O Polonii i Ameryce
Nawet masakra w szkole podstawowej w Newtown w stanie Connecticut nie zdołała zmienić poglądów Amerykanów na prawo do posiadania broni. Większość z nich jest, owszem, za ostrzejszymi regulacjami prawnymi, ale, jednocześnie opowiada się w przeciw delegalizacji broni typu wojskowego, czego chce, między innymi, prezydent Barack Obama, aby w ten sposób ograniczyć akty przemocy z użyciem broni. Wiele wskazuje na to, że i tym razem, gdy już obeschną łzy rodzin ofiar tragedii, a jej opisy, z biegiem czasu, będą sprowadzać się do suchych statystyk, sytuacja prawna dotycząca broni w USA nie ulegnie zmianie, bo prawo do jej posiadania to źrenica w oku swobód obywatelskich, zapisana do tego w konstytucji i nawet kolejne masowe morderstwo z użyciem broni nie zdoła tego zmienić.
Popatrzmy na statystyki. Według niedawnego sondażu USA Today oraz Instytutu Gallupa, 58% Amerykanów opowiada się teraz, po tragedii w Newtown, za ostrzejszymi przepisami regulującymi prawo do broni, co w porównaniu z ankietą na podobny temat przeprowadzoną w październiku 2011 oznacza zwyżkę o 15%. Nowa ankieta wskazuje, że Amerykanie są niemal po równo podzieleni co do tego, czy zaostrzać przepisy prawne dotyczące broni czy też skuteczniej egzekwować te już istniejące.
Do propozycji zakazu broni wojskowej w rękach prywatnych Amerykanie odnoszą się niemal tak samo jak przed tragedią w szkole w Newtown: 44% opowiada się za, a 51% jest przeciwnych.
W 1994 roku Kongres uchwalił zakaz broni wojskowej, ale wygasł on w 2004 roku. Szereg ustawodawców zamierza przedstawić w Kongresie propozycję nowelizacji tego prawa i ponownie wprowadzić je w życie.
Tymczasem przeciwnicy prawa do broni palnej uciekają się do ostracyzmu w stosunku do posiadaczy broni. Ukazująca się w Westchester w stanie Nowy Jork gazeta The Journal News opublikowała w swym internetowym wydaniu listę zawierającą nazwiska i inne dostępne do publicznej wiadomości dane wszystkich 44 tysięcy posiadaczy zezwoleń na pistolety, lub rewolwery z powiatów Westchester, Rockland i Putnam, położonych w stanie Nowy Jork. Autorem artykułu na ten temat zatytułowanego: „Twój sąsiad posiadacz broni – czego nie wiesz o broni w twym sąsiedztwie” jest dziennikarz, który sam posiada krótką broń – Smitha & Wessona 686 i Magnum kaliber .357 C. The Journal News opublikował także mapę z zaznaczonymi na niej miejscami zamieszkania posiadaczy zezwoleń na broń. Zarówno artykuł, jak i mapa powstały w oparciu o publicznie dostępne dane zawarte w dokumentach urzędów odpowiedzialnych za wydawanie zezwoleń na broń.
Zainteresowanie artykułem w jego elektronicznej wersji przekroczyło wszelkie oczekiwania. Liczba komentarzy na temat tej publikacji na portalu Facebook wzrosła dziesięciokrotnie w porównaniu z dotychczasowymi publikacjami The Journal News. Artykuł wzbudził też sporo kontrowersji. Amerykańskie Stowarzyszenie Strzeleckie (NRA) uznało go za wręcz niebezpieczny i nieodpowiedzialny, szczególnie towarzyszącą mu mapę z zaznaczonymi na niej domami posiadaczy zezwoleń na broń.
Zdaniem NRA, ludzie kupują broń, by zapewnić sobie bezpieczeństwo. Krajowa Koalicja Swobody Informacji uznała, że artykuł spowodował starcie interesów – między zachowaniem prywatności, a otwartym rządem.
Wytykanie palcem posiadaczy broni to chyba nie najlepsza metoda dążenia do zaostrzenia przepisów, bo osoby z zezwoleniem na broń to przestrzegający prawa obywatele korzystający z zagwarantowanego im w konstytucji prawa. Nie wątpię, że to nie ostatnie publiczne starcie w tej sprawie.
Wojciech Minicz








