Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 15:22
Reklama KD Market

Więcej szacunku dla świata arabskiego

W przeddzień swojej pierwszej wizyty w Stanach Zjednoczonych nowy prezydent Egiptu, Mohamed Morsi, powiedział, że Amerykanie muszą fundamentalnie zmienić swoje podejście do świata arabskiego, okazać szacunek dla ich wartości i przyczynić się do powstania państwa palestyńskiego, jeśli zależy im na złagodzeniu gniewu narastającego przez dziesiątki lat.


 


Były lider Muzułmańskiego Braterstwa i pierwszy demokratycznie wybrany prezydent, Morsi zabiegał o wywiad z New York Times, by przedstawić amerykańskiemu społeczeństwu siebie i nowe stosunki między jego krajem a USA po odsunięciu od władzy wypróbowanego sprzymierzeńca Amerykanów Hosni Mubaraka.


 


Morsi uważa, że tylko od naprawienia stosunków ze światem arabskim zależą przyszłe relacje między Kairem a Waszyngtonem. Jeśli Waszyngton zwraca się do Egiptu o honorowanie porozumienia z Izraelem, to sam powinien spełnić przyrzeczenia z Camp David o samostanowieniu Palestyńczyków. Morsi powiedział, że Stany Zjednoczone muszą szanować historię i kulturę świata arabskiego nawet, jeśli nie są zgodne z zachodnimi wartościami. Na zarzuty Białego Domu, że nie dość szybko potępił demonstrantów, którzy wdrapywali się na mury otaczające amerykańską ambasadę w Kairze, odpowiedział, że zabrało mu to trochę czasu, lecz podjął zdecydowane kroki wobec tych, którzy nawoływali do przemocy. "Potępiamy takie zachowanie, lecz musimy postępować mądrze", powiedział Morsi dodając, że personelowi ambasady nie groziło niebezpieczeństwo.


 


Morsi przybył do Nowego Jorku na posiedzenie Zgromadzenia ONZ. W kraju spodziewają się, że zachowa niezależność od nacisków Zachodu, który czeka na zapewnienie, że pod islamskimi rządami Egipt pozostanie stabilnym partnerem.


 


61-letni Morsi podkreślił, że Egipt jako państwo niezależne, demokratyczne, konstytucyjne i nowoczesne nie będzie ulegać Ameryce.


 


Podziękował prezydentowi Obamie za zdecydowane poparcie Arabskiej Wiosny i wyraził przekonanie, że "Amerykanie opowiadają się za swobodami dla ludzi z tego regionu, takimi, jakimi sami się cieszą. Arabowie i Amerykanie mają te same cele. Chcą wolności na swojej ziemi, chcą żyć zgodnie z własnymi zwyczajami i wartościami". Morsi uważa, że na Amerykanach spoczywa odpowiedzialność za przyszłość Palestyńczyków w związku z porozumieniem z Camp David z 1978 roku, które nawoływało do ustąpienia izraelskich oddziałów z Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy z zamiarem przygotowania tych terenów pod państwo palestyńskie.


 


Mohamed Morsi wywodzi się z religijnej grupy Muzułmańskie Braterstwo. "Wyrosłem z tą grupą. Od niej nauczyłem się zasad postępowania i jak kochać swój kraj. Muzułmańskie Braterstwo nauczyło mnie polityki. Byłem jego liderem". Morsi ustąpił z tej organizacji, lecz pozostał w jej partii politycznej. Nie dostrzega żadnego konfliktu między lojalnością wobec Braterstwa, a przysięgą zobowiązującą do równego traktowania wszystkich Egipcjan, łącznie z chrześcijanami i liberałami. Równocześnie argumentuje, że kobieta ani chrześcijanin nie mogą kierować Egiptem. Nie znaczy jednak, że sprzeciwi się, jeśli kobieta zdobędzie nominację na prezydenta. Przeciwnie, zgodzi się ze wszystkim na co zezwala konstytucja.


 


Mohamed Morsi z sentymentem wspomina lata spędzone na University of Southern California, a równocześnie potępia tutejszą rozwiązłość seksualną.


 


Prezydent Egiptu sugerował, że jego kraj nie będzie wrogo nastawiony do Zachodu, lecz nie będzie podporządkowywał się życzeniom zachodnich sprzymierzeńców w takim stopniu jak Hosni Mubarak.


 


"Kolejne amerykańskie administracje użyły pieniędzy amerykańskich podatników na zakup niechęci, jeśli nie nienawiści, ludzi z naszego regionu, popierając dyktatorów i Izrael, a lekceważąc Palestyńczyków", podkreślił nowy prezydent Egiptu


 


(NYT – eg)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama