Piłkarska LM - trenerzy Liverpoolu i Tottenhamu dumni z rozwoju swoich drużyn i zawodników
- 05/31/2019 11:57 PM
Przed sobotnim finałem Ligi Mistrzów w Madrycie trenerzy Liverpoolu i Tottenhamu Hotspur - Juergen Klopp oraz Mauricio Pochettino - są dumni z tego, jak rozwinęli się ich piłkarze i drużyny. Niemiec pracuje w swoim klubie od 2015 roku, a Argentyńczyk - od 2014.
Klopp zaznaczył na piątkowej konferencji prasowej, że zarówno jego zespół, jak i Tottenham, to drużyny budowane konsekwentnie od kilku lat.
"To będzie prawdziwie piłkarski finał. W tym sensie oczywiście także Ajax Amsterdam, który przegrał w półfinale z Tottenhamem, zasługiwał na to, żeby awansować. Barcelona, wyeliminowana przez Liverpool, to inna historia - ten klub jest przyzwyczajony do takich sytuacji, do walki o najwyższe cele" - powiedział Niemiec.
Liverpool po raz drugi z rzędu dotarł do finału Champions League. W ubiegłym roku przegrał z Realem Madryt w Kijowie 1:3.
"Jaką naukę z tego wyciągnąłem? Że ze strzału nożycami z 18 metrów też może paść gol" - przypomniał Klopp, mając na myśli bramkę na 2:1 dla Realu autorstwa Walijczyka Garetha Bale'a.
W 2013 roku Niemiec również dotarł do finału tych rozgrywek, wówczas jako opiekun Borussii Dortmund. BVB uległa wtedy Bayernowi Monachium 1:2. Przegrał także mecz o trofeum w Lidze Europejskiej, już z Liverpoolem.
"Zawsze są inne okoliczności, inny zespół, inny rywal... Ubiegłoroczny finał nie był etapem naszego rozwoju, był raczej nowym początkiem. Z jednego meczu nie dało się wiele nauczyć. Od 2012, z wyjątkiem 2017, za każdym razem byłem ze swoimi zespołami w jakimś finale. Być może jestem w tej chwili rekordzistą świata w zwycięstwach półfinałowych. Gdybym napisał o tym książkę, nikt by jej nie kupił... Gdybym pomyślał, że to ja jestem przyczyną tych wszystkich porażek, to mielibyśmy problem. Ale tak nie jest. Wciąż mam wiarę w siebie" - nadmienił.
Jego zdaniem "The Reds" są bardziej dojrzali piłkarsko niż w zeszłym roku.
"Mieliśmy okres, w którym nie graliśmy tak, jak przez resztę sezonu, ale nawet wtedy udawało nam się zdobywać ważne punkty. Chłopcy zrobili ogromny krop naprzód, to jest jedyny powód, dla którego zdobyliśmy w ekstraklasie 97 punktów. Wreszcie gramy konsekwentnie i ta konsekwencja będzie też konieczna jutro" - uważa Klopp.
Niemiec zapewnił także, że z medycznego punktu widzenia w pełni gotowy do gry jest kontuzjowany ostatnio Brazylijczyk Roberto Firmino. Nie chciał jednak zdradzić, czy wystawi go w wyjściowym składzie. Poza Gwinejczykiem Nabym Keitą, do dyspozycji Kloppa są praktycznie wszyscy.
W podobnej sytuacji jest Pochettino, który być może będzie mógł liczyć nawet na kontuzjowanego od kwietnia najlepszego strzelca Tottenhamu w ostatnich latach Harry'ego Kane'a.
"Nie będzie łatwo dokonać jutro wyboru. Ale futbol to gra zespołowa i każdy z 25 piłkarzy ma do odegrania jakąś rolę. Energia tych zawodników, którzy nie zagrają, będzie odgrywać ogromną rolę w szatni" - przyznał Argentyńczyk.
Chwalił też podopiecznych za ostatnie tygodnie przed finałem, ponieważ wykazywali ogromny zapał do pracy, mimo że mają za sobą męczący sezon.
"Odbyliśmy niesamowitą podróż. 10 miesięcy temu mogliśmy o tym pomarzyć, ale teraz jesteśmy tutaj, to niesamowite. Atmosfera była wspaniała, nie brakowało koncentracji. Prowadzenie tej grupy zawodników to wielki przywilej, jestem z nich dumny" - podkreślił Pochettino.
Argentyńczyk życzyłby sobie, aby jego piłkarze nie tylko spełniali w sobotę założenia taktyczne i wykazywali chęć do biegania i walki, ale również aby... dobrze się bawili. Tottenham w finale LM wystąpi po raz pierwszy w historii.
"Liverpool to fantastyczny klub z wieloma tradycjami i sukcesami. Rywalom należą się wyrazy uznania za to, jak walczyli z Manchesterem City w lidze angielskiej i jak spisywali się w Champions League. Zasłużenie awansowali do finału. Cokolwiek się stanie, zawsze będę pełny szacunku dla Juergena Kloppa. Ale my też będziemy chcieli jutro napisać naszą historię i wiemy, co musimy zrobić, żeby wygrać" - zaznaczył.
Sobotni finał na stadionie Wanda Metropolitano, gdzie na co dzień gra Atletico Madryt, rozpocznie się o godzinie 21.
Po raz siódmy w historii Ligi Mistrzów (od sezonu 1992/93) o trofeum powalczą dwa kluby z tego samego kraju. Dwa angielskie zespoły rywalizowały ze sobą w 2008 roku, kiedy Manchester United okazał się lepszy od Chelsea Londyn w rzutach karnych.
(PAP)
Reklama








