Sparaliżowane Chicago
W miarę, jak przybierają na sile protesty przeciwko planowanemu zamknięciu 54 szkół, przeniesiom 30 tys. uczniów i zwolnieniom około tysiąca nauczycieli, kuratorium oświatowe Chicago Public Schools coraz więcej obiecuje uczniom i rodzicom, by zrekompensować drastyczne skutki społeczne i psychologiczne swojej decyzji. Wczoraj burmistrz Rahm Emanuel oświadczył, że dzięki konsolidacji szkół uczniowie uzyskają lepszą edukację, a w przyszłości dobrą pracę. Podkreślił, że zamykanie szkół jest "mniejszym złem". Wczorajsza demonstracja, zorganizowana przez związek nauczycieli Chicago Teachers Union, sparaliżowała śródmieście w godzinach popołudniowego szczytu. Oprócz CTU wzięły w niej udział inne związki zawodowe, solidaryzujące się z nauczycielami, a także uczniowie, rodzice i organizacje społeczne. Manifestację rozpoczął wiec na Daley Plaza, na którym przemawiała Karen Lewis, szefowa związku CTU. Stąd setki demonstrantów pomaszerowały do ratusza i siedziby Chicago Public School, gdzie ustawiono specjalne bariery blokujące dostęp do gmachu. Liderzy różnych ugrupowań wyznaniowych planowali przekazać burmistrzowi Emanuelowi list apelujący o zablokowanie zamykania szkół. Notabene ostateczne głosowanie w tej sprawie ma się odbyć w maju, po przesłuchaniach publicznych w kwietniu. Jak zarzucają demontranci, w rezultacie likwidacji szkół pracę straci około tysiąca nauczycieli i zakłócona zostanie ciągłość kształcenia około 30 tys. uczniów, a przede wszystkim dzieci narażeone zostaną na niebezpieczeństwo ze strony gangów, które opanowały południowe i zachodnie rejony miasta. Burmistrz Emanuel i szefowa CPS Barbara Byrd-Bennett utrzymują, że konsolidacja szkół jest konieczna, ponieważ wiele budynków jest tylko w połowie wykorzystanych i poziom nauczania jest niski. Konsolidacja pozwoli na integrację środków finansowych i zmniejszenie miliardowego deficytu oraz na udostępnienie uczniom edukacji na lepszym poziomie – przekonują burmisrzt i szefowaoświaty. Tuż przed wczorajszą wielką demonstracją w śródmieściu, kuratorum przyrzekało zapewnienie uczniom bepieczeństwa oraz założenie przyszkolnych ogródków, uprawianych przez dzieci i rodziców. Przypomnijmy, że już wcześniej obiecywało w pełni wyposażone pracownie naukowe i biblioteki, klimatyzację w budynkach szkolnych oraz iPad-y dla wszystkich uczniów od klasy trzeciej do ósmej. Organizacje środowiskowe oddelegują tzw. dzielnicowych obserwatorów, którzy strzec będą bezpieczeństwa uczniów w drodze do i ze szkoły w ramach rozszerzonego, zainicjowanego w ubiegłym roku programu Safe Passages – oświadczyło kuratorium. Pracownicy programu otrzymują wynagrodzenie około 10 dol. na godz. podczas codziennego 5 i półgodzinnego dyżuru. Większość "obserwatorów" ma patrolować okolice przy szkołach, do których zostaną przeniesieni uczniowie. Jeśli nowa szkoła będzie się znajdowała w odległości większej niż 0,8 mili od starej, dziecko ma mieć zapewniony dojazd autobusem szkolnym. "Obserwatorzy" będą też patrolowali rejon starej szkoły, skąd dzieci będą zabierane autobusami. "Uczące ogrody" to jeszcze jedna inicjatywa, która ma złagodzić stresy uczniów, rodziców i pedagogów wynikające z konsolidacji szkół. Po raz perwszy poinformował o niej burmistrz Rahm Eamnuel w grudniu ubiegłego roku. Learning Gardens mają powstać w około 80 szkołach, wśród których są te przyjmujące uczniów z zamkniętych placówek. Koszt każdego ogrodu, wynoszący około 35 tys. dol., ma być pokryty z prywatnych donacji. Ogrody pomogą w nauczaniu przedmiotów przyrodniczych i związanych z opieką zdrowotną oraz dostarczą świeżych waryzyw i owoców w dzielnicach, określanych jako "pustynie żywnościowe", w których trudno jest nabyć zdrowe produkty. (Inf. wł. – ao)








