Kilku doradców sen. McCaina zwierzyło się reporterom CNN ze swych frustacji z powodu niepożądanych a coraz częstszych objawów niezależności Sary Palin. Natomiast jej współpracownik wyjaśnił, iż kandydatka na wiceprezydenta chce odciąć się od tego, co uważa za szkodliwe dla siebie. Palin już kilkakrotnie wyraziła własne opinie, a nawet publicznie krytykowała decyzje McCaina, np. o zakończeniu kampanii w Michigan.
Inny doradca kandydata na prezydenta powiedział, że Palin sprawia wrażenie kobiety, zainteresowanej głównie promocją własnej osoby. "To diva. Nie przyjmuje niczyich rad. Nie dowierza nam ani swojej rodzinie, nikomu. Prowadzi grę o własną przyszłość. Widzi się w roli przyszłego lidera naszej partii. Diva dowierza tylko sobie, ponieważ siebie widzi jako początek i koniec wszelkiej mądrości".
Osoby bliskie Sarze Palin przyznają, że próbuje przejąć większą kontrolę nad swymi wystąpieniami, co przeraża doradców McCaina po jej dewastujących wywiadach z Charlie Gibsonem z ABC TV i Katie Curic z CBS TV. Fachowcy z kampanii McCaina otwarcie mówią, że Palin nie jest gotowa do samodzielnych wystąpień. Dlatego zalecają ograniczenia w kontaktach z mediami. Twierdzą, że ciągle ma niewystarczającą wiedzę o sprawach krajowych, międzynarodowych i o samym McCainie.
Republikańscy kandydaci zgadzają się co do tego, że społeczeństwo można wystraszyć bezpodstawnymi zarzutami pod adresem rywala, nawet w przypadkach, gdy jeszcze niedawno wyrażali takie same jak on opinie. Pod tym względem w kampanii McCaina panuje pełne porozumienie. I tak przez cały ubiegły tydzień straszono ludzi "socjalistycznym" planem podatkowym Baracka Obamy. By zrozumieć, jak daleko sięga przekręcanie programu demokraty, przypominamy, że progresywny wzrost podatków, do wysokości obowiązującej za prez. Clintona, dotyczy wyłącznie osób zarabiających ponad $250,000 rocznie. Małe biznesy z takim dochodem mogą liczyć na ulgi w przypadku zatrudnienia dodatkowych pracowników.
W 2000 roku McCain krytykował cięcia podatków wprowadzone przez prezydenta Busha (z największą korzyścią dla najbogatszych Amerykanów) mówiąc, że właśnie tę grupę ludzi stać na płacenie wyższych podatków. "Uważam, że na obniżkę podatków zasługują przede wszystkim pracujący Amerykanie, popieram cięcia podatków dla tej grupy podatników". Dziś McCain szydzi z planu Obamy, straszy, że podwyżki obejmą ludzi zarabiających nie więcej niż $40 tys., lecz nie wyjaśnia na jakich danych opiera te przypuszczenia. Jego wyborcza partnerka w tym przypadku spisała się na medal, zgodnie z życzeniem kierownictwa kampanii. Sugerowała, że Obama zaprowadzi kraj prosto do socjalizmu, a może nawet do komunizmu. "Potężny rząd (rozbudowany przez G.W. Busha do niespotykanych wcześniej rozmiarów), więcej podatków. To, co myślałeś, że należy do ciebie stanie się własnością kogoś innego, wszystkich. Jeśli sądziłeś, że twoje dochody, twoja własność, twój dom i twoje inwestycje należą do ciebie, to przekonasz się, że w rzeczywistości jest to kolektywna własność wszystkich. Ideologią Baraka Obamy jest podnoszenie podatków... Wyższe podatki, większy rząd, nadużywanie władzy prowadzi do rządu, który wierzy, że musi się nami zająć. Rzec można, rząd zmierza do stania się częścią naszej rodziny. Będzie za nas podejmował decyzje. Robią to już w innych państwach, gdzie ludzie nie mają wolności. Walczmy o to, co słuszne".
Plan podatkowy Obamy jest mniej progresywny niż za Clintona, w czasach, kiedy definitywnie nie było mowy o ograniczaniu swobód, a wszyscy mieli się lepiej niż teraz.
Najdziwniejsze, że przesłanie republikanów trafia do przekonania mas często uzależnionych od pomocy rządu, przykładem czego jest osławiony "Joe the Plumber", który w kablowej FOX TV przyznał, że kilkakrotnie musiał korzystać z państwowych zasiłków.
Wysiłki pary republikanów wspiera chrześcijańska prawica i koalicja republikanów żydowskiego pochodzenia, najbardziej odpowiedzialna za szerzenie wrogiej propagandy przeciw Obamie. Kampanię oszczerstw podjęto z chwilą, gdy Obama wyraził niepokój o sytuację Palestyńczyków i wolę przystąpienia do dialogu z Iranem.
