Nie należy mlaskać i siorbać… Takie rady można znaleźć wśród zaleceń amerykańskich specjalistów od etykiety restauracyjnej. Dla nas, wychowanych w europejskiej tradycji bon-tonu, ten rodzaj wskazówek nie tylko jest zbędny, ale może budzić zdziwienie, a nawet śmieszyć. Nie będziemy więc na serio radzić czytelnikom, aby:
- nie wrzeszczeli na całe gardło do telefonu
- nie pozwalali dzieciom biegać po sali i zaczepiać ludzi siedzących przy innych stołach
- nie mówili z pełnymi ustami – z uzasadnieniem, że można opluć siebie lub rozmówcę
- nie bekali po skończeniu posiłku na znak, że najedli się do syta.
Weźmiemy natomiast pod uwagę sensowne porady – bardziej lub mniej oczywiste, bardziej lub mniej przydatne, ale zawsze warte zapamiętania.
Jak się ubrać? To zależy od charakteru i klasy lokalu. Najłatwiej zdecydować się, poznając, choćby przez Internet, jego menu i ceny. Zasada jest prosta – im droższa restauracja, tym bardziej formalne ubranie. O ile tańsze miejsca akceptują dżinsy i swetry, te droższe mają często dress code, o którym informują na swojej stronie internetowej.
Jeżeli nie robimy rezerwacji, nie zjawiajmy się na kwadrans przed zamknięciem lokalu, spodziewając się znakomitej obsługi i pełnego posiłku. Trzeba przewidywać, że przygotowanie go i spożycie zajmie co najmniej 45 minut.
W kwestii etykiety – generalne zalecenie dla panów: nawet jeśli na co dzień nie jest się wzorem dżentelmena, w restauracji dobrze jest starać się nim być, a przynajmniej dżentelmena udawać. Otwarcie drzwi przed kobietą, odsunięcie dla niej krzesła od stołu, pomoc dla starszych, trochę nieporadnych osób, to zachowania stwarzające od razu atmosferę elegancji.
Po wejściu, albo jeszcze wcześniej, powinno się wyłączyć telefon i w żadnym wypadku nie kłaść go na stole. Dzięki temu nie zakłócimy nastroju przy obiedzie, a z pewnością nic się nie stanie, jeżeli oddzwonimy dopiero po wyjściu z restauracji.
Serwetkę należy rozwinąć i położyć sobie na kolanach, nie zawieszać jej pod brodą. Nie wycierać nią sztućców, a po jedzeniu lekko złożoną, a nie zmiętoszoną, położyć po lewej stronie talerza. Nie na talerzu!
Łokcie na stole świadczą o braku manier. Kiedy nie jemy, trzymajmy dłonie na kolanach, albo na krawędzi stołu. Pozwala to zachować estetyczną, prostą postawę, w dodatku sprzyjającą dobremu trawieniu.
Istnieją obok siebie dwa sposoby trzymania noża i widelca. Podczas gdy – jak wiemy – Europejczyk trzyma widelec w lewej, a nóż w prawej ręce, Amerykanin robi to tylko do momentu pokrojenia potrawy na kawałki. Potem odkłada nóż, a widelec przekłada do prawej ręki. Obie formuły używania sztućców są w pełni akceptowane. Natomiast nie do przyjęcia jest zasada: łyżka w prawej, komórka w lewej ręce.
Nawet jeśli jesteśmy bardzo głodni, nie zaczynajmy jeść, dopóki całe danie nie znajdzie się na stole. Jedna osoba jedząca, podczas gdy inni jeszcze czekają, to widok żenujący dla pozostałych. Jeżeli w trakcie posiłku chcemy porozmawiać, przerwijmy na chwilę konsumpcję, nie żujmy w przerwie między zdaniami.
Bądźmy uprzejmi dla obsługi. Nie oszczędzajmy słów „proszę” i „dziękuję”. W przypadku niezadowolenia nie demonstrujmy go robiąc głośne, agresywne uwagi kelnerowi. Raczej zwróćmy się do hostessy lub menedżera i spokojnie, ale rzeczowo przedstawmy swoje zażalenie.
Nie ma nic niestosownego w prośbie o zapakowanie niedokończonego dania. W Ameryce jest to norma. Porcje są tu na ogół bardzo duże i nawet w eleganckiej restauracji takie życzenie będzie spełnione.
Co zostawiamy kelnerowi? Po polsku napiwek, a po angielsku – dużo lepiej brzmiący tip (czubek, wierzchołek, coś ponad cenę posiłku). Ile zostawiamy? Niestety, często można usłyszeć dyskusję po polsku, czy 5, czy 10, czy – o zgrozo – 15 procent. A to są wielkości sprzed lat. Od długiego już czasu tip wynoszący poniżej 20 proc. to sygnał, że wychodzimy niezadowoleni z obsługi. Tylko z obsługi, bo jeżeli obiad nam nie smakował, to wina kucharza, a nie kelnera, który szybko, sprawnie i grzecznie podawał, pytał czy czegoś nam nie brakuje, był przy nas na każde skinienie i wyraźnie o nas dbał.
Sposobów zostawienia mu pieniędzy jest kilka. Płacąc gotówką można je po prostu zostawić na stole, albo wręczając rachunek z odpowiednią sumą powiedzieć wyraźnie „dziękuję/thank you”. W żadnym wypadku nie wciskamy ich do ręki. Przy płaceniu kartą można dopisać tip do sumy rachunku i podsumować. Wiadomo jednak, że z większą wdzięcznością jest przyjmowana gotówka.
Nie siedźmy przy stole dłużej niż 15 minut po skończeniu jedzenia i zapłaceniu rachunku. W przypadku przedłużającej się ciekawej rozmowy, której nie chcemy kończyć, wypada zamówić następną kolejkę drinków. Długie bezpłatne zajmowanie stołu nie pozwala na sprzątnięcie i przygotowanie go dla następnych gości.
A więc, smacznego, bon appetit, enjoy your dinner.
Wasza Krystyna