Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 15:22
Reklama KD Market

Liban kontra Mosad (Korespondencja własna z Tel Awiwu)

Żródła libańskie prawie codziennie ujawniają nowe informacje o izraelskiej siatce szpiegowskiej rozpracowanej przez kontrwywiad tego kraju. Zijad Hamasi, burmistrz jednego z miast w południowym Libanie, nie krył zaskoczenia, gdy nad ranem do jego willi wkroczyło kilkunastu mężczyzn z kontrwywiadu wojskowego. Wprawdzie ostatnio nie miał dobrego przeczucia, ale sądził, że jest wystarczająco dobrze zakonspirowany. Nawet podczas pierwszego przesłuchania próbował żartować twierdząc, że wszystko jest straszną pomyłką, ale zabrakło mu słów, gdy oficerowie śledczy zaczęli pokazywać mu zdjęcia i nagrania świadczące o jego szpiegowskiej działalności.
Aby zrozumieć naszą opowieść, trzeba cofnąć się kilkadziesiąt lat wstecz.

Podczas wojny libańskiej w 1982 roku w słynnej bitwie pod Sułtan Jakub terroryści palestyńscy wysadzili w powietrze trzy izraelskie czołgi. Część załogi została na miejscu zastrzelona, część została wzięta do niewoli. Ich dalszy los nie jest znany do dzisiejszego dnia. W kwaterze Mosadu pod Tel Awiwem kapitan B po raz tysięczny przeglądał materiały dotyczące zaginionych czołgistów.

Wszystkie wersje zostały już dawno sprawdzone, nie zaniedbano niczego. Nie pomogły ani prośby, ani groźby ani bardzo duże pieniądze. Izraelscy żołnierze przepadli jak kamień w wodę, ale mimo upływu lat, ich rodziny wierzyły jeszcze, że żyją i że są więzieni albo przez Libańczyków, albo przez terrorystów z Hezbollahu.

W pewnym momencie kapiatan B jeszcze raz popatrzył na zdjęcia spalonych czołgów. Gdzieś tam w tle obiektyw aparatu fotograficznego objął jakąś niewyraźną postać.

Oficer aż podskoczył z wrażenia. Jeszcze tego samego dnia został on przyjęty przez zastępcę szefa Mosadu. Kim jest nowy, tajemniczy nieznajomy fotografujący się koło czołgów? Maszyneria poszła w ruch. Po kilku tygodniach nowe kolorowe zdjęcie uśmiechniętego mężczyzny znalazło się na biurku kapitana B. Mimo że robione w zupełnie innych warunkach, innych okolicznościach i inną techniką, nie można się było pomylić. Libańczyk z małym, krótko przyciętym wąsem i w granatowym eleganckim garniturze był tym, który fotografował się na polu bitwy w Sułtan Jakub. Nazywał się Zijad Hamasi i był burmistrzem w mieście Saadnail na południe od Bejrutu, nad rzeką Litani.

– Ten człowiek z pewnością wie, co się stało z izraelskimi czołgistami – powiedziano sobie w Mosadzie i wiele przemawiało za tym, że mogli mieć rację. Za wszelką cenę należy go zwerbować. Ale nie było to łatwe. Dzisiaj już wiadomo, że przez ponad 2 lata adorowali go agenci izraelscy podczas różnych wyjazdów Libańczyka za granicę. Ten udawał, że nie wiedział. W każdym razie przez długi czas odrzucał nęcące propozycje “europejskich” biznesmenów.
Pewnego dnia, podczas pobytu w jednej ze stolic Wschodniej Europy, prawdopodobnie w Polsce, Zijad przegrał w kasynie w ciągu tygodnia blisko milion dolarów. W Libanie właśnie rozpoczynały się wybory do władz samorządowych i Zijad ubiegał się o trzecią kadencję. Ale wybory kosztują.

Skąd wziąć pieniądze? Jak łatwo się domyśleć, Zijad spotkał “przypadkowo” starego znajomego z Paryża, który w przeszłości proponował mu przystąpienie do intratnego interesu. Chodziło o przyznanie wyłączności na sprzedaż najnowszych typów telefonów komórkowych na terenie południowego Libanu.
Takie były początki. Burmistrz okazał się pojętnym i energicznym uczniem. Na polecenie swojego oficera prowadzącego nawiązał bliskie kontakty nie tylko z ważnymi czynnikami libańskimi, ale również z czołówką Hezbollahu. Wprawdzie okazało się, że w sprawie czołgistów niczego nowego nie wie, ale w Izraelu postanowiono wykorzystać go na zupełnie innym kierunku.

Prasa libańska twierdzi, że Zijad Hamasi stworzył kilka sieci szpiegowskich, którymi kierował za pośrednictwem najbliższych członków rodziny, którzy prawdopodobnie nie domyślali się, że pracują dla Izraela. Jego działalność – jak twierdzą media w Bejrucie – wyrządziła ogromne szkody i dotkliwie ugodziła w libańskie i syryjskie służby specjalne.

Wszystko wskazuje na to, że Hamasi nie zostałby zdemaskowany, gdyby nie przesadne żądanie Mosadu, który od czasu ostatniej wojny w Libanie dwa lata temu, chce dopaść szefa Hezbollahu, szejka Nassullę. Nassulla ukrywa się gdzieś w podziemnych bunkrach w południowym Libanie i stamtąd za pośrednictwem swojej sieci telewizyjnej, “Al Namara” wygłasza swoje płomienne przemówienia. Mosad poprosił Hamasiego, żeby osobiście spotkał się z Nassullą i w ten sposób ujawnił jego kryjówkę. Nassulla, po otrzymaniu od niego listu z propozycją spotkania w bardzo ważnej sprawie, zawiadomił libański kontrwywiad prosząc, żeby przyjrzał się bardziej ruchliwemu burmistrzowi.

Reszta jest już historią. Po kilkumiesięcznej inwigilacji rozpoczęły się aresztowania. W sumie Libańczycy aresztowali już 40 osób. Na marginesie, Zijad Hamasi, który na współpracy z Izraelem zarobił kilka milionów dolarów, teraz zarobi prawdopodobnie najwyższy wymiar kary: karę śmierci.
Henryk Szafir
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama