
Chicago ponownie zostało zaatakowane przez administrację prezydenta Donalda Trumpa. Tym razem nie osobiście przez niego, ale jego rzeczniczkę Sarę Huckabee Sanders, która w kontekście zamachu w Las Vegas nie tylko przekierowała uwagę mediów z problematyki kontroli broni palnej na przestępczość w Chicago, ale przy okazji rozpowszechniła nieprawdziwe informacje.
Rzeczniczka prezydenta Sarah Huckabee Sanders stwierdziła nazajutrz po zamachu w Las Vegas, w poniedziałek 2 października, że powinien to być „dzień żałoby narodowej, wolny od retoryki politycznej”, po tym jak dziennikarze zaczęli pytać ją o stanowisko administracji Trumpa w kwestii zaostrzenia przepisów dotyczących broni palnej.
Jednak po chwili rzeczniczka sama powróciła do tego tematu, by skrytykować Chicago, a przy okazji rozpowszechniła nieprawdziwe informacje. Sanders stwierdziła bowiem, że bezpieczeństwo nie ma nic wspólnego z przepisami kontroli broni, a najlepszym według niej przykładem jest Chicago, które ma najbardziej restrykcyjne regulacje w kraju, ale miniony rok zamknęło rekordową liczbą ofiar strzelanin.
Tę wypowiedź rzeczniczki prezydenta Trumpa zdementowała na Twitterze demokratyczna kongresmenka z Illinois Robin Kelly. Wskazała, że Chicago wcale nie ma najbardziej restrykcyjnych przepisów w kraju, a większość broni używanej do przestępstw pochodzi spoza Illinois.
Jak podkreśliła Kelly, nielegalna broń trafia do Illinois głownie z Indiany, gdzie gubernatorem był do niedawna Mike Pence, obecnie wiceprezydent, a także z Wisconsin, a więc ze stanu spikera Izby Reprezentantów USA Paula Ryana.
Badania ekspertów – również z policji chicagowskiej – wykazały, iż rzeczywiście nielegalna broń, używana w przestępstwach w Wietrznym Mieście, pochodzi w 60 proc. przypadków spoza granicy Illinois, z sąsiednich stanów, gdzie regulacje są bardzo złagodzone i przy zakupie broni przez internet nie sprawdza się nawet, czy nabywca posiada odpowiednie zezwolenia.
Prezydent Donald Trump często krytykował Chicago jeszcze w czasie swej kampanii wyborczej i już po objęciu urzędu, choć w świetle danych statystycznych nie znajduje się ono nawet w pierwszej dziesiątce najbardziej niebezpiecznych miast, co pokazuje na przykład klasyfikacja magazynu Forbesa.
Przypomnijmy, że w niedzielę, 1 października w nocy podczas koncertu muzyki country w Las Vegas zamachowiec, uzbrojony w kilka karabinów maszynowych, zastrzelił co najmniej 59 osób i zranił ponad 500. Był to najbardziej krwawy zamach w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych, po którym na nowo podjęto debatę publiczną na temat ograniczenia dostępu do broni.
(ao)








