Dla fanów “Niedźwiedzi” najlepszą częścią podjętej decyzji - wg nich o wiele spóźnionej - jest to, że nie będą już zmuszeni do rozpamiętywania każdego żenującego momentu, którego Eberflus był autorem.
Zatrudniony w 2022 roku zakończył swoją kadencję z rekordem 14-32, co daje mu trzeci najgorszy wynik w historii Bears za Abe Gibronem i Johnem Foxem. Osiągnął on także rażący bilans 5-19 w meczach, w których o końcowym wyniku decydowała ostatnia akcja.
Zazwyczaj zwolnienie trenera w trakcie sezonu jest czytelnym sygnałem, że drużyna w sposób widoczny nie radzi sobie. I tak jest również w przypadku futbolistów Bears. Mają oni bilans 4-8 i tkwią w sześciomeczowej serii porażek, co oznacza, że ich sezon i nadzieje na play-off są praktycznie przekreślone.
Czara goryczy przelała się po przygnębiającej przegranej w Święto Dziękczynienia z Detroit Lions 20:23, szóstej z rzędu po obiecującym rozpoczęciu sezonu z wynikiem 4-2.
Porażka w Detroit uwypukliła po raz kolejny złe zarządzanie Eberflusa w kluczowych momentach meczu i niezdolność zespołu do wykorzystania krytycznych sytuacji. Po tym, jak w trzeciej kwarcie Bears przegrywali 7:23, by w następnej zmniejszyć deficyt do trzech punktów, Eberflus nie poprosił o przerwę, sprawiając, że w ostatnich 36 sekundach została wykonana tylko jedna akcja. Nieskuteczne podanie Caleba Williamsa do Rome Odunze, pozbawiło szansy na dramatyczne zwycięstwo nad najlepszą drużyną w NFC.
Frustracja po porażce przeniosła się do szatni, gdzie napięcia między graczami a sztabem trenerskim przerodziły się w sięgające zenitu ostre konfrontacje. To, co GM Bears Ryan Poles tam zobaczył, przekonało go, że Eberflus nie jest już liderem i jego czas w Chicago dobiegł końca, że jego los został definitywnie przesądzony.
Wściekły Jaylon Johnson w bardzo emocjonalny sposób przerwał w szatni przemówienie trenera, uwalniając pełną wulgaryzmów tyradę, która raz na zawsze udowodniła, że szkoleniowiec stracił drużynę.
Chłosta lidera zespołu i jego kapitana pokazało zarządowi, jak bardzo stał się poważny rozdźwięk między zawodnikami a trenerem.
Teraz niedawno awansowany koordynator ofensywy Thomas Brown będzie miał za zadanie poskładać szatnię po tym, jak Eberflus zniszczył ją, odchodząc.
Dla graczy i fanów Bears, którzy mieli już dość cotygodniowej dawki mdłej papki Eberflusa, powierzenie Brownowi funkcji tymczasowego trenera powinno być ogromnym powiewem świeżości. Jego pierwsza konferencja prasowa pokazała, że będzie on obierał zupełnie inną drogę niż jego poprzednik, zaczynając od żądania odpowiedzialności, zarówno od graczy, jak i sztabu trenerskiego, w tym od siebie samego.
Jednak kluczem do tego wszystkiego będzie rozwój Caleba Williamsa. Rozgrywający Bears najwyraźniej znalazł swój rytm pod wodzą pełniącego obowiązki koordynatora ofensywy Browna, ustanawiając w ostatnich tygodniach kilka klubowych rekordów debiutantów i będzie chciał kontynuować ten postęp, gdy “Niedźwiedzie” zmierzą się już w najbliższą niedzielę z 49ers, a później z Seahawks, Lions, Vikings i Packers, aby zakończyć rok.
Styl przywództwa Browna to coś, czego fani Bears pragnęli od lat. 38-latek jest od ponad roku brany pod uwagę jako kandydat na stanowisko głównego trenera. Teraz ma pięć tygodni, aby przedstawić swoje argumenty, dlaczego powinien zostać pozbawiony tymczasowej etykiety. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że właściciele klubu nie zaprzestaną poszukiwań głównego trenera niezależnie od ostatnich pięciu meczów sezonu.
Uważają oni bowiem, że będą mogli przedstawić potencjalnym kandydatom atrakcyjną ofertę. Zespół ma Williamsa, sporo talentów ofensywnych, ponad 80 milionów dolarów oczekiwanej przestrzeni w pułapie wynagrodzeń na przyszły rok, historię klubu, atrakcyjność “Wietrznego Miasta” i nowy projekt stadionu, który jest w drodze.