Ostatnio, jest to najczęściej omawiany temat na świecie, więc chciałbym też tutaj dorzucić kilka informacji. O wynalazek ten posądza się Fenicjan, lecz jest to tylko jedna z legend, gdyż pieniądze w takiej formie jak kursują dzisiaj, powstały stosunkowo niedawno. Od prehistorycznych czasów rozliczano się po prostu towarem wymiennym. Wygodne do tego celu było złoto i niektóre metale, nieulegające zniszczeniu, łatwe do przenoszenia i przechowywania.
Złoto było prawdopodobnie pierwszym metalem poznanym przez ludzi. Jest to metal, który bardzo niechętnie łączy się z innymi pierwiastkami i utrzymuje się przez długi czas w swej oryginalnej formie. Osadzał się w Ziemi, gdy odparowywał z głębokich pokładów magmy i przez szczeliny przedostawał się do chłodniejszych stref, bliżej powierzchni. Tam skraplał się i zestalał, tworząc cienkie wypełnienia szczelin skalnych (żyły). Późniejsze ruchy tektoniczne wynosiły skały na powierzchnię, a mróz i woda rozkruszały je i rozrzucały po okolicy.
Znajdywane grudki złota nie miały większego zastosowania i nabierały wartości wymiennej dzięki podatności na kształtowanie i efektownemu wyglądowi wytwarzanych ozdób. Z czasem, starożytni jubilerzy formowali złoto w ujednolicone wagowo bryłki i zaopatrywali je odciskami swoich znaków. Podpatrzyli to władcy państw i zaczęli wybijać krążki ze swoimi podobiznami lub innymi charakterystycznymi znakami. Tak powstawały pierwsze monety. Zaczęto używać innych trwałych metali takich jak srebro i miedź, starając się, aby wartość użytego metalu nie odbiegała zbytnio od przyjętej wartości ukształtowanej z tego metalu monety.
Przewożenie zbyt dużej ilości monet było ryzykowne i zaczęli się pojawiać „bankierzy”, którzy brali na przechowanie monety wydając zaświadczenia, że zwrócą je w każdej chwili prawowitemu okazicielowi zapisanej tabliczki lub skrawka skóry. Pojawiły się pierwsze „papierowe” transakcje.
Na dużą skalę zaczęli to stosować cesarze chińscy począwszy od X wieku, którzy nakazali podwładnym deponowanie złotych monet wydając odpowiednie „zaświadczenia”. Takimi samymi zaświadczeniami opłacali swój dwór i dostawy, a ponieważ w skarbcu nie przybywało deponowanego złota, doprowadzili do niemożliwości wymiany „zaświadczeń” na monety metalowe. Pojawił się znany z dzisiejszych czasów spadek wartości nominałów – inflacja.
Metalowe monety, jako towar wymienny kursowały do niedawna w całym świecie. Na początku XX wieku zaczęło brakować złota, aby wytworzyć potrzebną ilość monet do funkcjonowania handlu. Największe banki, poparte autorytetem państwa zaczęły drukować bogato zdobione „banknoty”, czyli bankowe notatki, uprawniające okaziciela do wymiany ich na odpowiednią ilość złota.
Trudne i kosztowne pozyskiwanie złota, tylko dlatego, aby pokryć wartość krążących banknotów nie ma sensu – lepiej te środki techniczne przeznaczyć na pozyskiwanie bardziej praktycznych i potrzebnych surowców oraz produktów. Posiadanie prawdziwej kopalni złota nie daje pewności zysku, czasem może być deficytowe. Gwarantowanie złotem wartości papierowych banknotów już nigdy nie wróci. Niektóre państwa nadal magazynują złoto, dlatego, aby w dogodnej chwili sprzedać to na rynku do wykorzystania w przemyśle.
Pierwsze metalowe pieniądze miały jednak swoją zaletę – trudno było je podrobić. Jeżeli oszust chciałby wyprodukować monetę z prawdziwego materiału, jego zysk byłby praktycznie żaden. Mógł najwyżej liczyć na to, że używając innego, znacznie tańszego metalu, uzyska monetę trudną do odróżnienia od prawdziwej.
W latach 70. fałszerze zaczęli odlewać i wytłaczać „złote” monety z uranu. Metal ten jest tani, gdy pochodzi z odrzutu, z pozostałości po odciągnięciu z niego uranu rozszczepialnego. Ciężar uranu jest bardzo zbliżony do złota i taki krążek pokryty cienką warstwą autentycznego złota może dla niedoświadczonych kupców wydawać się oryginałem. Oczyszczony uran w dalszym ciągu promieniuje i celnicy łatwo zaczęli te przemycane podróbki wykrywać. Ponadto, moneta z innego stopu inaczej „brzęczy”.
W niemych filmach sprzed stu lat często występuje kelner sprawdzający zębami amerykańską monetę dolarową. Moneta autentyczna wybita ze stopu srebra była twarda, natomiast podróbki z ołowiu (podobna waga) pokryte cienką warstwą srebra dawały się „zgryźć”.
Srebrne monety dolarowe i te o mniejszych wartościach były w obiegu w USA do połowy lat 60. Stopniowy spadek wartości dolara i wzrost ceny srebra spowodował wycofywanie monet z rynku i przetapianie ich na metal. Zdecydowano zaprzestać wybijania „drobnych” ze srebra i zastąpiono je monetami z niklu i miedzi.
Monety obecnie wprowadzane do obiegu mają znaczącą wartość samego metalu. Amerykańskie centy wybite przed 1982 rokiem z brązu (95% miedzi) mają wartość 2 centów samego metalu. Zdecydowano więc wybijać je z cynku pokrytego tyko miedzianą folią (2.5%) i wartość metali zmalała do pół centa, lecz całkowity koszt produkcji jest ponad 1.5 centa. Jeszcze większa dysproporcja jest w koszcie 5 centówki (nickel), której wybicie kosztuje mennice około 10 centów.
Podczas wojny, gdy zwiększone było zapotrzebowanie na miedź, centy wybijano z cynkowanej blachy stalowej. Próbowano również wprowadzić do obiegu centy aluminiowe, lecz z powodu zastrzeżeń wytłoczone już serie zniszczono. Kilkanaście takich aluminiowych centów gdzieś się zawieruszyło, ale żaden kolekcjoner nie przyzna się do ich posiadania, gdyż ogłoszono, że są to monety ukradzione skarbowi USA i posiadanie ich jest karane.
Monety w USA mają swoje tradycyjne nazwy. „quarter” – ćwierć dolara, „dime” – jedna dziesiąta, „nickel” – od nazwy materiału i „penny” – jeden cent. Penny, to tradycyjna moneta brytyjska, których kiedyś wybijano 240 z jednego funta srebra (wtedy ważącego ok. 320 gramów). Obecnie taki brytyjski „penny” miałby wartość około 50 centów amerykańskich.
Nikt jednak nie powie w Ameryce, że coś kosztuje np. 17 „pennies” tylko 17 „cents”. Penny to w USA miedziany krążek, moneta. Natomiast cent jest drobną jednostką monetarną. Pamiętam jak kilka dni po przyjeździe do USA, kasjerka zapytała mnie, chcąc wydać resztę, „do you have two pennies?”. Zabrzmiało mi to jakoś po łacińsku i odpowiedziałem bez wahania – nie, tylko jednego.
Gromadzenie monet w celu uzyskiwania metali jest w USA karaine. Rząd musiał się jakoś zabezpieczyć przed procederem masowego przetapiania bilonu oraz sprzedawania niklu i miedzi jako surowców. Często można jednak spotkać maszyny do wytłaczania pamiątkowych medalików z monet. Trzeba jednak użyć własnych monet i własnoręcznie uruchomić walcarkę. Gdyby maszyna taka wytłaczała medaliki z monet w niej zgromadzonych, właściciel jej mógłby mieć duże kłopoty.
Mimo „deficytowej” produkcji drobnych monet, US Treasury nie decyduje się na ich wycofanie lub zastąpienie tańszymi, pozostawiając ludziom psychologiczne poczucie wartości pieniądza, gdy kasjerzy skrupulatnie wydają centy. Straty przy produkcji „drobnych” monet, mennice rekompensują wybijając różne krótkie serie medali i monet, zachęcając zbieraczy do kupowania ich nawet po cenach nominalnych, które są wyższe niż wartość użytych metali i wyższe niż koszt produkcji.
Ostatnio wybija się w USA serie monet o kilkudziesięciu motywach, nakłaniając ludzi na całym świecie do ich kolekcjonowania i tym samym trwałego wycofywania z rynku. Powstały w ten sposób „quarters” (koszt produkcji kilkanaście c
entów) z symbolami wszystkich stanów. Ostatnio rozpoczęto wybijanie „złotych” (mosiężnych) dolarówek z serią głów prezydentów, w których miedź ma wartość około 5 centów.
Aby utrudnić fałszerstwa, monety wybijane są z wielowarstwowej blachy lub z krążków o dwóch różnych kolorach. Spotyka się to z krytyką, gdyż różne metale wykazują akcję galwaniczną i mogą być miniaturowym źródłem prądu. Nie jest to obojętne dla ludzi w lecie, gdy kieszeń z „drobnymi” może być wilgotna od potu.
