Podczas przemówienia na rozdaniu dyplomów w Akademii FBI prezydent Donald Trump ponowił ostrą krytykę przestępczości z użyciem broni w Chicago.
– Co, do licha, wyprawia się w Chicago? – pytał Trump, przywołując dane mówiące, że co trzy godziny w Wietrznym Mieście ktoś zostaje postrzelony. – Tu obecni to powstrzymają – zwrócił się do absolwentów akademii. (Choć biuro podaje, że zebrani w sali ukończyli kurs zarządzania w zakresie egzekwowania prawa, a nie szkolenie na agentów FBI).
W podobnym ostrym tonie krytykował prezydent przemoc związaną z grupami przestępczymi, zarówno podczas swojej kampanii, jak i urzędowania. – W 2015 i 2016 obserwowaliśmy najbardziej gwałtowny wzrost zabójstw w ostatnich pięciu dekadach – kontynuował.
Z kolei szef chicagowskiej policji Eddie Johnson broni departamentu, twierdząc, że Chicago niesłusznie zwie się amerykańską stolicą morderstw, gdyż podaje się ogólną liczbę zabójstw, a nie przypadającą na mieszkańca. Wtedy wiele mniejszych miast wyprzedziłoby Chicago na niechlubnej liście.
Ponadto Johnson przywołuje dane mówiące o spadku strzelanin o 21 proc. i spadku zabójstw o 15 proc. w tym roku. – Nie jest to sukces, ale postęp. Jak uda się utrzymać spadki w 2018 r., będzie już nieźle – wyraża nadzieję Johnson.
(as)
Reklama








