Republikańska kandydatka na prezydenta, Michele Bachmann, stwierdziła, że huragan Irene i trzęsienie ziemi, które w ub. tygodniu odczuwano na całym wschodnim wybrzeżu, to nic innego, jak przesłanie Boga do polityków, by zaczęli słuchać boskich porad, które stwórca przekazuje ustami konserwatystów.
"Nie wiem, co więcej Bóg może zrobić, by zwrócić uwagę polityków. Mieliśmy trzęsienie ziemi, teraz mamy huragan. Bóg pyta, czy zaczniecie mnie wreszcie słuchać? Czy zaczniecie słuchać Amerykanów?", mówiła Bachmann na wiecu w Sarasocie na Florydzie, na które przybyło blisko tysiąc ludzi.
Wypowiedź kongresmanki z Minnesoty zdaje się łączyć wolę boską ze zwolennikami ograniczenia rządu i wszelkiej interwencji w życie obywateli.
Wcześniej inny kandydat na prezydenta, republikanin z Teksasu Ron Paul, oświadczył, że rząd federalny nie powinien pomagać stanom dotkniętym przez naturalne katastrofy, lecz pozostawić akcje ratunkowe lokalnym władzom i mieszkańcom, tak jak w przeszłości, gdy ludzie sami radzili sobie z takimi problemami.
Z kolei Glenn Beck, kontrowersyjny konserwatysta chrześcijański, grzmiał w swoim programie radiowym: "Jak myślicie, na ile ostrzeżeń zasłużyliście? Mówiłem, przygotujcie się do huraganu. Tym, którzy czekali, powiem tylko tyle, ten huragan jest dla was błogosławieństwem. Bóg przypomina wam, tak jak przypominał przed trzęsieniem ziemi, że nie macie nad naturą żadnej kontroli".
Zarówno Bachmann jak Beck przemawiają do podskórnego strachu wielu Amerykanów, którzy czują, że kraj rozpada się finansowo i moralnie i jest coraz bardziej podatny na agresję z zewnątrz lub wewnętrzne rozruchy.
(HP – eg)