Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 25 grudnia 2025 13:14
Reklama KD Market

W Kongresie na razie nie świętują z powodu szczytu w Singapurze

Liderzy obu partii w Kongresie USA we wtorek nie wychwalali spotkania prezydenta Donalda Trumpa z przywódcą Korei Płn. Kim Dzong Unem, zauważając, że ich wstępne porozumienie nie będzie miało wielkiego znaczenia, dopóki Północ nie dokona pełnej denuklearyzacji. Lider Republikanów w Senacie Mitch McConnell nazwał historyczne spotkanie przywódców, do którego doszło w Singapurze, "ważnym krokiem" w relacjach Waszyngtonu i Pjongjangu. Podkreślił jednocześnie, że nie będzie to decydujący krok, jeśli Korea Płn. nie doprowadzi denuklearyzacji do końca. Przywódca GOP w Senacie mówił, że kolejne etapy negocjacji pozwolą na sprawdzenie, "czy uda nam się uzyskać możliwe do zweryfikowania porozumienie", które zwiększa bezpieczeństwo regionu, naszych sojuszników i oczywiście Stanów Zjednoczonych. Jeśli Pjongjang "nie udowodni, że chce przeprowadzić (denuklearyzację - PAP), wraz z naszymi sojusznikami musimy być przygotowani na wznowienie polityki wywierania maksymalnej presji" - powiedział McConnell, otwierając sesję Senatu. W podobnym tonie wypowiedział się przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan. "Jest tylko jeden możliwy do zaakceptowania ostateczny rezultat: całkowita, weryfikowalna i nieodwracalna denuklearyzacja" - oświadczył Republikanin. Inni wydawali się zaskoczeni brakiem jasności we wstępnym porozumieniu przywódców USA i Korei Płn. "Trudno jest ustalić, co konkretnie się stało" - powiedział szef senackiej komisji spraw zagranicznych Bob Corker. Z kolei Demokraci w wyraźnie sceptyczny sposób odnieśli się do rezultatów szczytu w Singapurze, podkreślając, że zobowiązując się wstrzymać manewry wojskowe z Koreą Południową, Trump zrezygnował z jednej z amerykańskich kart przetargowych. Tymczasem USA w traktatach zobowiązały się do obrony tego kraju. "Prezydent Trump zapewnił brutalnej i stosującej represje dyktaturze międzynarodową legitymację, której od dawna pragnęła" - powiedział przywódca mniejszości demokratycznej w Senacie Chuck Schumer. Wskazał, że oświadczenie Trumpa i Kima nie definiuje, co miałaby oznaczać denuklearyzacja. Jeśli nic innego się nie stanie, to według Schumera spotkanie sprowadzi się wyłącznie do "szczytu w stylu reality show" Według Schumera "bardzo niepokojące" jest to, że w oświadczeniu ze spotkania brakuje szczegółów. Te pierwsze amerykańskie reakcje na singapurskie spotkanie pojawiły się w czasie, gdy Trump i Kim byli w drodze do swych krajów. Agencja AP komentuje, że chociaż Trump świętował domniemany sukces tych historycznych rozmów, to stoi on w obliczu pytań o to, czy wyszedł z nich zwycięsko czy też poszedł na zbytnie ustępstwa. Podpisane po szczycie na wyspie Sentosa w Singapurze wspólne oświadczenie głosi, że Kim „ponownie podkreślił swoje zdecydowane i twarde zobowiązanie do całkowitej denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego”. W zamian Trump zobowiązał się do udzielenia KRLD gwarancji bezpieczeństwa. W dokumencie nie sprecyzowano, o jakie gwarancje chodzi. Trump na konferencji prasowej po szczycie zapowiedział, że na czas negocjacji z Koreą Płn. USA wstrzymają wspólne manewry wojskowe z Koreą Płd. Prezydent uzasadnił to wysokimi kosztami i faktem, że są one „bardzo prowokacyjne” w stosunku do Pjongjangu. Komentując tę wypowiedź, rzecznik pałacu prezydenckiego w Seulu powiedział, że południowokoreański rząd będzie się starał ustalić „konkretne znaczenie i intencje” słów Trumpa. W oświadczeniu nie pojawił się konkretny harmonogram denuklearyzacji Korei Północnej ani wymóg, aby była ona „weryfikowalna i nieodwracalna”. Przed szczytem sekretarz stanu USA Mike Pompeo, który towarzyszył Trumpowi w Singapurze, informował, że „całkowita, weryfikowalna i nieodwracalna denuklearyzacja” reżimu jest jedynym rezultatem, jaki Waszyngton może zaakceptować. Jak pisze agencja Reutera, niektórzy republikańscy członkowie Kongresu USA i przedstawiciele administracji Trumpa mówili ostatnio, że jakiekolwiek porozumienie z Koreą Płn. wymagałoby poparcia dwóch trzecich członków Senatu, co oznacza, że aby weszło ono w życie, konieczne byłoby także poparcie znacznej liczby Demokratów.(PAP) fot.SHAWN THEW/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama