Zaproszenie na wesele odbywało się za pośrednictwem “pytacy”, którzy jadąc do gości na dwóch jednakowej maści koniach śpiewając zapraszali na wesele, a podczas zaślubin prowadzili orszak weselny. Wesela zazwyczaj odbywały się w domu panny młodej we wtorki i trwały dwa dni. Panna młoda ubrana była w białą, haftowaną koszulę i gorset obszywany “centkami” (koralikami i świecącymi blaszkami, mogły być ze srebra lub złota) oraz białą, szeroką, sięgającą poniżej kolan spódnicę z tiulu z przymocowanymi nań gałązkami mirtu. Strój uzupełniały białe, sznurowane, sięgające pod kolana buty. Na nogach panna młoda miała białe jedwabne pończochy, a całość stroju uzupełniał wianek i trzy lub cztery sznury korali oraz narzucony na ramiona “rańtuch” – biały szal z lnu.
W dniu wesela orszak z odświętnie ubranym panem młodym zajeżdżał pod dom weselny. Młoda witała przyszłego męża przed progiem i prowadziła do głównej izby, gdzie obydwoje klękali przed rodzicami i całując im ręce i stopy dziękowali za trud wychowania. Po błogosławieństwie udawali sie do kościoła. W drodze powrotnej na trasie przejazdu stawiano bramy weselne. Aby przejechać orszak musiał okupić się datkami, najczęściej butelkami “gorzałki”.
Punktem kulminacyjnym przyjęcia był prowadzony przez “pytacy” obrzęd “cepowin”, podczas którego starostowie weselni wykupowali od nich pannę młodą. Po wykupieniu sadzano ją na stołku, aby zdjąć jej wianek, zapleść włosy w dwa warkocze i założyć chustę. Wszystko odbywało sie przy śpiewie i muzyce. Dom weselny odwiedzali nieproszeni goście, często prowokując do awanatur i bójek. I ja tam byłem, miód i gorzałeczkę…
Tekst i zdjęcia:
AB/NEWSRP








