Świątek, dwukrotna triumfatorka imprezy w stolicy Badenii-Wirtembergii, chwilowo zagrożona była tylko na początku drugiego seta. Wówczas niespodziewanie musiała bronić się dwukrotnie przed przełamaniem, ale za drugim razem jej się to nie udało i Chorwatka objęła prowadzenie.
Polka odrobiła stratę w czwartym gemie, a w szóstym ponownie przełamała rywalkę. Pierwszą piłkę meczową Fett jeszcze obroniła, ale przy drugiej popełniła podwójny błąd serwisowy.
"Nawet zapominając o tych poprzednich turniejach, uwielbiam być tutaj, w Stuttgarcie. To blisko mojej ojczyzny, więc jest tu wielu polskich kibiców. Chętnie tu wracam" - powiedziała Świątek w pomeczowym wywiadzie na korcie.
Był to drugi pojedynek tych tenisistek w turniejach tenisowej elity. W 2022 roku trafiły na siebie w 1. rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu i wówczas Polka również pewnie zwyciężyła - 6:0, 6:3.
Fręch wygrała pierwszego seta. Drugą partię rozpoczęła od przegranego gema przy swoim serwisie, co zdeterminowało przebieg rywalizacji. Decydujący trzeci set był bardzo wyrównany. Ostatecznie Polka wygrała po tie-breaku. W całym meczu, który trwał trzy godziny i 11 minut, łodzianka miała 10 asów serwisowych, a jej rywalka ani jednego.
"Przegrałam poprzednie pięć meczów. Bardzo ważny był dla mnie powrót po drobnej kontuzji. Nie wiem, jak udało mi się wygrać. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Skupiałam się na każdym kolejnym punkcie. Sara jest niesamowitą zawodniczką. Grała kiedyś w finale Roland Garros. Ma duże doświadczenie w grze na mączce. Zachowałam spokój i nie pokazywałam emocji w tie-breaku. Cieszę się bardzo, że jestem w drugiej rundzie" - powiedziała Fręch.
"Przed meczem byłam bardziej zestresowana niż podczas turniejów wielkoszlemowych. Towarzyszyło mi wiele emocji. Wiedziałam, że muszę walczyć z negatywnymi myślami w mojej głowie. Starałam się grać agresywnie, ale było to bardzo trudne, szczególnie w drugim secie" - dodała.