W zeszłym tygodniu świat obiegła sensacyjna wiadomość: wokół odległej gwiazdy krąży coś na tyle dużego, że astronomowie sięgnęli po ostatnią z możliwych hipotez: gigantyczne kolektory słoneczne skonstruowane przez wysoko rozwiniętą cywilizację techniczną. O szczegóły odkrycia zapytaliśmy uczonych z Penn State University.
Wyjdź przed dom, popatrz w niebo i wyciągnij w górę rękę. Przestrzeń, jaką zasłania dłoń odpowiada z grubsza obszarowi obserwacji orbitalnego teleskopu Kepler. Krążąc wokół Ziemi, Kepler obserwuje tysiące gwiazd w poszukiwaniu krążących wokół nich planet. Z sukcesami – dotychczas znaleziono ich ok. 1,5 tysiąca, choć większość z nich to gazowe olbrzymy przypominające Jowisza czy Saturna.
Aby poradzić sobie z ogromem napływających danych, zespół badaczy korzysta z pomocy pasjonatów astronomii, którzy godzinami wpatrują się w gwiazdy na robionych przez teleskop Keplera zdjęciach. Ten zespół to „łowcy planet” (ang. Planet Hunters). Ich zadaniem jest wyłapywanie najdrobniejszych zmian w jasności gwiazd podczas porównywania fotografii tych samych rejonów nieba wykonanych w odstępach czasowych. Jeżeli gwiazda nieznacznie „przygasa”, to znaczy, że na jej tle przechodzi właśnie jakiś obiekt – najczęściej planeta. Metoda ta zwana jest metodą tranzytową i jest obecnie najskuteczniejszą znaną nauce metodą wykrywania i obserwacji egzoplanet (krążących w innym niż nasz systemach planetarnych).
KIC 8462852
Jedna z obserwowanych gwiazd przykuła uwagę badaczy. Jest niewiele większa i nieco jaśniejsza od Słońca, znajduje się w odległości ok. 1,5 tys. lat świetlnych od Ziemi, co oznacza, że światło pokonuje tę odległość w czasie 1500 lat. Przeciętna gwiazda, jakich we wszechświecie miliardy, gdyby nie pewna anomalia… Jej jasność zmienia się bowiem, jak na warunki kosmiczne, drastycznie. Najwyższe zaobserwowane przygaśnięcie wyniosło ponad 20 proc., gdy podczas przejścia na tle gwiezdnej tarczy największej nawet planety jasność gwiazd maleje o najwyżej 1 procent. Co przesłania gwiazdę? Niecodzienne zjawisko domagało się wyjaśnienia. Dr Tabatha Boyajian, naukowiec z Uniwersytetu Yale, kierująca pracami „łowców planet” nie była w stanie znaleźć wyjaśnienia fenomenu. Poprosiła o pomoc astronomów z Penn State University. Profesor Jason Wright zajmuje się analizą danych z teleskopu Keplera pod kątem poszukiwania istnienia pozaziemskich cywilizacji technicznych. Profesor Steinn Sigurdsson jest astrofizykiem, specjalistą od dynamiki ruchu ciał niebieskich.
– To niezwykle dziwne zjawisko. Dopiero rozpoczynamy bliższe obserwacje tego obiektu. Korzystamy z naziemnych teleskopów, jak MINERVA w Arizonie oraz z krążącego po orbicie teleskopu SWIFT. Staramy się ustalić, co krąży wokół gwiazdy i z jakiego materiału się składa – mówi nam prof. Wright.
Kosmiczne kolektory obcych
Nikt oprócz grona astronomów nigdy nie usłyszałby o gwieździe KIC 8462852, gdyby nie stwierdzenie prof. Wrighta zamieszczone przez internetowy magazyn „The Atlantic”: „Kosmici zawsze powinni być ostatnią z rozważanych hipotez, ale to (co krąży wokół gwiazdy – red.) wygląda jakby było zbudowane przez obcych”. Zdaniem uczonego istnienie takich struktur jest teoretycznie możliwe, a miałyby one służyć pozyskiwaniu energii. Hipoteza o krążących wokół KIC-a gigantycznych bateriach słonecznych została włączona do hipotez służących wyjaśnieniu zjawiska. Choć, jak dodają badacze, jest tak śmiała, że jest traktowana jako ostatnia, a szanse na jej potwierdzenie są nikłe. Istnienie kosmicznych kolektorów słonecznych krążących wokół gwiazdy nie jest pomysłem nowym. Teoria stworzona przez fizyka Freemana Dysona w latach 60. ubiegłego wieku głosi, że umieszczenie ich wokół gwiazdy jest logicznym i efektywnym sposobem uzyskiwania energii. „Sfera Dysona” została nawet użyta przez twórców popularnego serialu science fiction „Star Trek”.
