
Jedna osoba zginęła, a trzynaście odniosło rany w wyniku weekendowych strzelanin w Chicago. Liczba śmiertelnych ofiar przemocy przekroczyła już w tym roku 600.
Ostatni weekend był w Chicago względnie spokojny. Zginęła tylko jedna osoba – 30 letni mężczyzna, który 19 listopada po południu przypadkowo postrzelił się w nogę w okolicy 1600 North Mango, w chicagowskiej dzielnicy Austin i zmarł w szpitalu Uniwersytetu Loyola. Rannych zostało 13 osób, w tym czterech nastolatków.
Wśród rannych w ulicznych strzelaninach jest m. in. 14-letni chłopiec postrzelony w klatkę piersiową i 17-latek zaatakowany przez niezidentyfikowanego sprawcę 19 listopada w okolicy 3900 West Van Buren. Ofiary trafiły do szpitali w stanie ciężkim.
W zeszłym tygodniu liczba śmiertelnych ofiar tegorocznych strzelanin przekroczyła 600. To mniej niż w analogicznym okresie 2016 roku, kiedy ofiar było 711, ale znacznie więcej niż dwa lata temu – 443. Po raz ostatni liczbę 600 śmiertelnych ofiar strzelanin w Chicago zanotowano w połowie listopada 2003 roku.
(gd)








