Połowa Amerykanów, którzy otrzymują rządową pomoc, nie ma świadomości, że korzysta z "rządowych programów socjalnych". Wśród nich znajduje się:
– 53% osób, które otrzymały federalne pożyczki studenckie,
– 51.7% odbiorców kredytów podatkowych na dzieci lub opiekę nad chorymi członkami rodziny,
– 43% odbiorców świadczeń dla bezrobotnych,
– 39.8% osób korzystających z programu Medicare,
– 28.7% odbiorców świadczeń z Social Security dla niepełnosprawnych fizycznie i psychicznie,
– 25.4% odbiorców kuponów żywnościowych.
Powyższe statystyki wyjaśniają nieco postawę konserwatystów, którzy usilnie zwalczają rząd, twierdzą, że sami dadzą sobie radę, występują przeciw podatkom i nie rozumieją, że żaden z powyższych programów bez podatków nie mógłby istnieć.
Stąd też byliśmy świadkami krzykliwych, wrogich wystąpień członków Tea Party, z antyrządowymi hasłami typu "Ręce precz od mojego Medicare". Gdyby rząd usłuchał, to większość demonstrantów musiałaby się leczyć domowymi środkami medycznymi, gdyż nie byłoby ich stać na wizytę lekarską ani lekarstwa.
Ciekawe, że ulubienica Tea Party, kandydatka na prezydenta kongr. Michele Bachmann, która rzuca antyrządowe hasła, zaskarbiając sobie poparcie (według definicji Sary Palin) "prawdziwych Amerykanów z moralnej, twardej i krzepkiej" prowincji, nie przyznaje się do korzystania z programów rządowych. Jej mąż dostaje subsydia dla farmerów, a w swojej klinice psychologicznej przyjmuje pacjentów objętych programem Medicaid, z którego dostał $160 tys. zwrotu. Nie powstrzymuje to pani Bachmann przed krytykowaniem rządu za nadmierne wydatki.
Ludzie chętnie zapominają, że rząd nie tylko bierze podatki na "własne cele", lecz że tym celem jesteśmy my.
(eg)