Jako kandydatka na prezydenta USA republikanka z Minnesoty kongresmanka Michele Bachmann z powodzeniem zbierała fundusze na swoją kampanię strasząc zwolenników prezydentem Obamą.
Zarzuty często nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością, były raczej wynikiem nadmiernie rozbudzonej wyobraźni. Bachmann nadal stosuje tę samą, sprawdzoną i przynoszącą konkretne korzyści, metodę. Im ostrzej krytykuje Biały Dom, tym na konto jej przyszłej kampanii wpływa więcej pieniędzy.
Na ostatniej konferencji konserwatystów oburzała się "pięcioma mistrzami sztuki kucharskiej na pokładzie Air Force One, pracownikiem specjalnie zatrudnionym do spacerów z psem prezydenta i dwoma osobami do obsługi filmowego projektora". Jednak tym razem przesadziła. Naraziła się nawet na krytykę ze strony konserwatystów. Być może właśnie to sprawiło, że kongresmance zaczęto się bliżej przyglądać.
Dziś dowiadujemy się, że Kongresowe Biuro ds. Etyki prowadzi dochodzenie przeciw naruszeniu przepisów finansowych przez jej prezydencką kampanię wyborczą.
(eg)








