Ostatni raport stanowych kontrolerów potwierdził poprzednie wyniki kontroli w sprywatyzowanym więzieniu w Ohio.
W zakładzie karnym Lake Erie, którym obecnie zarządza Corrections Corporation of America, rośnie zażywanie narkotyków i spożycie alkoholu. Dochodzi do ostrych starć między rywalizującymi ze sobą gangami. Strażnicy boją się interweniować.
W rozmowie z Huffington Post, były strażnik tego więzienia Paul Reynolds wyznał, że często rozmawiał z kolegami o tym, który z nich pierwszy zginie. "Dyrekcja CCA chroni się przed oskarżeniami więźniów, w związku z czym nie zezwala na stosowanie kar. W rezultacie strażnicy często byli bezradni. W niecałe trzy miesiące więźniowie przejęli kontrolę". Każde oskarżenie, słuszne czy nie, pociąga za sobą wydatki. Jako prywatna, dochodowa instytucja CCA chce tego uniknąć za wszelką cenę.
CCA kupiła więzienie Lake Erie w 2011 za 73 mln dolarów. Podkreślała wówczas korzyści płynące z prywatyzacji więzienia dla stanowych podatników oraz lepsze warunki bytu dla więźniów. Rzeczywistość nie odzwierciedla obietnic.
W ciągu jednego roku z pracy w zakładzie karnym Lake Erie zrezygnowało 20 proc. doświadczonych strażników. Często brakuje personelu do obserwacji terenu więziennego.
CCA nie przyjmuje do wiadomości uwag strażników ani wyniku stanowej kontroli. Wbrew oczywistym faktom dyrekcja twierdzi, że zapewnia "dobre warunki, wysokiej jakości program rehabilitacyjny i bezpieczne warunki pracy".
(eg)








