Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 7 lipca 2025 09:20
Reklama KD Market

W górniczej tradycji

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare


Chicagowskie święto patronki górników



 


 


Patronka górników żyła w trzecim stuleciu pierwszego tysiąclecia. Była jedyną córką wielmoży Dioskura z Nikodemii. Obdarzona niezwykłą urodą i z bogatym wianem, była obiektem westchnień wielu mężczyzn ze znakomitych rodów, którzy ubiegali się o jej rękę. Jednak ona odrzucała ich zaloty, ponieważ w tajemnicy przed ojcem przyjęła wiarę chrześcijańską i złożyła dozgonny ślub czystości. Trwanie w tym postanowieniu kosztowało ją życie. Została ścięta około 306 roku. Na obrazach i rzeźbach najczęściej przedstawiana jest w stroju królewskim, który podkreśla jej patrycjuszowskie pochodzenie. W ręku trzyma palmę męczeństwa lub miecz i kielich z Najświętszym Sakramentem. W oddali widnieje wieża, w której była zamknięta przed śmiercią.


 


Na patronkę żołnierzy i górników została obrana w okresie wojen napoleońskich. Po pierwszej wojnie światowej bardzo uroczyście celebrowano w kopalniach dzień patronki. Górnicy brali udział w nabożeństwach. Z tej okazji odwiedzano chorych górników i rodziny tych, którzy zginęli w kopalniach. Pracujący pod ziemią składali się na zasiłki i zapomogi wypłacane wdowom i matkom tych, którzy nie wrócili z „gruby” (kopalni). Był to i jest do tej pory swego rodzaju dzień solidarności górniczej braci.


 


W okresie PRL-u ówczesne władze starały się wykorzenić kościelny charakter górniczego święta. Jednak przez blisko czterdzieści lat komunistycznej indoktrynacji tradycja w dalszym ciągu była żywa, a powstanie w 1980 roku „Solidarności” przyczyniło się do przywrócenia na piedestał św. Barbary i obrzędów z tym świętem związanych.


 


Przed siedzibami kopalń na powrót wznoszono figury patronki. Jej wizerunek ponownie pojawił się na kopalnianych sztandarach. Parady górnicze i uroczyste akademie rozpoczynają się od udziału w nabożeństwach sprawowanych w intencji poległych górników. Odbywają się uroczyste akademie, podczas których zasłużeni górnicy otrzymują medale i szpady górnicze.


 


Górnicze święto poprzedzają karczmy piwne. To bardzo humorystyczne spotkania górniczej braci, która przy piwie i dobrym jadle bawi się śpiewając pieśni o trudzie górniczej pracy, robi sobie nawzajem najróżniejsze żarty i psoty. Obierana na taki wieczór władza – prezydium w sprawach piwnych nieomylne – uchwalane przez ławę niższą lub wyższą (gremia złożone z górników i osób dozoru górniczego) zalecenia wykonuje z nawiązką karząc i nagradzając wskazane przez gwarków (górników) osoby.


 


Piwna celebracja poprzedzana jest uroczystym skokiem przez skórę. Podczas tego rytuału młodzi górnicy przyjmowani są w szeregi gwarków skacząc z beczki przez skórzany fartuch, który w czasach Stanisława Staszica służył kopaczowi do klęczenia w chodniku podczas pracy i transportu odspojonego od calizny węgla.


 


Po zeskoku przedstawiciel górniczej starszyzny – najczęściej dyrektor kopalni – dotykając ostrzem szpady górniczej ramienia młodego gwarka i wypowiadając formułkę: pasuję cię na górnika, dopełnia aktu pasowania. Bardzo często świeżo pasowany górnik musi wykazać się umiejętnością wypicia „duszkiem” dużego kufla, specjalnie na tę okazję spreparowanego, piwnego trunku, w którym nie brakuje spirytusu, pieprzu, octu, cytryny i innych specjałów.


 


Bardzo często figle i zabawy bywają „mocne”. Sam byłem świadkiem, kiedy delikwentowi zakutemu w średniowieczne dyby zaordynowano do wypicia 3 kufle wzmocnionego spirytusem piwa. Gdy czuwający nad wykonaniem wyroku profos (strażnik pilnujący porządku) dostrzegł, że skazany przez prezydium piwne gwarek ma problemy z wypiciem duszkiem trzeciego kufla, polecił swoim pomocnikom wlanie ostatniej miarki piwa delikwentowi za kołnierz, a bywa, że i do innej części garderoby. Dlatego w karczmach piwnych nie uczestniczą panie, które w tym samym czasie w swoim gronie bawią się na spotkaniach nazywanych „combrami babskimi”. Z racji mojej pracy zawodowej w kopalni „Konin”, i dziennikarskiej zarazem, miałem okazję podpatrywać te damskie spotkania, na które z kolei panowie mają zakaz wstępu, i muszę przyznać, że trudno paniom odmówić inwencji i pomysłowości w płataniu sobie figli, przy których wypicie wzmocnionego spirytusem i doprawionego różnymi przyprawami piwa to przysłowiowy ”mały pikuś”.


 


Późnym wieczorem uczestnicy karczmy i combra spotykają się na wspólnej zabawie, która przy muzyce i tańcach trwa do białego rana. Tradycja ta jest kultywowana w górnictwie węglowym, soli i siarki oraz różnych dziedzinach przemysłu pracującego na poczet górnictwa.


 


Głównym splendorem, którego może dostąpić górnik, jest noszenie munduru galowego. Galowy, nazywany także odświętnym, uszyty jest z czarnej gabardyny. Marynarka zwieńczona jest dużym kwadratowym, zwisającym na ramiona kołnierzem, który symbolizuje górniczą skórę, jaką w dawnych czasach kopacz zabierał pod ziemię, aby służyła mu jako klęcznik przy pracy w niskich chodnikach. Zapięcie jest dwurzędowe z metalowych guzików z wytłoczonymi symbolami górniczych narzędzi, a na rękawach znajdują się epolety nawiązujące do munduru żołnierzy z okresu wojen napoleońskich. Na nich znajdują się dystynkcje oznaczające stopnie górnicze (górnika, technika, inżyniera, dyrektora). Spodnie mogą mieć lampasy z atłasu, o ile osoba jest przedstawicielem wysokiej rangi górniczego dozoru.


 


Strój wieńczy czako (owalne nakrycie głowy), w którym zatknięty jest pióropusz z gęsich piór. Jest on symbolem miotełki, którą dawniej górnicy czyścili otwory strzelnicze. Pióropusz jest oznaką rangi w górniczej hierarchii. Czarne noszą górnicy pracujący bezpośrednio przy wydobyciu węgla. Białe przynależą do dozoru górniczego. Zielone mają prawo nosić dyrektorzy generalni. Czerwony kolor piór świadczy o przynależności do górniczej orkiestry dętej. Kapelmistrz ma pióropusz biało-czerwony. Prawo do noszenia munduru mają górnicy z długim stażem oraz osoby niższego i wyższego dozoru górniczego. Za szczególne zasługi przyznawane są szpady górnicze i kordziki, które podczas uroczystości nosi się zawieszone u pasa. Mundur galowy może być noszony podczas spotkań reprezentacyjnych, uroczystości górniczych, nabożeństw oraz ostatniego pożegnania kolegów.


 


Tegoroczna barbórka przypadła w minioną sobotę. Z tej okazji około 200 osób w sali bankietowej „European Chalet”, przy 5445 S. Harlem w Chicago, bawiło się na dorocznym Balu Barbórkowym organizowanym w „Wietrznym Mieście” od 17 lat przez Związek Ślązaków w Ameryce Północnej.


 


Wśród gości honorowych tegorocznej imprezy obecni byli między innymi: kapelan Związku, proboszcz parafii św. Heleny ks. Waldemar Stawiarski, ks. Ryszard Czerniak z parafii św. Błażeja, zastępca konsula generalnego, konsul Robert Rusiecki z żoną Moniką, radny miasta Katowice Józef Zawadzki z asystentką Dominiką Klęczor, prezes Związku Podhalan Stanisław Zagata, sponsor górniczych imprez Stanisław Podgórski z „Ashland Sausage” oraz wielu innych.


 


Po powitaniu gości przez gospodynię balu Halinę Szyrzynę i wprowadzeniu na salę związkowego sztandaru oraz odśpiewaniu hymnu górniczego błogosławieństwa udzielił zgromadzonym kapelan Związku ks. Waldemar Stawiarski zapraszając wszystkich do spożycia tradycyjnej kolacji śląskiej. W trakcie uroczystej kolacji serwowano tradycyjne śląskie dania z „modrą” kapustą. Śląski charakter obiadu podkreślały kluseczki z „dziurką”. Akcentem artystycznym wieczoru był występ tancerzy z Reprezentacyjnego Zespołu Pieśni i Tańca Zjednoczenia Polskiego Rzymsko-Katolickiego „Wesoły Lud”. Na zakończenie występu tancerze zaprosili zgromadzonych do wspólnej zabawy przy dźwiękach orkiestry „Chri’s Band”.


 


Punktem kulminacyjnym chicagowskiej barbórki było wręczenie szpad górniczych, które członek Rady Miasta Katowice wręczył prezesowi Związku Markowi Niezgodzie i członkowi Związku Andrzejowi Jarominowi. Uhonorowani szpadami zostali odznaczeni także Złotymi Odznakami Związku Zawodowego „Kadra” oraz Związku Zawodowego Górników.


 


W uznaniu akcji pomocowej dla powodzian, jaką Związek Ślązaków zorganizował na przełomie maja i czerwca dla mieszkańców Bierunia koło Tych (zebrano i wysłano przez „Polamer” kontener wypełniony ponad 20 tysiącami funtów różnego rodzaju środkamów czystości, ubrań, obuwia itp.), wicewojewoda śląski Stanisław Dąbrowa uhonorował Związek okolicznościową tablicą z podziękowaniami za okazany dar serca dla ludzi dotkniętych kataklizmem. Honorową plakietę z podziękowaniami przekazał również w swoim imieniu radny Józef Zawadzki.


 


Tekst i zdjęcia:


Andrzej Baraniak



(Zdjęcia na stronie: www.newsrp.smugmug.com)

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama