Komisarze Alvaro Bedoya i Rebecca Kelly Slaughter ustosunkowali się oddzielnie do decyzji Trumpa.
"Dzisiaj prezydent nielegalnie zwolnił mnie ze stanowiska federalnego komisarza handlu, łamiąc jasny język ustawy i jasny precedens Sądu Najwyższego. Dlaczego? Ponieważ mam głos. A on boi się tego, co powiem Amerykanom” - pisała Slaughter w oświadczeniu wysłanym e-mailem.
Także Bedoya nazwał zwolnienie nielegalnym. "Administracja wyraźnie obawia się odpowiedzialności, jaką zapewniłyby głosy opozycji, gdyby prezydent nakazał przewodniczącemu (FTC) Andrew Fergusonowi traktować w białych rękawiczkach najpotężniejsze korporacje i ich dyrektorów — takich jak ci, którzy towarzyszyli prezydentowi podczas jego inauguracji. (…) Prezydent chce, aby FTC stała się pieskiem do towarzystwa jego kolegów z golfa. Dla kogo będzie pracować FTC Trumpa? Czy będzie pracować dla miliarderów, czy dla ciebie?” – argumentował komisarz na platformie społecznościowej X.
Reuters przypomina, że zwolnienia członków innych niezależnych agencji przez prezydenta USA, w z tym z Krajowej Rady ds. Stosunków Pracy (NLRB) doprowadziły już do pozwów sądowych.
Z 1935 roku pochodzi orzeczenie Sądu Najwyższego USA podtrzymujące prawo, które pozwala na zwalnianie komisarzy FTC wyłącznie z ważnych powodów. Należy do nich m.in. zaniedbanie obowiązków. Reuters podkreśla, że to postanowienie sądu chroni wiele niezależnych, ponadpartyjnych agencji przed bezpośrednią kontrolą Białego Domu.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)









