Chicago (Inf. wł., CST) – Zgodnie z rekomendacją szefa chicagowskiej komórki antykorupcyjnej, Josepha Fergusona, 48 strażaków oskarżonych o oszustwa ma być zwolnionych z pracy.
Władze miasta podjęły formalne kroki, mające na celu dymisję, choć wcześniej burmistrz Rahm Emanuel twierdził, że chciałby wykorzenić korupcję, ale batalia sądowa ze związkami zawodowymi, broniącymi oskarżonych strażaków, może się okazać zbyt kosztowna dla kieszeni podatnika.
Mimo tego wcześniejszego oświadczenia prowadzone są starania o zwolnienie z pracy 54 strażaków, z których 37 to Afroamerykanie. Niektórzy z oskarżonych o nadużycia kwalifikują się już do emerytury.
Władze miasta twierdzą, że strażacy dopuścili się oszustw, które tylko w jednym roku kosztowały podatnika około 100 tys. dol. Proceder, polegający na wystawianiu fałszywych rachunków za używanie własnego samochodu w celach służbowych, trwał co najmniej od 1991 roku – twierdzą wiarygodne źródła.
Wszyscy podejrzani o oszustwa strażacy pracują jako inspektorzy przeciwpożarowi w Biurze Prewencji Pożarów. Stanowią oni połowę personelu tej agencji. Przypomnijmy, że Biuro Prewencji Pożarów jest od kilku lat źródłem różnych kontrowersji. W październiku 2008 roku ówczesny szef straży pożarnej Ray Orozco wszczął wewnętrzne śledztwo i zwiększył kontrolę nad wszystkimi pracownikami tego biura. Otrzymali oni nakaz noszenia przy sobie telefonów komórkowych wyposażonych w technologię satelitarną GPS, po tym jak jeden z pracowników biura został przyłapany na załatwianiu własnych spraw w czasie służbowym.