Występ w barwach Jagiellonii Białystok Tomasza Frankowskiego to największy smaczek sobotniego meczu piłkarskiej ekstraklasy z Wisłą w Krakowie. "Łowca bramek" wraca pod Wawel po trzyipółletniej przerwie.
Frankowski z Wisłą sięgnął po największe sukcesy, m.in. pięciokrotnie mistrzostwo Polski. Łącznie zdobył dla "Białej Gwiazdy" 156 goli, a kibice ochrzcili go mianem "Łowcy bramek". W sierpniu 2005 roku z tego klubu wyjechał za granicę, by w zimie wrócić i podpisać kontrakt z Jagiellonią Białystok, której jest wychowankiem.
W rundzie wiosennej już pięciokrotnie wpisał się listę strzelców. W ekstraklasie uzyskał dotąd 121 goli.
Czasy, kiedy Frankowski grał w Wiśle pamięta doskonale Ryszard Czerwiec, były piłkarz, a obecnie kierownik krakowskiej drużyny.
"Cieszę się, że on jeszcze gra. To dobry piłkarz, z którym miałem przyjemność występować w jednym zespole. To dzięki niemu kilka razy zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Widujemy się od czasu do czemu, ale miło, że będzie kolejna okazja do powspominania tych czasów" - powiedział Czerwiec, który dodał, że młodszym kolegom z Wisły nie będzie łatwo zatrzymać Frankowskiego.
"Musimy jednak skupić się nie na tym, jak powstrzymać "Franka", ale jak strzelić więcej bramek niż Jagielonia" - podkreślił.
Słowacki obrońca Wisły Kraków Peter Singlar nie obawia się głównego "żądła" Jagiellonii. "To napastnik jak każdy inny. Na pewno jako zawodnik występujący w ekstraklasie umie grać na odpowiednim poziomie, ale jego gra ma także minusy. Niezależnie od osoby Frankowskiego, gramy u siebie, więc naszym oczywistym celem jest zwycięstwo" - powiedział Singlar.
Frankowski przed wyjazdem do Krakowa podkreślił, że nigdy nie zapomni czasu spędzonego w tym mieście i Wiśle. Na forum internetowym kibiców "Białej Gwiazdy" próbował nawet tłumaczyć powody swego odejścia w 2005 roku.
"Teraz jestem jednak piłkarzem Jagiellonii i dla tego zespołu gram najlepiej jak umiem" - przyznał, dodając że w Krakowie nie zdziwią go gwizdy pod jego adresem.
"Część kibiców wciąż ma mi za złe, że odszedłem z klubu" - stwierdził.
Sobotniego rywala docenia piłkarz Wisły Rafał Boguski. "Obecnie Jagiellonia to silniejsza drużyna niż ta, z którą graliśmy jesienią w Białystoku. Czeka nas bardzo ciężka przeprawa. To zespół dobrze poukładany taktycznie, groźny w ofensywie" - przyznał reprezentant Polski.
W zespole Wisły na pewno nie zagrają kontuzjowany Paweł Brożek i pauzujący za kartki Arkadiusz Głowacki. Pod znakiem zapytania stoi występ - ze względów zdrowotnych - bramkarza Mariusza Pawełka.
Problemy kadrowe ma również szkoleniowiec "Jagi" Michał Probierz. Nie wiadomo, czy zdolni do gry będą Brazylijczycy Hermes i Bruno. Z kolei za żółte kartki pauzuje obrońca Krzysztof Król.
"Obaj Brazylijczycy skarżą się na różne dolegliwości. Hermes trenuje indywidualnie i nie jest w pełni sił. Bruno z kolei ma stłuczony bok. Nie wiem, czy będą w stanie w sobotę zagrać. Może trochę zmienimy taktykę, może zagramy trochę bardziej defensywnie i nawet, jeśli nie wrócimy z punktami, to na pewno z twarzą" - powiedział asystent Probierza, Dariusz Czykier.
Jego zdaniem, spotkanie z Wisłą to nie jest zwykły mecz ligowy. "To jest kolejne wyzwanie dla naszych piłkarzy. Cały rok czeka się, by zagrać z mistrzem Polski" - dodał.
Czykier uważa, że zespół jest na tyle dobrze przygotowany, że może podjąć walkę z teoretycznie silniejszym rywalem. Krótko charakteryzując obecną Wisłę, powiedział, że jej siła to przede wszystkim "charyzma Sobolewskiego i umiejętności Boguskiego".