– Nie wiemy, co krąży wokół KIC-a 8462852. Najprawdopodobniej są to chmury pyłu kosmicznego, który gromadzi się wokół „młodej”, stosunkowo niedawno powstałej gwiazdy, albo znalazł się tam jako pozostałość gigantycznych komet – mówi prof. Wright.
– Moim zdaniem wokół tej gwiazdy krąży wiele gigantycznych obiektów, każdy o rozmiarach setek tysięcy kilometrów. Z pewnością nie jest to pojedynczy obiekt, wskazuje na to nieregularność przygasania jasności gwiazdy. Istnienie zbudowanych przez kosmiczną cywilizację megastruktur zostało teoretycznie uznane za możliwe, pracę na ten temat opublikował niedawno prof. Wright. Po odkryciu fenomenu gwiazdy KIC 8462852 wzięliśmy pod uwagę jej kandydaturę jako pasującą do istniejącej teorii – mówi nam profesor Sigurdsson.
Po więcej informacji profesor odsyła na swojego bloga, gdzie czytamy: „Wytłumaczenie tego fenomenu nie jest proste, bo KIC 8462852 raczej na pewno nie jest gwiazdą „młodą”, a otaczający ją pierścień pyłu prawdopodobnie dawno temu uformował się w planety, dokładnie tak jak w przypadku Układu Słonecznego. Hipoteza o kometach broni się natomiast tylko w przypadku, gdyby komet takich istniało... miliard. Sformułowaliśmy zatem kolejne. Być może w okolicach KIC-a doszło do kosmicznej katastrofy, na przykład zderzenia dwóch planet, które wpadły na siebie z ogromną prędkością, a chmury pyłu utworzone podczas zderzenia zasłaniają światło gwiazdy. Wreszcie ostatnie naturalne wyjaśnienie: być może znaleźliśmy właśnie zupełnie nowy rodzaj gwiazdy, która z niewiadomych powodów przygasa i rozświetla się. Do tej pory nie zaobserwowaliśmy takich gwiazd, KIC byłby pierwszą. Wyobraźcie sobie, co by się działo, gdyby tak zachowywało się nasze Słońce”.
„Gdzie Oni są?”
To pytanie postawił 65 lat temu fizyk noblista Enrico Fermi. Zdaniem Fermiego wszelkie statystyczne wyliczenia dotyczące istnienia cywilizacji pozaziemskich potwierdzają ich mnogość we wszechświecie. Istnienie cywilizacji kosmicznych naukowcy traktują jako pewnik. W latach 60. XX wieku powstało słynne równanie Drake'a szacujące liczbę inteligentnych cywilizacji we wszechświecie. Korzystając z rachunku prawdopodobieństwa, dr Frank Drake obliczył, że w kosmosie istnieje przynajmniej 200 miliardów planet, na których rozwinęło się życie. Opierając się na założeniu, że od powstania pierwszej komórki do wyewoluowania istot inteligentnych mija cztery miliardy lat (tyle czasu trwało to na Ziemi), naukowiec obliczył, że technicznych cywilizacji w kosmosie powinno istnieć około 5 milionów, z czego ćwierć miliona powinno stać na tak wysokim poziomie rozwoju, że kontakt z nami nie powinien stanowić dla nich żadnego problemu. Mimo to dotychczas nie udało się takiego kontaktu nawiązać. Dysproporcja pomiędzy faktem, że obserwowalna liczba cywilizacji w kosmosie wynosi 1, a szacunkowymi obliczeniami nosi nazwę paradoksu Fermiego.
(...) cywilizacji w kosmosie powinno istnieć około 5 milionów, z czego ćwierć miliona powinno stać na tak wysokim poziomie rozwoju, że kontakt z nami nie powinien stanowić dla nich żadnego problemu"
Halo, tu Ziemia
Doniesienia na temat odkrycia śladów inteligentnej cywilizacji pozaziemskiej od lat rozpalają wyobraźnię Ziemian i podnoszą puls naukowcom. KIC 8462852 jest najnowszym, ale nie jedynym kosmicznym kandydatem na kosmicznego partnera do międzygwiezdnej rozmowy. „Odkryć” obcych było już w historii nauki kilka. W 1963 roku światową sensację wywołało odkrycie sygnału radiowego płynącego z odległego kwazaru (obiekt gwiazdopodobny) CTA 102, znajdującego się w gwiazdozbiorze Pegaza. Rosyjski astrofizyk Nikołaj Kardaszew ogłosił wówczas, że radiowy sygnał z ogromnym prawdopodobieństwem jest emitowany przez obcych. Dopiero wnikliwe badania natury kwazarów wykazały, że te ciała niebieskie emitują fale radiowe w sposób zupełnie naturalny.
Kolejny rzekomy sygnał od obcych pochodził z kierunku gwiazdy neutronowej, czyli pulsaru oznaczonego symbolem PSR B1919+21. Jego odkrywczyni Jocelyn Bell w lipcu 1967 r. odebrała sygnał radiowy o długości 0,04 sekundy. Zanim naukowcy ustalili, że pulsary samoczynnie wysyłają fale radiowe, środowisko naukowe brało pod uwagę inteligentne źródło sygnału, który do czasu wyjaśnienia zjawiska nosił żartobliwe miano „Małe zielone ludziki” (ang. Little Green Men).
WOW
Najbardziej znanym i tajemniczym sygnałem z kosmosu jest ten odebrany 15 sierpnia 1977 r. przez radioteleskop Uniwersytetu Stanowego Ohio, biorącego udział w wieloletnim międzynarodowym programie poszukiwania cywilizacji pozaziemskich SETI (Search for Extraterrestial Intelligence). Pełniący dyżur przy przeczesującym niebo radioteleskopie astronom dr Jerry R. Ehman rutynowo sprawdzał wydruki danych, kiedy wśród monotonnych rzędów cyfr spostrzegł wiadomość „6EQUJ5”, która była tak nietypowa, że na wydruku napisał wyrażające bezgraniczne zdumienie słowo „Wow!”. Przekaz trwał 72 sekundy, dokładnie tyle, ile czas odbioru z poszczególnych części nasłuchiwanego nieba, był też 30 razy silniejszy niż przeciętny sygnał dochodzący z kosmosu. Pochodził z gromady gwiazd Chi Sagittarii, znajdującej się w konstelacji Strzelca. Sygnał Wow posiadał wszelkie cechy sygnału wysłanego przez cywilizację pozaziemską. Został wysłany na częstotliwości bardzo bliskiej linii wodoru, a jego intensywność najpierw rosła, by następnie stopniowo maleć. Niestety z powodu braku precyzyjnych urządzeń pomiarowych nie udało się ustalić jego dokładnego źródła. Poszukiwania trwają do dziś, a sygnał Wow wciąż rozpala wyobraźnię radioastronomów. Do dziś nie udało się również ustalić naturalnego źródła jego pochodzenia, co tym bardziej podtrzymuje hipotezę o wiadomości od kosmitów. Dokładnie 35 lat później naukowcy z obserwatorium w Arecibo wysłali w kierunku, z którego nadszedł Wow, odpowiedź zawierającą 10 tys. wiadomości z Twittera i nagrane na wideo pozdrowienia z Ziemi. Wow zainspirował też pisarza Carla Sagana do napisania powieści pt. „Kontakt”, na podstawie której Robert Zemeckis nakręcił film pod tym samym tytułem.
Gwiazda na podsłuchu
Po początkowej ekscytacji profesora Jasona Wrighta możliwością odkrycia śladu obcych nadszedł czas żmudnych badań, analiz i porównań. Naukowcy studzą emocje mediów i pasjonatów astronomii na całym świecie. – KIC 8462852 będzie przez przynajmniej rok nieustannie obserwowana przez stosunkowo niewielkie teleskopy mające za zadanie wychwytywać zmiany w jej jasności. W momencie jej spadku w kierunku gwiazdy natychmiast wycelowane zostaną teleskopy większe. Planowane są badania spektograficzne, czyli mające ustalić skład chemiczny gwiazdy i obiektów ją przesłaniających. Prowadzone będą również obserwacje w różnych szerokościach widma światła, od podczerwieni do nadfioletu – mówi astrofizyk Steinn Sigurdsson.
16 października SETI skierowało w kierunku tajemniczej gwiazdy 42 anteny wchodzące w skład tzw. hektarowego radioteleskopu Allen Telescope Array, znajdującego się w pobliżu San Francisco. Na efekty radiowego nasłuchu przyjdzie poczekać kilka tygodni. Już wkrótce okaże się, czy mamy do czynienia z największym odkryciem w historii ludzkości, czy po raz kolejny boleśnie przekonamy się o naszej kosmicznej samotności.
Grzegorz Dziedzic
[email protected]










