Oscar w cieniu skandalu
W tej historii jest jednak łyżka dziegciu. Głośny film Jacquesa Audiarda przyniósł Zoe wcześniej wyróżnienie aktorskie w Cannes, Złoty Glob, nagrody Critic’s Choice, BAFTA i Gildii Aktorów. Choć była oscarową faworytką w swojej kategorii, to gdy Da’Vine Joy Randolph wyczytał jej nazwisko na gali w Dolby Theatre, Saldaña zaczęła wołać swoją mamę, którą zaprosiła na galę. Połykając łzy wzruszenia dziękowała jej, swojemu mężowi i reżyserowi. Na spotkaniu z dziennikarzami nie obyło się jednak bez pytań o kontrowersje wokół „Emilie Perez”. Aktorka poczuła się w obowiązku bronić produkcji, w której wzięła udział.
Wszystko zaczęło się od nominacji oscarowych. Za główną rolę żeńską otrzymała ją hiszpańska aktorka Karla Sofia Gascon, grająca tytułową rolę. Na miesiąc przed galą prestiżowych nagród dziennikarka „Time’a” Sara Hagi dotarła do wpisów aktorki w jej social mediach, pochodzących sprzed kilku lat. W związku z tym Gascon została oskarżona m.in. o rasizm. Dodatkowo coraz częściej zaczęto zarzucać „Emilie Perez” stereotypowe podejście do przedstawienia zarówno społeczności meksykańskiej, jak i queerowej (główna bohaterka przechodzi tranzycję).
Po odebraniu Oscara Zoe Saldaña musiała odpowiedzieć także na te niewygodne pytania dziennikarzy. Jeden z obecnych reporterów powiedział jej wprost, że „Emilie Perez jest bolesna dla Meksykanów”. Aktorka najpierw przeprosiła wszystkich Meksykanów, którzy poczuli się urażeni. Podkreśliła, że twórcy nigdy nie mieli takich intencji. Powiedziała m.in.: „Dla mnie sercem tego filmu nie był Meksyk. Tworzyliśmy film o przyjaźni. Tworzyliśmy film o czterech kobietach, które mogły być Rosjankami, Dominikankami, mogły być czarnoskórymi z Detroit, mogły być z Izraela, mogły być z Gazy. A te kobiety nadal są bardzo uniwersalne, codziennie zmagają się z przeciwnościami, próbują przetrwać systemową opresję i odnaleźć najbardziej autentyczne głosy. Dlatego będę bronić tego filmu”.
Te słowa tylko dolały oliwy do ognia. Internauci grzmieli: „Tak się nie przeprasza”, „To musi być jakiś żart”, „Chyba podziękujemy za takie przeprosiny” – można było przeczytać w mediach społecznościowych. Choć nie zabrakło też głosów, że w całej tej produkcji rola Saldañy była największą wartością.
Powrót na Karaiby
Zoe Saldaña, a właściwie Zoe Yadira Saldaña Nazario, jest Amerykanką. Urodziła się 19 czerwca 1978 roku w Passaic w stanie New Jersey. Jej mama Asalia Nazario wraz ze swoją matką wyemigrowały z Portoryko w 1961 roku. W Ameryce Asalia poznała swojego przyszłego męża Aridio Saldañę, który z kolei przybył do USA z Dominikany. Aktorka i jej dwie siostry, Cisley i Mariel, są owocem tej miłości.
Dzieciństwo przyszłej gwiazdy zostało jednak naznaczone ogromną tragedią. W 1987 roku, kiedy Zoe miała dziewięć lat, Aridio zginął w wypadku samochodowym. W rozmowie z magazynem „Emmy” aktorka opowiedziała o tym, jak dowiedziała się o śmierci ojca od babci. „Pamiętam, jak piła kawę i mówiła: Damy radę. Tata chce żebyśmy przez to przeszły. Zrozumcie, że to jest też część naszej egzystencji: śmierć przyszła i zabrała jednego z nas”.
Po śmierci Aridio Zoe wraz z siostrami zamieszkały z dziadkami w Dominikanie, a matka została w Nowym Jorku. Mimo że była pogrążona w głębokiej żałobie, żeby utrzymać rodzinę, pracowała na dwóch etatach: jako tłumaczka sądowa i pokojówka hotelowa.
Trudna rozłąka
Rozłąka była trudna dla wszystkich. Zoe podziwia swoją matkę za trud i poświęcenie, na jakie była gotowa, by zapewnić córkom lepsze życie. W 2014 roku w serialu internetowym AOL „Zoe Saldaña Presents My Hero”, który aktorka stworzyła razem z siostrami, mówiła o swojej matce: „Jako rodzic stawiała nas na pierwszym miejscu, a ponieważ jednego rodzica straciłyśmy, musiała stać się dla nas dwiema kotwicami (…). Nigdy nie spotkałam nikogo, kto miałby taką siłę jak moja mama”.