Konserwatywna grupa chrześcijańska Focus on the Family Action usiłuje przedstawić Obamę w jak najgorszym świetle. W tym celu wydała "Letter from 2012 in Obamas America". Ta sama grupa chrześcijan, która popierała Busha i wojnę w Iraku przewiduje "terrorystyczne ataki na USA, wejście Rosji do państw wschodnioeuropejskich, Izrael zniszczony bombą nuklearną, gejowskie małżeństwa w każdym stanie, ataki na chrześcijan" itd.
Nic też dziwnego, że słabsi psychicznie zwolennicy McCaina, przerażeni kreśloną przez swych pastorów ponurą perspektywą przyszłości, dopuszczają się takich czynów, jak 21-letnia studentka z Teksasu. Młoda kobieta zgłosiła na policję, że została okradziona i pobita przez czarnego mężczyznę. Twierdziła, że kiedy napastnik spostrzegł, że na samochodzie ma naklejkę Vote McCain/Palin, wyciął na jej policzku literę "B" (Barack). Wszystko to okazało się nieprawdą. Dziewczynę uznano za osobniczkę niezrównoważoną psychicznie. I choć dzień później całą sprawę odwołano, to FOX News zdołał już rozbudzić histerię tych ludzi, którzy są pod wrażeniem usilnie wpajanego uczucia strachu przed afroamerykańskim kandydatem.
Wydawca pisma Charisma z Kościoła zielonoświątkowców straszy, że "ludzie, który nienawidzą chrześcijan poczują się ośmieleni do atakowania ich kościoła".
Jeszcze inna grupa o nazwie Christian Anti-Defamation Commission oskarża Obamę o "subtelne diaboliczne oszustwo", ponieważ twierdzi, że jest chrześcijaninem a równocześnie uważa, że ludzie innej wiary też mogą zasłużyć na zbawienie.
Tymczasem o "chrześcijance" Sarze Palin, która w swym zielonoświątkowym kościele odebrała błogosławieństwo połączone z odpieraniem złych duchów, dowiadujemy się coraz więcej.
Jedno trzeba jej przyznać, duży instynkt polityczny i wysokie ambicje. Jako burmistrz miasteczka Wasilla dostrzegła dla siebie szansę, gdy Alaskańczycy byli zawiedzeni korupcją swych reprezentantów w Waszyngtonie, sen. Teda Stevensa i kongr. Dona Younga, a FBI dokonało najazdu na 12 biur legislacyjnych, w tym syna sen. Stevensa, Bena Stevensa, który w tym czasie był przewodniczącym stanowego Senatu na Alasce. Nic dziwnego, że Palin odcięła się od starej gwardii republikańskiej. Inaczej nie miałaby najmniejszych szans na zwycięstwo.
Wieloletni strateg GOP-u, Art Hackney, były doradca Stevensa mówi, że odrzucił ofertę współpracy z Palin, ponieważ nie wierzył, że ma ona wystarczająco duże doświadczenie, by objąć stanowisko gubernatora Alaski.
Po objęciu urzędu Palin otoczyła się znajomymi z Wasilli.
Przyjaciółkę rodziny, Debbie Richter, która zakończyła wykształcenie na jednym roku college, wyznaczyła na stanowisko zarządcy $40-miliardowego, stanowego funduszu dywident z ropy naftowej i gazu. Adwokat z jej miasteczka, Talis J. Colberg został prokuratorem gene-ralnym.
Kolega Sary Palin z liceum, John Bitney, zaproszony do pracy w jej administracji w charakterze doradcy, gwałtownie stracił zatrudnienie, gdy zaczął spotykać się z p. Richter, która nieco wcześniej rozwiodła się z mężem, wieloletnim przyjacielem Todda Palina.
Jego rola w administracji żony stawała się coraz bardziej oczywista.
Z raportu ze śledztwa w sprawie przypuszczalnego nadużycia władzy poprzez wywieranie nacisków na komisarza bezpieczeństwa publicznego w sprawie zwolnienia byłego szwagra Sary Palin, wynika, że Todd był obecny na oficjalnych posiedzeniach gabinetu żony, wnosił żądania na ręce członków jej administracji, dostawał kopie lub e-maile dotyczące interesów stanu.
"Dotarły do m
nie zarzuty, że jestem zbyt silnie zaangażowany w administrację swojej żony. Jesteśmy ze sobą bardzo blisko. Jesteśmy dla siebie przyjaciółmi. Pomagałem jej na każdym stopniu jej kariery najlepiej jak potrafiłem i ona również mnie pomagała", pisał Todd Palin w oświadczeniu przedstawionym w ramach śledztwa.
Todd jest jedynym alaskańczykiem, który podróżuje z Sarą Palin po całym kraju. Tak więc, wygląda na to, że nadal pełni rolę jej głównego doradcy.
(AOL, Politico, Washington Independent – eg)
Sara Palin wymyka się spod kontroli
- 10/29/2008 05:43 AM
Reklama








