Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 13 lipca 2025 16:25
Reklama KD Market

Konflikt pokoleń (Korespondencja z Nowego Jorku)

Dopiero po dwudziestym roku życia ostatecznie kształtują się emocje osobnicze człowieka, jego samokontrola i możliwość empatii. Nie tylko z powodu większych doświadczeń życiowych rodzicom trudno jest zrozumieć postępowanie swych dorastających jeszcze “nieopierzonych” dzieci.

Oglądałem nie tak dawno film pt. “Thirteen” w reżyserii Eastera Egssa ze znakomitą rolą laureatki Academy Awards, Holly Hunter – i prawdę powiedziawszy – szczerze byłem oburzony na lekkomyślność dorastających amerykańskich nastolatek z “aktywizatorami” na języku, z kolczykami na pępkach, otwartych na wczesne doznania seksualne, a w ogóle łamiących wszelkie konwencje i konwenanse społeczne, zamkniętych na przestrogi rodziców i nauczycieli, a słuchających jedynie “doradztwa” swych równieśników.

Ale po pewnym czasie zrozumiałem, że nie starając się nawet zrozumieć przesłania filmu, znalazłem się tam, gdzie jest moje miejsce – w obozie starszych: piętnujących i rozeźlonych na rozpustną i rozpasaną młodzież. Ale to wskazywało jasno, że nie potrafiłem znaleźć “klucza” do tego, co od razu odrzuciłem jako tzw. subkulturę młodzieżową.

Po prostu – nie starałem się zadać sobie prostego pytania: ‘‘dlaczego oni są inni niż my należący do innego pokolenia, niestety starszego, a przez to samo bardziej doświadczonego”. –‘‘Zapomniał już wół jak cielęciem był”!

Lepiej mówić o konflikcie mózgów
Od głowy psują się związki nastolatków z rodzicami i innymi dorosłymi. W tym znaczeniu konflikt pokoleń jest niejako zaprogramowany przez samą naturę. Początek w życiu człowieka jest zwykle związany z bezradnością dziecka, z jego całkowitym poddaniem się pod opiekę rodzicielską, później zaczyna się gromadzić suma doświadczeń, by eksplodować w wieku trzech, czterech lat dziecka w niekończące się nigdy pytania typu: “co to?”, “jak to działa”? i własne eksperymenty psychotechniczne – “ile oni wytrzymają”?, techniczne, które nazywam “filozofią wtyczki’’, no bo jeżeli jest kontakt, to czy daje się wetknąć w niego własne palce?

Ale wkrótce wszystko staje się “doroślejsze’’, także za sprawą szkoły i innych kontaktów z rówieśnikami niż tylko zabawowe, te z “piaskownicy” i ze zjeżdżalni. Nazywają to psycholodzy socjologizacją człowieka, umiejętnością życia w gromadzie przy jednoczesnym zachowaniu swojej w niej pozycji.
O tym wszystkim – jak mi się wydaje – wiedzą wszyscy dorośli. Niby wiedzą, a jednocześnie zapominają, że wraz z upływem czasu i dojrzewaniem człowieka, zmianom ulega także jego mózg. On również dojrzewa, by ten szczególny proces zamknąć gdzieś około osiągnięcia dwudziestego roku życia, stąd o pełnoletności można mówić w okresie 18-21 lat i w sumie we wszystkich ludzkich społeczeństwach taki okres jest akceptowany, co wcale nie znaczy, iż natura nie wyznaczyła innych okresów np. dojrzałości seksualnej czy odpowiedzialności karnej za swoje czyny.

Tak więc na odwieczny konflikt dorosłych i nastolatków, w tym także na behavioryzm przywołanych przeze mnie trzynastolatek, trzeba spojrzeć poważniej niż to dotychczas czyniliśmy.

W piśmie “Nature’’ neurolog z National Institute of Mental Health, dr Jay Giedd, tak podsumował dyskusję na temat rozwoju mózgu ludzkiego w okresie dzieciństwa, młodości i dojrzałości.

“Do tej pory uczeni uważali, że mózg człowieka dojrzewa już w dzieciństwie, a potem jedynie gromadzi nowe doświadczenia i doskonali umiejętności potrzebne w dorosłym życiu. Dziś, po wieloletnich badaniach z użyciem rezonansu magnetycznego, ujawniono, że proces dojrzewania tego narządu trwa znacznie dłużej niż oczekiwano. W pełni rozwinięte ośrodki mózgowe odpowiedzialne za rozumowanie i rozwiązywanie problemów znajduje się w tzw. korze przedczołowej, która jest u nastolatków mniej wykształcone i sprawna niż u osób dorosłych”.

Wynika z tego dość jasno, że nastolatki nie tyle nie chcą, co nie potrafią zrozumieć czego naprawdę dorośli oczekują od nich, bo ich mózg nie jest jeszcze w pełni ukształtowany, a zatem konflikt pokoleń jest, w gruncie rzeczy, konfliktem mózgów. I taką diagnozę dorośli muszą sobie przyswoić, co wcale nie znaczny, iż powinni stać z założonymi rękami czekając na to, aż mózg ich dzieci czy wychowanków będzie już dojrzały. Przeciwnie, należy umiejętnie stosować ‘‘tresurę’’ narządu myślenia przez sumę nakazów i zakazów, nagród i kar.

Od umysłu nastolatka
do narodzin człowieka
Uczeni przez dłuższy czas próbowali zbadać dynamikę kształtowania się mózgu dzieci i nastolatków, ale nigdy nie przeprowadzili tego z tak dużą precyzją, która przyszła wraz z rozwojem neurologii. Pismo amerykańskie, na które się powyżej powołałem opublikowało “mapę” dojrzewania kory mózgowej od pięciu do dwudziestu jeden lat u człowieka. Już na pierwszy rzut oka widać jakże istotne występują tu różnice między poszczególnymi etapami.

“Rozwój mózgu dziecka od 1 do 15 roku życia znacznie zmienia nasze wyobrażenia o jego funkcjonowaniu. Po raz pierwszy ukazują jak formują się poszczególne ośrodki mózgu w zależności od wieku dziecka, nastolatka i dorosłego człowieka. Są one wręcz porażające, zwłaszcza w układzie płata czołowego. Powodują też zgoła inne podejście do wzorców zachowań w różnym wieku rozwoju człowieka” – powiedział Arthur Roga z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angles, z którym rozmawiałem w czasie swego pobytu w Kalifornii dwa lata temu. Okazało się, że mózg człowieka tuż po urodzinach nie kojarzy sobie szeregu rzeczy oglądanych i słyszanych przez noworodka, poza ciepłem matczynego ciała i jej piersi. Wręcz przez pewien czas “ustawia się” jego wzrok i słuch.

Nawet sobie nie wyobrażamy, ile “pracy” wkłada w to wszystko mały człowieczek, dla którego wszystko jest pierwsze, choćby pierwszy płacz. Młode matki mówią, że rozróżniają ‘‘sygnały” płaczącego dziecka, bo płacz wcale nie jest jednorodny i każdy jego “ton” ma rozmaite odniesienia – od jestem głodny, mokro mi, po przytul mnie, przemów do mnie. I tak do pierwszego roku życia dziecka, kiedy to pojawiają się oznaki mowy artykułowanej typu: mama, tata, baba, czy daj.

A później, znacznie później, przychodzi okres, który nazywam ‘‘ptaki-pytaki” i kreowania własnej mowy – oznakowań i przekręceń. Czy czytający ten tekst pamiętają ze swych przeżyć owe “teksty’’ rodzące się w młodych główkach? Czy pamiętają, że były one zawsze logiczne i posiadające swoje konteksty i konotacje. Ja wiele z nich pamiętam do dzisiaj z “odzywek” mojego syna. Chętnie się z wami podzielę, bo są one “humorem w krótkich majteczkach”. Tylko o to poproście. Ale coś za coś. Sprzedajcie mi “odzywki” swoich dzieci. Są one również bardzo zabawne, bo wszak wszystkie dzieci są bystrymi obserwatorami i komentatorami.

Wracając do rzeczy, wczesne dzieciństwo miało się kończyć wraz z przekroczeniem przez malucha progu szkoły – najpóźniej w wieku 8 – 12 lat. Najnowsze badania zaprzeczają jednak temu i pokazują, że “szare komórki’’ formują się także u nastolatków, nawet po osiągnięciu pełnoletności, bo niektórzy badacze przesuwają go dla mózgu nawet do 25 roku życia. W tym okresie czasu w licznych ośrodkach mózgu liczba neuronów i ich połączeń, dendrytów, zwiększa się nawet dwukrotnie.

Po czym następuje ich utrwalen
ie polegające na tym, że zbędne komórki i powiązania między nimi zanikają, a dokładniej są eliminowane. Tak jest do czasu, gdy człowiek osiąga okres dorosłości. Najbardziej jednak krytyczny okres przechodzą właśnie nastolatki, u których formuje się ostatecznie kształtowanie mózgu, poglądów, opinii i sądów o zastanym przez nich “świecie dorosłych”, przeważnie konformistów. Ta właśnie niedojrzałość mózgu skłania nastolatka do “szarpania cugli”, szukania mocnych wrażeń, w tym również do uprawiania sportów ekstremalnych i do sięgania po narkotyki, gdyż przy ich pomocy świat nabiera barwy i głębi.

Drugim niezwykle ważnym okresem jest osiąganie progu dojrzałości. Wówczas młodzi ludzie dochodzą do wniosku, że – mówiąc obrazowo za Janem Parandowskim – “niebo stanęło im w płomieniach’’. Protestują przeciwko porządkowi rzeczy. Zwłaszcza kanonom religii wyznawanych przez ich rodziców. Trzeba – ich zdaniem – zmienić świat i obyczaje na nim panujące. To się jednak dość szybko zmienia i z “dzieci kwiatów”, z kontestatorów wyrastają “normalni” obywatele, najprawdopodobniej dojrzewa ich płat szczytowy mózgu, płat ciemieniowy, by wraz z korą czuciową i ośrodkiem mowy tworzyć siedzibę zdolności wizualnych i przestrzennych.

Podobnie, do osiemnastego roku życia, ostatecznie kształtuje się płat skroniowy w bocznych częściach obu półkul mózgowych z ośrodkiem słuchu i słuchowym ośrodkiem mowy odpowiedzialnym za zdolności językowe. Stąd nieprzypadkowo mówi się o dziecięcej łatwości uczenia się języków obcych. Jeśli dziecko uczy się ich we wczesnych swych latach, to później utrwalają się w nim poliglotyzm, co nikomu jeszcze nie przeszkadzało w funkcjonowaniu życiowym. Znacznie później, bo dopiero po 10 roku życia formuje się położony najbardziej z przodu płat czołowy, zawiadujący emocjami i samokontrolą oraz dokonywaniem właściwej oceny sytuacji planowaniem działań. Wpływają one na to wszystko, co określa się mianem psychicznej dojrzałości człowieka.
Tak oto dokonuje się proces “narodzin” prawdziwej, normalnej jednostki, która powinna zachowywać własną autonomię przy jednoczesnym utrzymaniu postawy prospołecznej, a więc współdziałania ze zbiorowością. Jedno zatem jest pewne w formowaniu człowieka – proces budowania mózgu od początku aż po jego zakończenie.

Wychowywanie neuronów
Skoro użyliśmy tu terminu “budowanie’’, to wypada do tego dodać stwierdzenie, iż najszybciej pełną sprawność osiągają w mózgu układy odpowiedzialne za postrzeganie świata, zapamiętywanie nowych informacji oraz kontrolowanie ruchów ciała, później intensywnie rozwijają się ośrodki związane ze zdolnościami językowymi, ale proces ten trwa nieprzerwanie do ok. 25. roku życia. Gdy mózg hamuje swój rozwój i rozpoczyna się regres neuronów i ubywanie dendrytów w znaczeniu ilościowym, przychodzi czas – jak go nazywam – na mózg refleksyjny, odpowiadający za planowanie, abstrakcyjne rozumowanie, składowanie w pamięci doświadczeń czy hamowanie działań impulsywnych opartych o popędy, nierzadko płciowe.
Te procesy nieprzypadkowo nazywa się uruchomieniem “szarych komórek” myślenia. Jednocześnie musimy zdać sobie sprawę z tego, że mózg – posiadając określoną pojemność, a jego waga raczej rzadko jest większa niż 1400 g i przy niej pozostaje już do końca życia człowieka (chyba, że mamy do czynienia z nowotworami i guzami tego organu) – musi eliminować te komórki, które są dla niego zbędne i “nauczać” pozostałe neurony do swojego sposobu myślenia, nadmiar połączeń między nimi jest po prostu usuwany. Naukowcy ten proces porównują do przycinania gałęzi drzew owocowych po to, żeby wydały one lepsze owoce.

Naukowcy jeszcze nie potrafią dać dobrych recept na ochronę mózgów młodych przed obcymi wpływami, np. przed narkotykami i innymi uzależnieniami, a cóż dopiero uchronić ludzi dojrzałych przed kolapsem ich narządu człowieczeństwa w przypadku jego rozstroju, frustracji neurotycznej czy chorób psychicznych. Jedno jednak jest pewne, że to od mózgu jest zależna w całości nasza przynależność do rodziny ludzkiej, bez względu na to czy jesteśmy dziećmi, czy też dorosłymi.
Leszek A. Lechowicz
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama