Latynoska determinacja, aby dostać się do krainy marzeń, jest olbrzymia. W miarę, jak władze amerykańskie utrudniają wjazd, przybysze z Meksyku znajdują coraz nowsze sposoby przekroczenia granicy. Płacą ogromne pieniądze za przerzut przez granicę, wędrują przez pustynie.
Latami żyją w cieniu społeczeństwa, znoszą rozłąkę i otrzymują zapłatę poniżej normalnych stawek. Tak opisuje tę determinację Steve Chapman w "Chicago Tribune". Gdyby ktoś zapytał, podobną determinację wykazują imigranci z Polski.
Ten dzień ma już swą nazwę "przerażający wtorek". A przypadł na 31 stycznia tego roku, miesiąc po przyjęciu surowych przepisów imigracyjnych w Izbie Reprezentantów, gdy po latynoskiej społeczności w Filadelfii poszła wieść o łapankach na nielegalnych i ich deportowaniu. Pełne rozpaczy telefony o pomoc, zamykane sklepy, wygaszone światła, ogólny strach. Taka atmosfera, pisze dziennik "Washington Post", zapanowała w tej społeczności, ale nie tylko.
Nowa ustawa imigracyjna ma być przyjęta w Senacie, co jest kolejnym etapem w pracy ustawodawczej. Senat swoją drogą, a protesty trwają, jak podaje dziennik, w samym Waszyngtonie, w Nowym Jorku i w Chicago. Kolejne odbędą się 11 kwietnia, przy udziale takich organizacji jak AFLCIO, Leadership on Civil Rights, the U.S. Hispanic Chamber of Commerce i innych. Ustawa przyjęta w grudniu, w Izbie Reprezentantów, przyznaje większe środki na wzmocnienie kontroli na granicach, upoważnia miejscową policję do przesłuchiwania (dotychczas czynią to służby federalne), przewiduje karanie przedsiębiorców grzywnami i więzieniem.
W innym wydaniu "Washington Post" pisze, że wobec perspektywy wyborów prezydenckich z 2008 roku wyrazem nastrojów zachowawczych jest inicjatywa zgłoszona w Senacie przez przewodniczącego republikańskiej większości, Billa Frista, oraz mocno antyimigracyjna retoryka republikańskiego kongresmana Toma Tancredo.
Nad kompromisowym projektem pracują senatorowie Edward Kennedy i John McCain (zatrudnieni obcokrajowcy musieliby wrócić do własnego kraju i dopiero po rocznej przerwie mogliby ubiegać się o wizę do pracy z zastrzeżeniem opinii pracodawcy o niezbędności ich zatrudnienia). Do debaty na ten temat włączyła się także pani Hillary Rodham Clinton, demokratyczny senator z Nowego Jorku, mówiąc, że represyjne prawo wobec imigrantów i organizacji udzielającym im pomocy równa się represjonowaniu dobrego Samarytanina czy nawet Jezusa.
Senat przygotowuje się do nowej ustawy, ale atmosfera nie jest najlepsza. Obok protestów, są nastroje zachowawcze podyktowane troską o bezpieczeństwo Ameryki. Jednak, jak pisze Steve Chapman w "Chicago Tribune", zaostrzenie przepisów imigracyjnych nie jest właściwą odpowiedzią. Dziesięciokrotny wzrost wydatków na ochronę granicy z Meksykiem postępuje od 1986 roku, straż graniczna powiększyła się trzykrotnie, ale mimo to nie zmniejsza się ilość obywateli meksykańskich przedostających się nielegalnie do Ameryki. Następuje utrata panowania nad sytuacją i dlatego potrzebne są nowe inicjatywy, takie jak projekt nowej ustawy zgłoszony przez Prezydenta Busha, obejmujący wzmocnienie kontroli i równocześnie wizy dla gastarbeiterów. Ustawa z grudnia nie jest dobra.
