Chicago Bears pokonali na wyjeździe San Francisco 49ers 14:9, odnosząc ósme zwycięstwo w ostatnich dziewięciu rozegranych meczach. Jeżeli za tydzień okażą się lepsi od Minnesota Vikings, a Los Angeles Rams potkną się z 49ers, to rozpoczną rywalizację w play-off od drugiej rundy.
Nie był to porywający mecz. Z obu stron było dużo chaosu, niedokładności, prostych strat, co sprawiło, że faworyzowani Bears w potyczce z jednym z najsłabszych zespołów NFL do końca nie byli pewni kompletu punktów. Na szczęście po raz kolejny na wysokości zadania stanęła defensywa, która po raz drugi w ostatnich trzech meczach nie pozwoliła rywalowi na zdobycie przyłożenia. Również spory udział w zwycięstwie miał Mitchell Trubisky, udowadniając, że jego słabszy występ przeciwko Rams, był tylko chwilową niedyspozycją.
Jedyne punkty dla gospodarzy były dziełem byłego kopacza Bears Robbie’ego Goulda. Dzięki jego celnym trafieniom z 33, 30 i 23 jardów prowadzili oni do przerwy 9:7. Losy meczu zostały rozstrzygnięte w trzeciej kwarcie. Jordan Howard skompletował przyłożenie dwujardowym biegiem, dołączając do Anthony’ego Millera, który z kolei swoje sześć punktów zdobył, łąpiąc podanie Trubisky’ego w końcówce pierwszej połowy.
Gospodarze w ostatniej ćwiartce mieli szanse na odwrócenie losów meczu, ale najpierw Danny Trevathan przechwycił odbitą od Marquise Goodwina piłkę, a w ostatnich dwóch minutach obrońcy nie pozwolili rozgrywającemu 49ers na ani jedno celne podanie.
(DC)
Reklama