W spokojnych czasach nikt nie kwestionuje wartości nominalnej pieniędzy papierowych. Od czasu Wielkiego Kryzysu lat 30., dolarowe papiery przestały być oficjalnie wymieniane na złoto. Nawet posiadanie więcej niż 100 gramów złota było wtedy przestępstwem. Obecnie można znowu wymieniać dolary na złoto i złote monety, lecz jest to wolnorynkowe kupowanie. Wartość starych złotych monet, sprzedawanych oficjalnie przez banki i mennice, przekracza kilkadziesiąt razy ich nominał. Niektóre współcześnie wybijane złote monety nawet nie mają nominału, tylko tak jak południowo-afrykański „krugerand”, mają podaną wagę złota. Uncja jubilerska (troy) to 31.1 grama.
Papierowe pieniądze muszą być produkowane takimi metodami, aby uniemożliwić, a w każdym razie niesłychanie utrudnić fałszerstwa. Kontrolą fałszerstw pieniędzy zajmuje się Secret Service, którego dodatkowym zadaniem jest ochrona ambasad, prezydenta i jego otoczenia.
Pierwszym zabezpieczeniem przed fałszerstwami jest jakość papieru. Banknoty amerykańskie drukowane są na papierze, którego nie udawało się naśladować nawet przez wyspecjalizowane zagraniczne wytwórnie. W papier wkomponowane są niebieskie i czerwone włókienka i nasączony jest substancją, która w charakterystyczny sposób barwi tusz kontrolnych pisaków.
Od kilkunastu lat zaczęto zmieniać nadruki na banknotach amerykańskich wprowadzając tak zwany microprint – napisy widoczne przez szkło powiększające, co można tylko uzyskać na specjalnych maszynach drukujących. Od pięciu lat wprowadza się do nowych banknotów łagodnie tonowane kolory, trudne do uzyskania w seryjnych kopiarkach. W wielu państwach wkomponowuje się w papier specjalnie tłoczone folie metalowe lub plastikowe, na których odbite światło daje efekty trójwymiarowych obrazków (hologramy).
Amerykańskie banknoty nie tracą swojej ważności, nawet, jeżeli były drukowane wiele lat temu. Gdy są w obiegu, ich trwałość szacowana jest na kilka lat, lecz chowane pod materacami lub w klaserach dożywają ponad stu lat. Gdy trafiają do banku, są jednak wyłapywane przez zliczające automaty i wycofywane z obiegu. Podrabianie i wprowadzanie do obiegu tych starszych, słabiej zabezpieczonych banknotów mija się z celem, gdyż są dokładniej kontrolowane przez kasjerów i fałszerstwa są częściej wykrywane już przy pierwszej próbie ich użycia.
Często pojawiają się naśladownictwa banknotów amerykańskich z nominałami 1,000,000 i wyższymi. Secret Service nie zabrania tego, gdyż takie nominały nie były nigdy wypuszczane na rynek. Najwyższym nominałem jest $10,000 których kilkanaście jest w posiadaniu banków i prywatnych kolekcjonerów. Legalne, lecz nie będące już w obiegu są również banknoty $500, $1,000 i $5,000. Wydrukowano również nominał $100,000, lecz nie wprowadzono go do obiegu pozabankowego.
Ilość drukowanych pieniędzy w dobrze prosperujących państwach jest limitowana i kontrolowana przez banki centralne. Rząd nie ma prawa samodzielnie decydować o zwiększeniu ilości banknotów w obiegu, gdyż powodowałoby to utratę zaufania do waluty i szybki spadek wartości. Wiele państw w swojej historii doświadczyło tak zwanej hiperinflacji, gdy wartość waluty spadała z dnia na dzień o kilka – kilkanaście procent, doprowadzając w krótkim czasie do sytuacji, że za chleb płacono milionami. Niebezpieczna sytuacja występuje obecnie w państwach Środkowej Europy, gdzie wartość walut maleje w ciągu dnia o kilka procent. Wartość złotówki do dolara zmalała od lipca z 3 do 2 złotych.
Znacznie większe sumy pieniędzy są w obrocie pozagotówkowym, przekazywane elektronicznie pomiędzy bankami, lecz również przez odpisy kredytów udzielanych indywidualnym osobom. Niekontrolowane udzielanie kredytów bankowych „na papierze” doprowadziło do sytuacji, z jaką borykamy się w ostatnich miesiącach.
(ami)
Pieniądze - Świat nauki i techniki
- 10/25/2008 06:13 AM
Reklama