Okazuje się, pisze dalej Chapman, że na granicy z Meksykiem wznosi się mur na długości siedmiuset mil, około tysiąca kilometrów albo jedna trzecia całej długości. Taki środek ochrony granicy i inne surowe przepisy stwarzają ogromne trudności i przynoszą szkodę amerykańskiej gospodarce oraz amerykańskiemu standardowi życia. Mają drakoński charakter, co uniemożliwia ich stosowanie w długim czasie i budzi opór (jak dowodzi to apel kardynała Mahony z Los Angeles o obywatelskie nieposłuszeństwo). Po wprowadzeniu ostrej kontroli w miastach El Paso i San Diego, nielegalni imigranci przedostają się innymi kanałami, a ilość osób zatrzymanych spadła z 20 do 5 procent. Sytuacja przed 1986 rokiem była o tyle lepsza, jak dodaje komentator, że połowa nielegalnych imigrantów wracała do kraju po upływie roku. Teraz w takim terminie wraca tylko 25 procent.
Ilustrację nastrojów zachowawczych, wyrażających dążenie do surowego traktowania nielegalnych imigrantów, jak pisze również dziennik "Chicago Tribune", jest inicjatywa ustawodawcza republikańskiego senatora o nazwisku Jon Kyl, który w swym projekcie przewiduje, że nielegalnie przebywający cudzoziemcy będą zmuszeni do opuszczenia terytorium Stanów Zjednoczonych w okresie pięciu lat. Jak dotychczas, w zaostrzeniu przepisów wyróżnia się stan Georgia, gdzie stanowa Izba Reprezentantów już przyjęła ustawę wstrzymującą udzielanie świadczeń stanowych dla osób przebywających tam nielegalnie i nakładającą pięcioprocentową opłatę na ich telegraficzne przekazy pieniędzy do kraju.
O ewentualnych zmianach politycznych w administracji pisze dziennik "New York Times", nawiązując do ostatnich sugestii prezydenta Busha. Dokładnie chodzi o zmiany na stanowiskach, które dotychczas zajmują Andrew H. Card (kierownik kancelarii) i Karl Rove (jego zastępca). Ci dwaj wysokiej rangi urzędnicy znajdują się obecnie w sytuacji, w której republikańscy kongresmani przypuszczają na nich atak z oskarżeniami o nieudolność w samej administracji, atak, który jest najwyraźniej brakiem zaufania do Białego Domu.
Dziennik ocenia, że Karl Rove traci siłę polityczną, chociaż nadal jest tą postacią, której udaje się zachować optymizm w przykrej atmosferze, jak dodaje dziennik, obecnie panującej w Białym Domu. Wg NYT kandydatami na te stanowiska mają być, między innymi, Michael O. Leavitt, Minister Zdrowia i Spraw Socjalnych (Secretary of Health and Human Resources), Marc Racicot (były przewodniczący Krajowego Komitetu Republikańskiego), Donald L. Evans, były Minister Handlu (Secretary of Commerce).
źródła:
o atmosferze strachu wśród imigrantów latynoskich Filadelfii i protestach przeciwko grudniowej ustawie Izby Reprezentantów, za dziennikiem "Washington Post", wydanie na 22 marca, artykuł "Immigration Debate Heats Up", autor Darryl Fears, str. A03,
o wystąpienich za zaostrzeniem przepisów imigracyjnych, za dziennikiem "Washington Post", wydanie na 24 marca, artykuł "Immigration Debate is Shaped by 08 Election", autorzy Jonathan Weisman i Jim VandeHei, str. A01,
o niewłaściwych przepisach ustawy Izby Reprezentantów z grudnia 2005 roku, za dziennikiem "Chicago Tribune", wydanie na 19 marca, artykuł "The wrong answer for illegal immigration punitive law wont fix Americas border problems", autor Steve Chapman,
o inicjatywach republikańskiego senatora Jona Kyla i ustawie Izby Reprezentantów w stanie Georgia, za dziennikiem "Washington Post", wydanie na 25 marca, artykuł "Immigration Rallies Draw Thousands Nationwide", autor Tim Mollay,
o ewentualnych zmianach na stanowiskach szefa i zastępcy szefa Białego Domu, za dziennikiem "New York Time", wydanie na 23 marca, artykuł "Are Late Innings the Time for a Relief Pitcher?", autorzy Adam Nagourney i Elisabeth Bemuller.
Andrzej Niedzielski
O nowej ustawie imigracyjnej
- 04/03/2006 04:47 PM
Reklama