Z czasem Asalia odnalazła miłość na nowo. Wyszła za mąż za Dagoberto Galána, również z Dominikany. Zoe uważa go za drugiego ojca. „Mój tata Dagoberto był dla nas wszystkich wybawieniem. Jego cierpliwość, mądrość i poczucie humoru utrzymują wszystkie kobiety w mojej rodzinie przy zdrowych zmysłach” – powiedziała dziennikarzowi „Huffington Post”.
Fascynacja tym co nieznane
Jak to się stało, że Zoe została aktorką, skoro w jej rodzinie nie było takich tradycji? Otóż po śmierci ojca, już w Dominikanie Zoe zaczęła chodzić na zajęcia taneczne i studiować balet. „Moja matka próbowała znaleźć sposób, aby nas czymś zająć” – mówiła aktorka w magazynie „Time” i dodała: „To uratowało mi zdrowie psychiczne i skierowało na drogę artystyczną”.
Niestety, według trenerów nie miała baletowych stóp, a jej ambicja i duma nie pozwoliły jej być jedynie członkiem zespołu baletowego. W efekcie Soldaña przerwała kurs i niedługo potem wróciła do Nowego Jorku. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Lekcje tańca okazały się bardzo przydatne, gdy dostała rolę baletnicy w swoim debiutanckim filmie „Center Stage” z 2000 roku.
Pierwszy przełom w karierze nastąpił w roku 2003 roku, kiedy Soldaña dostała angaż do obsady hitu „Pirates of the Caribbean: The Curse of the Black Pearl”. Rok później wystąpiła w filmie „Terminal” Stevena Spielberga. Drugim punktem kulminacyjnym był rok 2009. Wtedy to zagrała w dwóch filmach, a każdy z nich okazał się hitem. Pierwszy to „Star Trek”, drugi to „Avatar”. Ten ostatni przyniósł jej rozpoznawalność na całym świecie.
Zoe ma na koncie sporo filmów science-fiction. Jak wyznała dziennikarzowi „Entertainment Weekly”, skłonności te odziedziczyła po swojej rodzicielce. „Moja mama uwielbiała czytać o 2001: Odysei kosmicznej i [była] zawsze ciekawa nieznanego. Nie kwestionowała, ale zastanawiała się. I dała to moim siostrom i mnie” – wyznała.
Rodzina najważniejsza
Matka aktorki na pewno jest z niej dumna, choć… czasem nie poznaje na ekranie własnej córki. Goszcząc kilka lat temu w programie „The Late Show z Jamesem Cardenem” Zoe wyznała, że Asalia często myli ją z inną aktorką, Thandiwe Newton. „Moja mama ciągle myśli, że to ja gram w Westworld” – powiedziała wyraźnie rozbawiona. Przyznaje jednak, że to właśnie Asalia jest jej najwierniejszą fanką.
Mimo zapracowania Zoe znajduje czas na życie osobiste. W lipcu 2010 roku zaręczyła się ze swoim wieloletnim partnerem Keithem Brittonem, jednak rok później para przekazała mediom, że po 11 latach znajomości kończy wzajemną relację. Niespełna półtora roku później, w marcu 2013 roku, Saldaña zaczęła spotykać się z włoskim artystą Marco Perego. Para pobrała się w czerwcu tego samego roku w Londynie. Są ze sobą do dziś i mają trzech synów. W listopadzie 2014 roku aktorka urodziła bliźniaki, a trzeci syn przyszedł na świat w lutym 2017 roku. Dziedzictwo jest dla niej bardzo ważne, więc Zoe dba o to, aby ich dzieci, tak jak ona, były dwujęzyczne.
W tym roku 46-letnia aktorka świętuje 25-lecie pracy zawodowej. Jej filmografia jest imponująca, lista nagród także. Wszystko zawdzięcza własnej ciężkiej pracy. Ponoć od dziecka wiedziała, że chce być artystką. Miała kilka lat, kiedy spacerowała z babcią po nowojorskich ulicach. „Będę tam występować” – stwierdziła na widok Lincoln Center of the Performing Arts. I odtąd wszystko w jej życiu zaczęło się dziać tak, by to życzenie się spełniło. Nawet jeśli nie była to droga usłana różami.
Co jeszcze warto wiedzieć o Zoe Saldaña? Aktorka cierpi na chorobę Hashimoto. Ma dysleksję. Wspiera środowisko osób leworęcznych, ponieważ sama jest leworęczna. Według magazynu „Forbes” w całej karierze zarobiła 20 mln dolarów. I jest w pierwszej lidze amerykańskich aktorek.
Małgorzata Matuszewska