“Emigrant z USA został ministrem” – donosił jakby z niedowierzaniem nowojorski „Nowy Dziennik”. „Wysokie stanowisko ministra sprawiedliwości w rządzie Rzeczypospolitej Polskiej piastuje Andrzej Czuma, emigrant z Chicago. Mieszkał tu ponad 20 lat – pisze w portalu Wietrznego Radia Barbara Blicharska. – Można powiedzieć, że Czuma zna każdą stronę emigracji. To splendor dla Polonii w Wietrznym Mieście, niech trwa.”
Splendor? Nie wszystkie reakcje na awans Czumy były w Chicago tak pozytywne. Z wielu internetowych komentarzy i wypowiedzi na antenie polonijnych audycji radiowych zalatywało polskim inferno: „Czuma jako minister to niezły kawał... To nominowanie to bardzo zła decyzja Tuska, bo Czuma jest apodyktyczny... Ten Czuma od początku mi się nie podobał...”
Wiadomość o sukcesie Andrzeja Czumy – znanego w Chicago z radia, działalności społecznej i politycznej – wywołała zbiorowy szok. Wielu tutejszych polskich emigrantów zdaje sobie sprawę, że wskutek zmian w kraju emigracja do USA to już żadne dokonanie, ale boczny tor. Świadomi tego, że na nic większego ich nie stać ani po tej, ani po tamtej stronie oceanu, narzekają na los. A Czuma mimo marginalizacji Polonii się wybił, oni zaś nie, więc trzeba mu dokopać. To specyficzna forma polskiej zawiści importowana na grunt amerykański. Trudno ją zrozumieć pozytywnie do życia nastawionym Amerykanom, którzy wierzą, że skoro ktoś odnosi sukcesy, to trzeba się starać mu dorównać. Stąd będące kwintesencją takiego rozumowania powiedzenie „Keep up with the Joneses”.
Nie chcę dobijać zazdroszczących Andrzejowi Czumie, ale jego awans to rzecz wyjątkowa. Sukces po powrocie z emigracji jest bowiem udziałem nielicznych. Ze znanych w Chicago byłych emigrantów odnieśli go z pewnością dwaj aktorzy: Krzysztof Pieczyński i Andrzej Szopa. Pieczyński, aktor Teatru Powszechnego w Warszawie, przebywał na emigracji w Chicago przez blisko 10 lat. Powrócił w 1995 roku i szybko dołączył do aktorskiej czołówki. Twierdził, że ludzie decydują się pozostać na obczyźnie albo dlatego, że osiągnęli tam już pewien status, albo dlatego, że boją się powrócić z pustymi rękoma. On sam zaczął grywać w amerykańskich teatrach i wydawało się, że sukces w USA ma w zasięgu ręki, a jednak postanowił wracać.
Andrzej Szopa po emigranckich wzlotach i upadkach postawił na Polskę w 1997 roku i wygrał. Dostał angaż do wziętego warszawskiego Teatru Kwadrat, z którym już kilkakrotnie gościł w Chicago. Dla witanego szczególnie gorąco przez widownię Centrum Kopernikowskiego Szopy był to zawodowy i osobisty sukces. Teraz grywa w licznych serialach oraz filmach i ma się dobrze, również finansowo.
Największy finansowy sukces po powrocie z emigracji wprawdzie nie w Chicago, ale w sąsiedniej Indianie, odniósł Zbigniew Niemczycki. Był rok 1977, gdy wraz z żoną Katarzyną zdecydował się wyjechać do Stanów Zjednoczonych. To wtedy zetknął się z Burtem Servaasem – przedsiębiorcą i właścicielem Curtis International. Kontakt okazał się na tyle owocny, że Niemczycki wkrótce został asystentem Servaasa do spraw Europy Wschodniej.
Po powrocie do Polski na początku lat 80. zorganizował dla bielskiego studia (chylącego się wówczas ku upadkowi) ogromne zamówienie od studia Hanna-Barbera. To znajomy bowiem podpowiedział Niemczyckiemu, że studio filmowe w Bielsku – Białej boryka się z trudnościami. Przygotowany krótki film pokazowy zabrał ze sobą do USA. Po kilkuminutowej rozmowie i nieco dłuższym lunchu dobili targu.
Obecnie Niemczycki jest założycielem i właścicielem Curtis Group, w skład której wchodzą: firma lotnicza White Eagle Aviation, fabryka leków Curtis Healthcare, biurowiec Curtis Plaza oraz Hotel Spa Bryza w Juracie. To jeszcze nie wszystkie aktywa Niemczyckiego. Posiada on bowiem jeszcze fabrykę obudów do telewizorów pod Mławą. W zeszłym roku odnotowała ona 100 mln zł przychodu i jest głównym dostawcą koreańskiego LG.
Premier Donald Tusk przedstawiając kandydaturę Czumy powiedział o nim, że to „człowiek silny, spokojny i stanowczy” i wyraził nadzieję, że Ministerstwo Sprawiedliwości w jego rękach będzie instytucją, która „będzie działała tak jak on przez całe życie”. Dwadzieścia lat tego życia spędził na emigracji w Chicago. To niewątpliwy atut Andrzeja Czumy, a dla Polonii powód do dumy.
Wojciech Minicz
Fenomen Andrzeja Czumy - O Polonii i Ameryce
- 02/13/2009 08:24 PM
Reklama