Redakcja
Chicago (Inf. wł.) – Społeczność Uniwersytetu Northwestern okryła się żałobą po śmierci wyjątkowo uzdolnionego studenta, którego ciało wyciągnięto z przystani wodnej w Wilmette 27 września. W chwili, gdy nasza gazeta oddawana była do druku nieznane jeszcze były wyniki autopsji, ani bezpośrednia przyczyna śmierci i towarzyszące jej okoliczności.
Ciało zostało znalezione przed godziną 7 wieczorem 27 września. Osoba łowiąca ryby na przystani wodnej Wilmette spostrzegła ciało dryfujące na powierzchni wody pomiędzy zadokowanymi łodziami. Zwłoki zostały zidentyfikowane jako zaginiony od 22 września 18-letni Harsha Maddula, student drugiego roku Wydziału Przedmedyczno-Inżynieryjnego Uniwersytetu Northwestern w Evanston.
Ciało znaleziono w rejonie, z którego pochodził ostatni sygnał z telefonu komórkowego studenta. Wcześniej rejon Wilmette Harbor był bez powodzenia przeszukiwany przez FBI i ekipy nurków posługujące się sonarami.
W piątek 28 września śmierć studenta została wstępnie uznana za nieszczęśliwy wypadek, choć bez odpowiedzi pozostawało wówczas wiele pytań dotyczących okoliczności i przyczyn zgonu. Władze wyrażały nadzieję na wyjaśnienie owych kwestii dzięki wynikom autopsji oraz analizie zapisów aktywności telefonu komórkowego, który znaleziono przy nieżyjącym studencie wraz z jego portfelem i dokumentami identyfikacyjnymi.
Ponadto w ostatni piątek jeszcze nie było wiadomo, co Harsha Maddula robił w Wilmette Harbor i jak się tam znalazł, w odległości około dwóch mil od przyjęcia w pobliżu kampusu uczelni w Evanston, które opuścil po północy i po którym miał wrócić do mieszkania na kampusie.
Rodzice i krewni nieżyjącego, którzy przyjechali ze stanu Nowy Jork, choć zrozpaczeni, wyrażali pragnienie poznania prawdy odnośnie okoliczności śmierci. Zastanawiali się, czy cukrzyca na którą cierpiał Harsha Maddula odegrała jakąś rolę w tragedii.
(ao)
