. Wierzyliśmy, że system, państwo są okropne, ale ludzie – w porządku. Dlatego tak popularni byli Okudżawa, Cwietajewa, Bułhakow, cała klasyka rosyjskiej literatury, ich teatr, ich film, w niektórych kręgach – ich złoto.

Nienawidziliśmy ich języka, kiedy przemawiali do nas ich przywódcy. Ale kochaliś-my ich poetów, ich wiersze.
Włodzimierz Wysocki był poetą, pieśniarzem, aktorem.
Studiował w sławnej szkole teatralnej przy moskiewskim teatrze dramatycznym MCHAT. Od początku szkoły śpiewał własne i cudze piosenki. Sam sobie akompaniował na gitarze. Zanim przyjęto go na studia, musiał pokazać zaświadczenie lekarskie, że jego głos jest w porządku. "Mało kto zastanawiał się nad tym, że skala głosu Wysockiego to więcej niż dwie i pół oktawy. To więcej niż u Szalapina" – powiedział o nim rosyjski kompozytor Władimir Daszkiewicz. W sławnej szkole teatralnej jednak potrzebowali papierów od laryngologa, sami się nie poznali.

Po studiach, które ukończył w 1960 roku, grał w moskiewskich teatrach: im. Puszkina, a potem już do końca życia w Teatrze na Tagance. Do historii rosyjskiego teatru przeszły między innymi jego role w "Życiu Galileusza" Bertolta Brechta i główna rola w „Hamlecie" Szekspira, nagradzana także za granicą. Grywał epizody w filmach i w telewzji.

Władza nie lubiła takich jak on, więc nie mógł liczyć na pracę w telewizji ogólnokrajowej, czy na główne role filmowe. Niewiele też jego wierszy za jego życia wydrukowano, część jego pieśni wyszła na płytach. Pił, brał środki odurzające, porzucał jedną żonę, potem drugą, dzieci. Ożenił się wreszcie z francuską aktorką pochodzącą z rosyjskiej rodziny – Mariną Vlady. Nawet paszport dostał, był w Paryżu. Tam też szalał i rozrabiał. Jak Jesienin. Krótko przed śmiercią balował w Paryżu z artystą malarzem Michaiłem Szemiakinem. Głównie w restauracjach rosyjskich emigrantów. Opisał to szaleństwo w pieśni "Francuskie biesy":

"Cóż znaczy szczęście? Krótki czar.
A życie – głupi kawał.
Przyjaciel mój pieniądze darł,
Rozrzucał i rozdawał."
Żył zaledwie 42 lata.
Spektakl Jerzego Satanowskiego "Konie narowiste" jest opowieścią o tym krótkim życiu. "Korzystając z jego tekstów, opowiadam historię o współczesnych facetach, o tym, jak postrzegają życie, czy potrafią cierpieć, śmiać się i buntować" – powiedziałJ. Satanowski. Od piosenki "Dzieciństwo" aż po utwór "Pomnik" mamy też historię samego Wysockiego.

Na zaproszenie Fundacji Kultury Europejskiej z piosenkami i pieśniami Włodzimierza Wysockiego zjeżdżają do Chicago: Artur Żmijewski, Artur Barciś, Mirosław Baka, Mirosław Czyżykiewicz i Arkadiusz Brykalski. Towarzyszyć im będzie chórek żeński i "Kameleon Septet" pod dyrekcją H.F. Tabeckiego. Usłyszymy kilkanaście utworów Wysockiego we wspaniałych przekładach, między innymi Wojciecha Młynarskiego, Romana Kołakowskiego, Michała B. Jagiełły i Marleny Zimnej.

Będzie sławna "Gimnastyka", opowieść o nienaprawialnym systemie lotnictwa pasażerskiego "Moskwa–Odessa", oczywiście "Konie narowiste" i opowieść o miłości, zdradzie, cierpieniu, niczym z warszawskiego Targówka – "Ten co z nia przedtem był". Liryczny, zadziorny, wściekły, zakochany w życiu i zbrzydzony rzeczywistościa, miły dla podmiejskich opryszków i kpiący z wielkich tego świata. Tragiczny. Wysocki w całej krasie.

Będzie w Chicago tylko jeden spektakl – w sobotę 18 października o godzinie 8 wieczorem. Warto więc wcześniej postarać się o bilety. Można je kupić w Polamerze, można poprzez stronę www.bilety.com i w kasie Centrum Kopernikowskiego, na dwie godziny przed spektaklem.

PS. W "Balladzie o małym człowieku" Wysocki pisze:
"A twój kandydat, kiedyś mistrz przekrętów,
Przed wyborami ci urządzi święto.
On cię szanuje, wyzysk chce ukrócić,
Gdy masz do urny głos na niego wrzucić."
Idalia Błaszczyk
Zdjęcia archiwum
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama