Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 19 grudnia 2025 22:00
Reklama KD Market

LM siatkarzy – Zaksa lepsza w polsko-polskim starciu. Porażka Skry



Jastrzębski Węgiel przegrał we własnej hali z Zaksą Kędzierzyn–Koźle 1:3 (19:25, 19:25, 25:21, 33:35) w pierwszym meczu 1. rundy play off Ligi Mistrzów. Nie powiodło się siatkarzom PGE Skry Bełchatów, którzy przegrali w Łodzi z mistrzem Włoch Cucine Lube Civitanova 2:3 (27:25, 28:26, 13:25, 22:25, 10:15).

Mistrzowie Polski przybliżyli się do czołowej szóstki LM, chociaż wygrana nie przyszła im tak łatwo, jak można było oczekiwać po pierwszych dwóch setach.

Nie dostarczyły one zbyt wielu emocji, gdyż goście wyraźnie dominowali na boisku. W pierwszej serii szybko objęli prowadzenie 12:5 i z dużym spokojem rozstrzygnęli ją na swoją korzyść. W drugiej mieli podobną przewagę, a jastrzębianie sprawiali wrażenie zdenerwowanych i zupełnie nie było widać, że grają u siebie.

Dopiero w trzecim secie zrobiło się ciekawiej. Ożywili się podopieczni trenera Ferdinando De Giorgiego, który jeszcze niedawno pracował w Kędzierzynie-Koźlu, ożywiła się też miejscowa publiczność. Po bloku niemieckiego rozgrywającego jastrzębian Lukasa Kampy na Rafale Buszku gospodarze prowadzili 20:18. Potem był jeszcze remis po 20, ale końcówka należała do gospodarzy. Dwa ostatnie punkty zagrywką zdobył Kampa i przedłużył spotkanie.

Jeśli ktoś z kibiców żałował przyjścia do hali w środowy wieczór, czwarta odsłona musiała go przekonać, że jednak zrobił dobrze. Kiedy jastrzębianie wygrywali 11:8, włoski trener gości Andrea Gardini wyraźnie się zdenerwował i zdjął marynarkę. Potem rozgorzał siatkarski bój. W niezwykle emocjonującej końcówce gospodarze mieli pięć piłek setowych, a Zaksa skończyła pojedynek po szóstej meczowej.

Jastrzębskiemu Węglowi nie udało się przerwać serii porażek z kędzierzynianami. Ostatni raz w ekstraklasie pokonali Zaksę 9 stycznia 2015 - na wyjeździe 3:1. W środę nie pomógł im nawet De Giorgi, który znał rywala, bowiem w poprzednich dwóch sezonach doprowadził ekipę rywali do mistrzostwa Polski.

Zwycięzca tej rywalizacji zmierzy się z lepszym w dwumeczu pomiędzy Berlin Recycling Volleys i VfB Friedrichshafen. Pierwsze spotkanie w stolicy Niemiec goście - prowadzeni przez selekcjonera reprezentacji Polski Belga Vitala Heynena - wygrali 3:2.

Dobrze znany, co równie trudny rywal siatkarzy z Bełchatowa w drodze do Final Four LM przyjechał w środę do łódzkiej Atlas Areny. Po drugiej stronie siatki wicemistrzowie Polski mieli gwiazdy, m.in. Kubańczyka z włoskim paszportem Osmany Juantorenę, Bułgara Cwetana Sokołowa, Amerykanina Micaha Christensona czy uznawanego za jednego z najlepszych libero na świecie Francuza Jenia Grebennikova.

W takim zestawieniu mistrz Włoch pokonał już w tym sezonie bełchatowian w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata (3:0), a przed rokiem był górą w tej samej fazie rozgrywek LM. Teraz, jak przed spotkaniem w Łodzi zapowiadał Mariusz Wlazły, miało być inaczej...

I rzeczywiście wicemistrzowie Polski nie ustępowali przeciwnikom. W pierwszym secie inicjatywa należała do nich, ale ekipa Lube pozwalała gospodarzom co najwyżej na dwupunktowe prowadzenie (m.in. 16:14 po blok-aucie Milada Ebadipoura). Dlatego wszystko rozstrzygnęło się w końcówce. Przyjezdni obronili w niej dwie piłki setowe, ale za trzecim razem mieli problemy z obiorem serwisu Wlazłego, a Juantorenę zablokował Karol Kłos.

Podobnie wyglądała druga odsłona, z tym, że tym razem to podopieczni Robero Piazzy odrobili niewielkie straty. Przegrywali 17:20, ale m.in. dobra zagrywka Wlazłego, oraz blok Nikołaja Penczewa na Sokołowie doprowadziła do gry na przewagi. Znów wojnę nerwów lepiej znieśli naprawdę dobrze dysponowani bełchatowianie. Najpierw bowiem w boisko ze środka nie trafił Stankovic, a po chwili do wybuchu radości na trybunach, podobnie jak w pierwszym secie, doprowadził Kłos, który tym razem w ostatniej akcji zatrzymał na siatce Sokołowa.

Wysokiego poziomu gry PGE Skrze nie udało się jednak utrzymać w dwóch kolejnych odsłonach. Trzecia zdecydowanie należała bowiem do siatkarzy z Maceraty. Przyjezdni jeszcze lepiej niż wcześniej zagrywali, przez co problemy z przyjęciem mieli bełchatowianie. Na pierwszej przerwie technicznej Cucine Lube prowadziło 8:4, na drugiej 16:9, a w całej partii gospodarze zdobyli zaledwie 13 punktów.

Podopiecznym Piazzy trudno było też zatrzymać rozpędzonych rywali w czwartej odsłonie. Znów musieli gonić wynik, ale czym dłużej trwał set tym większą przewagę uzyskiwali goście. Po kolejnych atakach Sokołowa było 15:9 i 20:13. Po autowej zagrywce Bednorza o wyniku meczu musiał rozstrzygnąć tie-break.

Decydującą rozgrywkę lepiej zaczęli mistrzowie Włoch, dzięki czemu utrzymywali dwupunktową przewagę (4:2, 8:6, 10:8). Do końcowego triumfu przybliżył ich skuteczną zagrywką Juantorena oraz Sokołow. W ostatniej akcji przez blok nie przebił się zaś Wlazły.

Zwycięzca dwumeczu w 2. rundzie play off z wygranym rywalizacji pomiędzy francuskim Chaumont VB 52 Haute Marne i włoskim Trentino Diatec.

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama