Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Zakaz karmienia bezdomnych już w 50 miastach USA

Chicago (Inf. wł.) – Na liście są m.in. Orlando, Houston, Dallas, Las Vegas, Filadelfia, Atlanta, Phoenix, San Diego, Los Angeles, Miami, Oklahoma City i Nowy Jork. W ponad pięćdziesięciu amerykańskich miastach obowiązuje zakaz karmienia bezdomnych. Mimo protestów organizacji pomagających najbiedniejszym, także tym bez dachu nad głową, tendecja zaostrzania przepisów obejmuje coraz więcej miast. Na liście tej nie ma jeszcze Chicago.


 


Najczęściej przepisy dotyczą zakazu oferowania żywności bezdomnym przebywających w miejskich parkach, ale tak jak w przypadku Nowego Jorku, zakaz wydany właśnie przez Michaela Bloomberga obejmuje także darowizny żywnościowe dostarczane do noclegowni i schronisk. Według burmistrza, władze miejskie nie mają możliwości sprawdzenia, czy taka żywność nie jest po prostu niezdrowa. A włodarzom metropolii ogromnie leży na sercu, by bezdomni jedli potrawy z niską zawartością soli i tłuszczu.


 


Osoby, które nie przestrzegają prawa, karane są mandatami. Mieszkanka Filadelfii w ubiegłym roku za dokarmianie bezdomnych i ubogich dzieci z sąsiedztwa została ukarana mandatem wysokości 600 dol. za każdy dzień wydawania żywności.


 


Walka o zniesienie w Filadelfii powyższego zakazu znalazła swój finał w sądzie. Organizacja American Civil Liberties Union of Pennsylvania złożyła w sądzie pozew przeciw miastu domagając się zmiany przepisów.


 


Sami bezdomni mówią, że nie otrzymują nic w zamian. Urzędnicy zakazują ich dokarmiania, ale także likwidują schroniska i punkty wydawania żywności. Najczęściej ci, którzy korzystają z tego typu pomocy socjalnej nie mają nawet na przysłowiowy bilet, by przemieścić się w inną część miasta, gdzie oferowana jest pomoc.


 


Według ostatnich danych na ulicach Nowego Jorku mieszka nawet do 50 tys. bezdomnych. Ponad 11 tys. z nich jest chora psychicznie.


 


Ze spisu przeprowadzonego w 2011 roku wynika, że w Chicago ok. 6,5 tys. osób przebywa w schroniskach dla bezdomnych lub mieszka na ulicach. Przynajmniej jedna piąta to osoby chore psychicznie.


 


"Mówiących po polsku bezdomnych w naszym mieście jest kilkudziesięciu" – ocenia Radosław Misiarz ze Zrzeszenia Amerykańsko-Polskiego, polonijnej organizacji zajmującej się pomocą dla osób biednych i pozbawionych dachu nad głową. "Każdego dnia jesteśmy w stanie przyjąć do 18 osób, które otrzymają posiłki i bilety autobusowe, mogą skorzystać z łaźni i pralni. Taką pomoc oferujemy bezdomnym i ubogim na okres nie dłuższy niż 4 miesiące. Nasza placówka to schronisko dziennne. Osoby bez dachu nad głową każdego dnia późnym popołudniem przewozimy do schronisk nocnych, których w Chicago jest około 30, gdzie czeka na nich posiłek i zasłane łóżko".



Tymczasem w Nowym Jorku eksperci biją na alarm. Takich statystyk Wielkie Jabłko nie miało od blisko stu lat. Statystyki poszybowały w górę wraz z obcięciem przez władze metropolii programów dofinansowujących najbiedniejszych. Jednak, jak twierdzą analitycy, zapewnienie 20 tys. bezdomnych noclegowni kosztuje miasto znacznie więcej niż stałe dofinansowania ubogich.


 


Częścią problemu jest także stan psychiczny bezdomnych. Według D.J. Jaffe’a, dyrektora Mental Illness Policy Organization, aż 11 tys. z nich powinna być pod stałą opieką psychiatryczną. Ponad 3 tys. bezdomnych może zagrażać otoczeniu.


 


“Pozostawieni bez leczenia, są zdolni do najgorszych aktów. Niebezpieczeństwo polega na tym, że oni nawet nie wiedzą, jak bardzo są chorzy” – mówi D.J. Jaffe i ostrzega szeczególnie przed osobami, które mówią do siebie, latem noszą duża ilość ubrań i żywią się pozostałościami w śmietnikach.


 


(mb, ak)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama